Od kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, zastanawiałam się jak zmieni się moje życie, jak będę wychowywać moje dziecko i czy podołam roli matki. Od samego początku zakładałam, że będę karmić piersią rok, może dłużej. Nawet przez myśl mi nie przyszło, aby mogło być inaczej. Tyle się teraz mówi o odporności przekazywanej maleństwu wraz z mlekiem matki. Na różnych portalach, w gazetach, czy książkach dla rodziców czytałam jak to ważne i nie wyobrażałam sobie, by zrezygnować z karmienia piersią na rzecz butelki.
Ze względu na mój stan zdrowia, urodziłam miesiąc wcześniej poprzez cesarskie cięcie. Córeczka na szczęście była zdrowa i nie potrzebowała inkubatora, ani żadnych zabiegów podtrzymujących życie. Wszystkie funkcje życiowe działały prawidłowo, jednak nie dostałam dziecka od razu. Po zejściu znieczulenia, czekałam jeszcze 12 godzin, aż ktoś wreszcie przyniesie mi moje maleństwo. Przez ten czas - mimo, że miałam silną laktację i chciałam podać pierś - córka była karmiona mlekiem modyfikowanym.
Niestety takie praktyki stosowane są od dawna na oddziałach położniczych i noworodkowych. Tuż po porodzie, aby dziecko nie płakało, podawany jest smoczek. A kiedy młoda mama ma problem z karmieniem, zamiast wsparcia i nauki przystawiania do piersi, otrzymuje butelkę z mlekiem początkowym. Z przynoszeniem dzieci po porodzie, tak jak w moim przypadku, też bywa różnie. Wszystko oczywiście zależy od szpitalu. Aby uniknąć bolesnego rozczarowania, warto się dobrze zastanowić, który szpital wybrać.
Kiedy córeczka była wreszcie ze mną, okazało się, że nie potrafi ssać piersi. Niestety nie mogłam liczyć na pomoc personelu i samodzielnie próbowałam nauczyć ją chwytania sutka. Niestety skutek był opłakany, i dla mnie, i dla niej. Mała nie umiała chwycić, a ja nie potrafiłam jej odpowiednio przystawić. Karmienie każdorazowo trwało bardzo krótko i dziecko się nie najadało. W końcu, z bezradności zaczęłam ją dokarmiać mlekiem modyfikowanym.
Po czterech dniach naprzemiennego karmienia, wróciłam do domu, gdzie o dziwo, razem z córeczką opanowałyśmy trudną sztukę karmienia naturalnego i dodatkowo poprawiła mi się laktacja. Tak przetrwałyśmy prawie 4 miesiące.
Córka była bardzo wymagającym dzieckiem, a ja nie miałam przez to czasu dla siebie. Byłam wciąż zajęta, nie dojadałam, mocno straciłam na wadze, na skutek czego zaczęła zanikać mi laktacja. Oczywiście starałam się podtrzymać ją na wszelkie sposoby: robiłam specjalne masaże, przystawiałam małą jak najczęściej, piłam bawarkę i różne preparaty na pobudzenie produkcji mleka, ale było go coraz mniej.
Pediatra po kilku dniach podjął decyzję o dokarmianiu. Zastąpiłam najpierw nocne karmienie. Dzięki temu córka przesypiała całe noce. Udało mi się w ten sposób karmić jeszcze 2 miesiące. Jednak pokarmu było coraz mniej i również podczas porannego karmienia pierś musiałam zastąpić butelką. To była krótka droga do całkowitego zaniku laktacji i karmienia wyłącznie mlekiem modyfikowanym.
