Jak każdy szczęśliwy posiadacz ogrodu z entuzjazmem powitałam pierwsze słoneczne i ciepłe dni – od dawna myślałam tylko o tym, jak fajnie będzie wyjść z maluchem na trawkę i odprężyć się. No właśnie, jak się okazało o odprężaniu się mowy nie było. Mały owszem był, i w dalszym ciągu jest zachwycony możliwością hasania na trawce, przekopywania piaskownicy i nie tylko. Pierwsze nasze wspólne wyjście było jedną wielką bieganiną i okrzykami: „nie dotykaj”, „zostaw” i tym podobne...
O co więc należy zadbać, aby nasze wspólne pobyty na świeżym powietrzu były przyjemnością dla nas obojga? Wydaje mi się, że wystarczy zadbać o kilka szczegółów i sprawa załatwiona, ale na kilka rzeczy chciałabym zwrócić Wam szczególną uwagę:
Bardzo dużo roślin ogrodowych, z pozoru pięknych i ozdobnych jest silnie trujących (bardzo popularny Bieluń jest jedną z najbardziej trujących roślin, ponadto do trujących roślin zaliczamy: bluszcz, cis, naparstnica, zimowit jesienny, groszek pnący, konwalie, żonkile, hiacynty, irysy, rododendrony, krokusy, hortensje, jaskier, wawrzynek, ostrokrzew), warto przejrzeć nasze zasoby i poszperać w Internecie w celu sprawdzenia co kryje się za naszymi pięknymi kwiatkami.
Rośliny owocujące są również dużym zagrożeniem dla malucha, jeśli podajemy mu porzeczki czy inne owoce jagodowe nie dziwmy się, że będzie z ufnością chciał zerwać czerwone kuleczki z roślinki, która znajduje się tuż obok piaskownicy.
Podobnie powinniśmy szczególną uwagę zwrócić na rośliny z kolcami, małe dziecko może naprawdę dotkliwe się o nie podrapać czy skaleczyć.
Jeśli jesteśmy na etapie zakładania ogrodu to oczywiście odradzam wybór roślin, o których wspomniałam powyżej. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że nie zawsze możemy czy chcemy usunąć wszystkie niebezpieczne dla malucha rośliny. W takim przypadku powinniśmy pomyśleć o ogrodzeniu ich jakimś płotkiem czy siatką, tak aby dziecko nie mogło do nich dosięgnąć.
Wypuszczając malucha na podwórko powinniśmy sprawdzić czy ogrodzenie jest faktycznie szczelne, nawet dla naszego drobiazga. Zwróćmy uwagę, że maluch ma nieco inne gabaryty niż my, zadbajmy więc o to, aby nie doszło do sytuacji, gdzie maluszek przeciśnie głowę przez sztachetki płotu. Jeśli faktycznie szczeliny w naszym płocie są nieco duże nie oznacza to od razu konieczności wymiany całego płotu. Za nieduże pieniądze można kupić plastikowe siatki, trzeba tylko zadbać aby były dobrze zamontowane, tak aby małe rączki jej nie rozbroiły.
Jak już mamy sprawdzone ogrodzenie zwróćmy uwagę na zamykanie furtki czy bramki, jeśli maluch dosięga do klamki może warto zastanowić się nad wymianą jej na kulkę z którą sobie nie poradzi z taką łatwością. Jeśli mamy bramkę pomyślmy o porządnym jej zabezpieczeniu. Powiem z własnego niedawnego przykładu, czterech dorosłych stało przy wyjściu garażowym, nasz maluch bawił się za autem brata za którym była bramka. Teoretycznie w bramce była przełożona kłódka, która naprawdę ciężko się wyjmowała, więc rzadko ją zamykaliśmy. Podczas rozmowy, zapytałam męża gdzie jest mały, i dopiero wtedy wszyscy spojrzeli w kierunku bramki i zmroziło nas. Mały był już za nią. Na szczęście wybiegając, natychmiast skręcił w bok i biegł po chodniku. Gdyby pobiegł prosto, z całą pewnością wszedłby na dość ruchliwą ulicę, zanim my zdążyliśmy zareagować. Wolę nawet nie myśleć, jak mogła się cała ta sytuacja skończyć, dlatego przestrzegam wszystkich rodziców. To że nam się wydaje, że maluch nie poradzi sobie z zabezpieczeniem nie oznacza, że można go spuścić z oka.
