Ostatnio przytrafiła nam się mało miła sytuacja. Koniecznością było leczenie w szpitalu, a nie od dziś wiadomo, że jest to miejsce, które zwykle źle się kojarzy. Wiadomo że dla każdego dziecka jest to stresująca sytuacja. Nasz syn jest już w takim wieku, że wszystko rozumie, więc cała "procedura" szykowania się do szpitala i pobytu tam wyglądała zupełnie inaczej niż u maluszka, które jeszcze nie jest świadome gdzie jedzie. My rodzice musimy wiedzieć jak w takim przypadku się zachować, dlatego postanowiłam podzielić się tym w jaki sposób udało nam się troszkę zminimalizować stres u naszego syna. Nie napiszę Wam, że dzięki tym poradą, zamienicie pobyt w szpitalu na fajne wczasy poza domem, bo widok strzykawek i kroplówek skutecznie to uniemożliwia, ale przynajmniej spowodujecie, że maluszek poczuje się bezpieczniej. My byliśmy w tej komfortowej sytuacji, że mieliśmy prawie dwa dni na oswojenie syna z tą wiadomością, gdyż pierwszy raz leczono syna na izbie przyjęć, a że jego stan znacznie się polepszył, to wróciliśmy do domu. Niestety, już po kilku godzinach wiedzieliśmy, że pobyt w szpitalu jest nieunikniony, więc z jednej strony błagalnie czekaliśmy na poprawę zdrowia u synka, a z drugiej zaczęliśmy przygotowywać go na fakt, że pierwszy tydzień wakacji spędzi nie u dziadków na wsi, a w zupełnie innym miejscu.
Zacznijmy od tego, że wiele dzieci uważa, że pobyt w szpitalu to kara, że coś źle zrobiło i rodzice specjalnie go tam wysyłają. W głowie dziecka rodzi się wiele pytań i wiele wątpliwości. My sami od naszego syna usłyszeliśmy: " Mamo, przecież byłem grzeczny". I tu my Rodzice nie możemy takich pytań, stwierdzeń pozostawiać bez odpowiedzi, bez wyjaśnienia. Warto poświęcić dłuższą chwilę i wyjaśnić dlaczego dostaliśmy skierowanie do szpitala, że nie tylko dzieci muszą tam jeździć, że to żadna kara. Wiem, że w tym całym zamieszaniu, strachu, nerwach ciężko sobie zaplanować nawet te najbliższe kilka godzin, ale spokojna rozmowa z dzieckiem, to jednak podstawa. Dziecko musi wiedzieć dlaczego tam jedzie, ale musi też wiedzieć co go tam na miejscu czeka. Niech nie będzie mu obcy obraz szpitalnego oddziału, Pań, które tam pracują i wykonują pewne standardowe czynności.
Jak już wspomniałam, nie od razu trafiliśmy na oddział szpitalny, dlatego mieliśmy czas, aby przygotować syna do tego co za kilka godzin może się wydarzyć. Wpadliśmy na pomysł, aby zrobić to za pomocą bajki, w której pokazane było jak chory miś trafia do szpitala. Jednak można to równie fajnie zrobić podczas wspólnej zabawy. Zabawa w doktora to również świetny pomysł, aby w atrakcyjnej dla dziecka formie przygotować je na to, co może je czekać w najbliższych dniach.
Od samego początku byliśmy z synem szczerzy. Wiedział, że w razie pogorszenia się jego zdrowia, będziemy zmuszeni spakować torby i pojechać na izbę przyjęć i że najprawdopodobniej zostanie tam na dłużej. Nie kombinowaliśmy, nie udawaliśmy, że najprawdopodobniej nie będziemy zmuszeni tam jechać, chociaż sami chcieliśmy, aby to nas ominęło. To wszystko spowodowało, że syn nam zaufał i gdy potem potrzebne było pobranie krwi, to grzecznie wtulił się w moje ramiona, wiedząc, że będzie tak jak mama mówi. Podczas pobytu w szpitalu, również wiele razy pytał się na czym dane badanie będzie polegało i czy będzie bolało. Ja wtedy ze spokojem odpowiadałam na każde zadane przez niego pytanie.
Spokój. To jedno z najważniejszych słów w całej tej trudnej dla obu stron sytuacji. Dokładnie, bo gdy dziecko widzi z jakim spokojem rodzic podchodzi do pobytu tam, to i dziecko zaczyna mniej się stresować. Osobiście, nie było to dla mnie łatwe, bo gdy ze starszym synem trafiłam do szpitala, to młodszy musiał na te kilka dni pojechać do dziadków. Jednak wiedział, że pokazanie paniki czy czegoś w tym stylu nie ułatwi nam pobytu tam, a raczej zaszkodzi, więc uśmiechałam się nawet podczas zakładania wenflonu, chociaż i dla mnie, był to jeden ogromny stres. Dla rodzica czas na żale i smutki jest, gdy dziecko śpi. Trzymajcie się tej zasady.
Gdy do torby upychałam ostatnie ulubione zabawki syna, to usłyszałam, że on tam sam nie chce jechać, bo się boi, więc już na początku przekażcie dziecku informację, że będzie z nim jeden z rodziców. My akurat takiej możliwości nie mieliśmy, ale czasami jest tak, że dziecko może wybrać z którym rodzicem chce zostać w szpitalu lub rodzice mogą się zmieniać. Pobyt w szpitalu z dzieckiem nic nie kosztuje, a opieka i pomoc ze strony rodzica jest nieoceniona. Wiem, że personel szpitala zawsze robi wiele, aby dziecko poczuło się w szpitalu jak w domu, ale nic i nikt nie zastąpi bliskiej osoby. Dziecko musi czuć się bezpieczne. Ja byłam obecna podczas każdego badania, które wykonywano synowi. Wtedy mocna ściskałam go za rączkę lub przytulałam. To w moich ramionach mógł się wypłakać, wyżalić na wszystko co go spotkało.
Przed chwilą napisałam o ulubionych zabawkach syna. W naszym przypadku były to klocki, z których buduje się domy, samoloty czy łódki. Syn sam zdecydował, które zabawki zabierze ze sobą, aby nie nudził się. Dla wielu dzieci jest to ulubiony pluszak, bez którego ciężko zasnąć. Nam w zaśnięciu pomagały książeczki z ulubionymi bohaterami z bajek. W szpitalnej biblioteczce naprawdę dużo fajnych pozycji znaleźliśmy. Własne książeczki nie były potrzebne. W tym całym zamieszaniu pamiętajmy, aby zabrać ze sobą przynajmniej jedną rzecz dziecka, taką tylko jego, która będzie mu przypominała o domu.
O pobycie w szpitalu prawie już zapomnieliśmy i cieszymy się okresem wakacyjnym i piękną pogodą. Jednak życie pisze nam różne scenariusze i nigdy nie wiadomo kiedy zostanie się postawionym w takiej sytuacji, dlatego przeczytajcie jak to u nas wyglądało, bo dziecko to bardzo wrażliwy pacjent, a wiadomo, że przed nieznanym zawsze bardziej się boimy.