Dziecko swoje pierwsze kroki zazwyczaj stawia około 12 miesiąca życia. Czasem zdarza się to wcześniej, a u innych leniuszków na pierwsze kroki musimy poczekać nieco dłużej. W tym momencie rodzice zastanawiają się nad kupnem „sprzętu”, który pomoże dziecku w stawiani pierwszych kroków.
Jest to najbardziej znany wspomagacz dziecięcych kroków. Niestety lista wad przewyższa w nim zalety. Ortopedzi często twierdzą, że dziecko korzystające z chodzika jeszcze później rozpoczyna przygodę z samodzielnym chodzeniem niż te, które wstają o własnych siłach. Oto kilka moich uwag:
Ta zabawka spełnia 2 funkcje- początkowo jest wykorzystywany, jako stolik edukacyjny a z czasem, gdy rozwój dziecka na to pozwala przekształca się w zabawkę do pchania. Dziecko mając przed sobą przedmiot czuje się bezpieczniejsze, chętniej podejmuje próby pierwszych kroków. Pchacze nie ingerują nadmiernie w postawę dziecka podczas chodzenia, kroki stawiona są naprzemiennie, upadki również dozwolone:) Do wyboru jest mnóstwo wzorów, zarówno dla chłopców i dziewczynek, drewniane i plastikowe, w zależności od gustu i możliwości finansowych rodziców. Kółka warto wybierać gumowe, są one cichsze i nie rysują podłóg. Fajnym gadżetem jest też możliwość blokowania kółek, co podczas pierwszych prób podnoszenia się przy pchaczu jest bardzo pomocne.
Ta zabawka ma niewiele wspólnego z nauką chodzenia. Początkowo może być wykorzystywana tak samo jak pchacz, dziecko opierając się podąża do przodu. W momencie, kiedy dziecko chodzi już samodzielnie jeździk sprawdza się idealnie do szybszego poruszania się np. podczas spacerów. Warto wybierać modele nieco cięższe, aby przechylenie do przodu lub tyłu nie powodowało wywrotki zabawki. Jeździki świetnie przygotowują malucha do jazdy na rowerze, rozwijają koordynację ruchową i wspomagają pracę mięśni nóg.
Każdy rodzic chce, aby dziecko szybko rozpoczęło samodzielnie chodzić. Jednak lepiej rozpocząć od bardziej „delikatnych” metod nauki chodzenia – umieszczać zabawki poza zasięgiem ręki, kłaść dziecko na brzuchu i nie wyręczać go we wszystkich czynnościach. Takie podchwytliwe metody przekonują dziecko, że chodzenie ma sporo korzyści i może samodzielnie „dotknąć” wiele rzeczy, które dotychczas były poza jego zasięgiem.
Zakup i umieszczanie dziecka w chodziku, pchaczu czy jeździku na siłę nie jest dobrym rozwiązaniem. My rodzice powinniśmy mieć świadomość, że takie działanie może jeszcze bardziej rozleniwić maluszka i zniechęcić do samodzielnego chodzenia. Dajmy dziecku czas, a samo pokaże nam swoje umiejętności. Nie działajmy pod presją, nie porównujmy do starszych dzieci czy rówieśników. Każdy malec swoją przygodę z chodzeniem rozpocznie w innym momencie życia, naszym zadaniem jest go wspierać. Sklepowe „wspomagacze” nie są dziecku potrzebne do szczęścia.
My już przygotowujemy się do etapu chodzenia i powoli zabezpieczamy meble, wykorzystując osłonki narożnikowe i blokady na drzwi Z kupna „wspomagaczy chodzenia” zrezygnowaliśmy.
A jak u Was wygląda podejście do tego tematu? Jesteście zwolennikami chodzików, pchaczy i jeździków czy podchodzicie do tego sceptycznie? Może macie własne sposoby na zachęcenie dziecka do stawiania pierwszych kroków?