Na własnym przypadku przekonałam się, że niełatwo jest realizować plany powzięte jeszcze w czasie ciąży i niezależnie od starań zdarzają się sytuacje, kiedy dziecko wymaga stałego bądź okresowego dokarmiania. Wiem, że wiele mam zmaga się z podobnym problemem. Powodów jest kilka:
Karmisz maluszka prawidłowo, o stałych porach, a mimo to nadal jest głodny. Jak postępować w przypadku małego łakomczuszka? Koniecznie skontaktuj się z pediatrą, który podejmie decyzję, czy dziecko należy dokarmiać, czy nie. Na pewno najpierw będzie Cię namawiał na wizytę u doradcy laktacyjnego, jak również na stosowanie różnych metod pobudzania laktacji.
Jeśli jednak zdecydujesz się na dokarmianie, mieszankę najlepiej podawaj strzykawką przez sondę. Wówczas dziecko otrzymuje dodatkową porcję pokarmu, a jednocześnie stymuluje mamę do większej produkcji pokarmu. Jeżeli dokarmiasz malca butelką, pamiętaj o ważnej zasadzie: najpierw podawaj dziecku pierś, a dopiero potem mieszankę. Zaczynając od butelki, przyzwyczajasz malca do szybkiego jedzenia bez wysiłku.
Jeśli dziecko jest większe i budzi się w nocy na karmienie, być może nie jest głodne, a tylko spragnione. Dlatego zamiast mleka spróbuj mu podać, np. wodę.
Wcześniaki, dzieci z wadami wrodzonymi oraz małe i słabe noworodki często nie potrafią lub nie mogą ssać samodzielnie. W takim przypadku możesz odciągać własny pokarm za pomocą laktatora. Twoje mleko będzie podawane maluszkowi przez sondę wprowadzaną przez nosek do żołądka. Dzięki tym zabiegom masz dużą szansę, aby po wyjściu ze szpitala karmić malucha naturalnie, bo podtrzymujesz laktację.
Zanim dziecko zacznie samodzielnie funkcjonować, wskazane jest podawanie mu specjalnego smoczka terapeutycznego, który pomoże w nauce ssania.
Jeśli masz dość mleka, ale dzidziuś jest niecierpliwy, możesz dokarmiać go własnym pokarmem. Postaraj się odciągać mleko w ciągu dnia. Najlepiej zrób to po porannym karmieniu. Najpierw odciągnij je z tej piersi, z której skończyło pić dziecko, a potem z drugiej. Dodatkowe mleko możesz podać przez butelkę, łyżeczką lub przez specjalny kubek do pojenia noworodków i niemowląt.
Jeśli masz mało mleka, a dziecko słabo przybiera na wadze, możesz podawać mu mleko modyfikowane. Oczywiście pamiętaj o zasadzie: najpierw pierś, potem mieszanka.
W każdej sytuacji warto skonsultować się z pediatrą lub sprawdzonym doradcą laktacyjnym.
Wszystko zależy od wieku dziecka. Kiedy maluch ma więcej niż 4 miesiące, mleko można mu podawać za pomocą łyżeczki, żeby nie odzwyczaiło się od piersi. Ponadto wówczas zamiast mieszanek mlecznych można już wprowadzać półpłynne pokarmy podawane łyżeczką: kaszki, kleiki, zupki warzywne, papki owocowe. Dziecko otrzyma dodatkowy posiłek łyżeczką, a potem może jeszcze popić trochę z piersi. U młodszych karmienie łyżeczką jest o tyle niebezpieczne, że maluszek może się zakrztusić. Dlatego jeśli zdecydujesz się na taki sposób dokarmiania, sięgnij po specjalny kubeczek do pojenia noworodków i niemowląt. Jeśli jednak czujesz, że nie dasz rady i nie masz cierpliwości, podaj dziecku mleko przez butelkę.
Pamiętaj
Dokarmianie wcale nie oznacza, że maluch przestanie ssać pierś lub szybko zaniknie nam laktacja. Jeśli będziesz starała się dokarmiać zgodnie ze wskazówkami lekarza, po jakimś czasie Twój maluszek może nie będzie już potrzebował dodatkowego karmienia i znów wrócisz do piersi. Bądź dobrej myśli, bo najważniejszym stymulantem laktacji jest Twoja wola i wiara.