Postarajmy się, aby po każdej pracy w ogrodzie narzędzia trafiały w odpowiednio zabezpieczone miejsce, do którego maluch nie będzie miał dostępu. Zapewniam was, że zwykłe brudne i zardzewiałe grabie będą dla malucha bardziej atrakcyjne niż własne kolorowe, piękne akcesoria, które są mu doskonale znane. Która są bezpieczniejsze? Odpowiedź jest oczywista.
Podobnie ze sprzętem elektrycznym – cóż jest bardziej ciekawego niż kosiarka taty? Absolutnie nigdy nie zostawiajmy urządzeń elektrycznych podłączonych pod prądem, grozi to porażeniem prądem, skaleczeniami, poważnymi urazami czy nawet śmiercią malucha.
Oczywistym jest także zabezpieczenie wszystkich nawozów, postępujemy z nimi tak jak z chemią w domu. Najlepiej, aby były poza zasięgiem małych rączek, samo szczelne ich zamykanie może nie wystarczyć. Absolutnie nie wolno przelewać nawozów do butelek po napojach.
1. Jeśli mamy brukowane chodniki pamiętajmy o regularnym usuwaniu mchu – dzieci z natury nie chodzą, one wyłącznie biegają, a na śliskim mchu nie trudno o uraz.
2. Regularnie sprawdzajmy teren i oczyszczajmy go, szczególną uwagę zwróćmy na usuwanie pojawiających się w trawie grzybów oraz usuwanie psich odchodów.
3. Regularnie sprawdzajmy w jakim stanie są zabawki ogrodowe, czy nie mają uszkodzeń, pęknięć i ostrych rantów. Jeśli mamy dzieci w różnym wieku, wychodząc z najmniejszym członkiem rodziny postarajmy się, aby sprzęt starszaków był odpowiednio zabezpieczony, tak by maluch nie mógł się wejść tam, gdzie nie trzeba.
4. Podczas grillowania jedna dorosła osoba powinna się zająć wyłącznie maluchem. Szkrab może w mgnieniu oka znaleźć się obok rozpalonego grilla i dotkliwie się poparzyć. Po zakończonym grillowaniu pamiętajmy, że sprzęt nadal jest gorący, więc najlepiej przestawić go tak, aby ciekawski maluch nie mógł się do niego dostać.
5. Składane krzesła czy leżaki rozkładajmy samodzielnie, maluch z łatwością może przytrzasnąć sobie paluszki.
6. Najlepiej, aby w miejscu wyznaczonym do zabaw nie było zbiornika do szamba. Jeśli nie mamy innego wyjścia pamiętajmy, żeby porządnie zabezpieczyć otwór - tak, aby dziecko nie mogło go otworzyć czy uchylić.
7. Należy zabezpieczyć wszystkie zbiorniki wody – oczka czy zbiorniki na deszczówkę. Wodę z dziecięcego baseniku najlepiej wylać po zakończonej zabawie.
Jeśli już odpowiednio zabezpieczymy nasz ogród, bawmy się w nim jak najczęściej, bo nie ma dla malucha nic lepszego i zdrowszego, niż ruch na świeżym powietrzu. Pamiętajmy jednak, że nawet przy najbardziej zabezpieczonym ogrodzie nie powinniśmy zostawiać malucha nawet na chwilę samego. Jeśli musimy wrócić po coś do domu weźmy malucha ze sobą, bo dziecko nawet w kilka chwil potrafi wpaść na najbardziej nieoczekiwane pomysły niekoniecznie bezpieczne dla niego.