W dniu gdy przyszedł na świat mój synek postanowiłam że zawsze będę mu śpiewać kołysanki, jednak w praktyce wyglądało to nieco inaczej. Gdy miał kilka miesięcy w ogóle nie interesowało go słuchanie czegokolwiek, zwłaszcza jak płakał nie było mowy o śpiewaniu czy nawet nuceniu, jedyne co mogłam robić i mówić to "ćśśśśśśś" i kołysać, ale z wiekiem coraz bardziej był zainteresowany otaczającymi go dźwiękami, więc postanowiłam kupić płytę z kołysankami i systematycznie, co wieczór po kąpieli i kolacji mu ją włączałam. Po jakimś czasie zaczął kojarzyć to z porą snu, co tylko wyszło nam wszystkim na dobre.
Mój syn jest dzieckiem niezwykle aktywnym i przy tym charakternym. Mało co jest w stanie zatrzymać jego uwagę na dłużej - potrafił znudzić się nową zabawką po 5 minutach... Wtedy też przypomniało mi się co kiedyś czytałam, że dzieci lubią słuchać muzyki klasycznej – jednak to był kiepski pomysł. Syn tylko strasznie się zezłościł. Za to jak włączyłam radio, to co innego. Zauważyłam, że podczas rytmicznych piosenek zaczął się kołysać w rytm muzyki, a z czasem zaczął klaskać w rączki i śmiał się w głos. Pomyśleliśmy sobie, że skoro podoba mu się tak muzyka, to będziemy raz dziennie włączać stacje radiowe.
Dziś ma rok i 3 miesiące, w takt muzyki potrafi tańczyć po swojemu, stał się bardziej opanowany i co najważniejsze nie ma żadnego problemu z koncentracją. Jest bardzo radosny i bardziej komunikatywny w stosunku do innych dzieci i dalszej rodziny. Zauważyłam też inny, ogromny plus – bardzo szybko zaczął przyswajać wiedzę.
Nie bez powodu mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. Ma również ogromny wpływ na rozwój naszych dzieci:
Metodą prób i błędów wiemy już jaki rodzaj muzyki odpowiada naszemu synkowi i tylko taką mu puszczamy, ponieważ w ten sposób pomagamy mu w budowaniu własnej ścieżki emocjonalnej – zrównoważonej.
Jeżeli dziecko nie przepada za klasyką to można zamiast niej puszczać odglosy natury np śpiew ptaków czy szum morza.