Każdy pobyt na szpitalnym oddziale to nie tylko dla dziecka ale i rodzica przykra, niekomfortowa oraz nie rzadko nerwowa sytuacja. Hałas, płacz innych dzieci, podłączona kroplówka przeplata ból, złość i nuda czterech ścian i szpitalnego łóżka.
Rodzice w tym czasie przysłowiowo „stają na rzęsach” aby choć trochę umilić i skrócić czas na wyjście do domu, aby znaleźć alternatywę od oderwania lub nie dawania do przeglądania smartfona.
Niestety szpital, a tak naprawdę łóżko szpitalne w większości czasu ogranicza nas miejscem do zabawy. Musimy mieć na uwadze, aby nie zakłócać spokoju innym małym pacjentom. Kolejnym aspektem jest również ograniczona ilość rzeczy, które mamy ze sobą oraz to aby zabawki, które mamy ze sobą lub które ktoś nam przyniesie były łatwe do zdezynfekowania.
Chciałabym podzielić się zabawami, które nam pomogły przetrwać ten trudny czas podczas choroby mojej 16-miesięcznej córki.
Na kartce rysujemy dziecku różne kształty – gwiazdki, kwiatki itd. Dziecko ma za zadanie pokolorowanie kształtu. U nas były to kształty, które pozwalały nieco oswoić dziecko z różnymi narzędziami lekarskimi, które wywoływały lęk np. stetoskop czy strzykawka.
Kartkę zginamy na równe części tak aby można je było łatwo poodrywać od siebie wg linii zgięcia.
Zależy nam na tym aby była parzysta liczba kartek. Na dwóch kartkach rysujemy w miarę podobne kształty, które dziecko zna i lubi. U nas był to piesek, kotek, zegar, najlepiej aby były to kształty, które dziecko potrafi nazwać czyli hau-hau, miau-miau, tik tak, muuu itd.
Będzie je łatwiej zapamiętać. Następnie odwracamy biała stroną kartki i dziecko ma za zadanie poodwracać kartki i dobrać pary.
Kartkę staramy się podrzeć na mniejsze kawałki ale nie na zbyt małe. Tak aby dziecko potrafiło obrazek połączyć ze sobą.
Jest to oswajanie tego, czego samo doświadcza na własnej skórze.
Pozwólmy dziecku, aby na nas pokazywało, np. badanie udawanym stetoskopem (lub zabawkowym), robienie zastrzyków czy opatrunku.
Kartkę papieru rwiemy na mniejsze paski, ważne aby były niezbyt długie tak aby nie opadały podczas podnoszenia. Wymyślamy różne historie. Możemy również zaangażować dziecko do pomagania w pokazywaniu poszczególnych postaci.
U nas bardzo sprawdziły się książeczki obrazkowe bez napisów. Polegające na tym, iż w mnóstwie rysunków np. domku jesteśmy w stanie dostrzec najmniejsze rzeczy. Liczy się spostrzegawczość. Dzięki takim „pustym” książkom obrazkowym bez tekstu jesteś w stanie sami tworzyć mnóstwo własnych historii.
Pokazujemy na ścianie różne kształty z ułożonych dłoni. Mi pomogły różne dostępne na stronach internetowych porady w formie obrazków jak składać dłonie w kształty zwierzątek.
(Bardzo pomocne gdy musieliśmy poklepywać dziecko przy kaszlu)
Rysujemy na plecach dziecka rzeczkę, udajemy że biegną koniki (oczywiście z umiarem:)), biegnące słonie, łaskoczące mrówki itp.
Jest to zabawa, w której „idzie kominiarz po drabinie” lub „w lesie grzyby rosły”
Pamiętajmy, że ze względu na stan zdrowia dziecko może nie mieć chęci na zabawę oraz należy zabawy dostosować do wieku naszego dziecka.