Sklepy pełne są najróżniejszych zabawek dla niemowląt, kolorowe, świecące, grające, grzechoczące, pluszaki, plastiki. Do wyboru, do koloru, tylko która fajniejsza? Każda jest dla malucha fajna, w naszym wypadku na 5 minut. Potem przestaje być taka fajna i znowu płacz o nową. Nie wykupię przecież całego sklepu. Jednak obserwując różne zachowania syna, zobaczyłam co go zajmuje na dłużej i powoduje większe zainteresowanie i spróbowałam zrobić parę zabawek sama.
Syn bardzo lubił bawić się swoją butelką z piciem, śmieszyło go przelewanie się płynu i chlupotanie. Niestety wszystko było mokre od ściskania pełnego smoka. Żeby zostawić mu frajdę zabawy butelką z chlupoczącym piciem, a sobie zmniejszyć ilość sprzątania wzięłam nieużywaną butelkę, co ważne z dyskiem uszczelniającym. Wlałam do niej troszkę wody, dodałam parę kropel barwnika spożywczego. W pierścień do zakładania smoka włożyłam smoczek i dysk uszczelniający i dokładnie zakręciłam butelkę. Zabawka okazała się strzałem w dziesiątkę – nadal cieszy go przelewający się płyn, ale nic nie wycieka przez smoczek, więc ja jestem zadowolona.
Zawsze w czasie pielęgnacji zabiera mi wszystkie opakowania z kosmetykami, więc po skończeniu kremu umyłam pojemniczek i dałam synkowi do zabawy.
Któregoś dnia zobaczył, że przy bluzie są troczki od kaptura, od tego czasu ilekroć nakładam cokolwiek z troczkiem to za niego ciągnie. Wykorzystałam to i dałam mu do zabawy troczek od bluzy, zawiązałam na nim supełki. Żeby urozmaicić, między supełkami można wpleść plastikowe koraliki.
Na dolnych drzwiczkach lodówki przyczepiłam parę magnesików. Młody ma zajęcie przesuwając je i próbując odczepić.
Zwykle są napełnione grochem, kaszą, fasolą. Przypominają poduszeczki na igły, tylko z nasionami w środku.
Zabawka znana każdej mamie. Nie ma nic lepszego od zwykłego, kuchennego garnka. Do zestawu podaj mu drewniane łyżki i będzie najlepsza zabawa na świecie.