Powiem szczerze, że gdybym nie widziała tego na własne oczy, to pewnie bym nie uwierzyła. Roczne dziecko bez jednego ząbka? Otóż bywa i tak. Dziecko mojej znajomej w wieku 12 miesięcy nie doczekało się ani jednego ząbka. Rodzice oczywiście zamartwiali się co z tym robić, pytali lekarzy i specjalistów. Opinie były różne. Niektórzy kazali robić prześwietlenie, aby sprawdzić czy zawiązki zębowe w ogóle są. Inni z kolei twierdzili, że nawet jeśli nie ma zawiązków, to bez sensu naświetlać malucha, bo to niewiele zmieni. Nie da się przecież tego leczyć na tym etapie.
Znajomi zdecydowali czekać. Doczekali się po 13 miesiącu pierwszego ząbka. Obecnie chłopiec ma dwa latka i szczyci się sześcioma zębami i w dalszym ciągu cała rodzina oczekuje kolejnych. No cóż każde dziecko rozwija się w swoim własnym tempie, podobnie jest z wyrzynaniem się ząbków. Dlaczego więc rodzice szaleją z niepokoju?
Stan uzębienia, a właściwie ilość ząbków to nie tyko kwestia estetyczna. Jeśli dziecko, a później osoba dorosła nie posiada sporej ilości zębów zaburzeniom ulec może zarówno proces mowy (liczne wady wymowy lub zgryzu), jak i proces żucia, a co za tym idzie problemy z żołądkiem – trawieniem (do żołądka trafiają większe kawałki pokarmu i jest problem z trawieniem, lub dziecko nie nabywa umiejętności żucia i karmione jest zbyt długo papkami).
Brak zawiązków zębowych nazywa się hipodoncją, braki mogą dotyczyć jednego zęba jak również większej ich ilości. Właśnie ze względu na ilość ubytków oraz ich umiejscowienie rozróżnia się rodzaje hipodoncji oraz podejmuje decyzję o leczeniu protetycznym. Jeśli luka po brakującym zębie została zastąpiona przez przesuwające się zęby, nie ma konieczności leczenia. Podobnie bywa jeśli braki są nieliczne i nie mają wpływu na wcześniej już wspomniane żucie. Jeśli jednak w uzębieniu są liczne braki, decyzję o leczeniu protetycznym należy podjąć po wyrznięciu się wszystkich zębów, lecz jeszcze przy mlecznym uzębieniu. Wypada to więc na wiek około sześciu lat.
Ze względu na ciągły rozwój szczęki proteza taka musi być ciągle dostosowywana i dopasowywana. Cały proces jest nieco uciążliwy zarówno dla dziecka, jak i rodziców. Maluch musi się przyzwyczaić do nowej sytuacji, często wiąże się to ze zmianą diety i ograniczeniami żywieniowymi. Ponadto po założeniu takiej protezy mogą występować chwilowe zakłócenia związane z mową. Cały proces jest dosyć kosztowny, ponieważ ciągłe dopasowywanie protezy wiąże się z wieloma wizytami u specjalisty i wymianą protezy prawie każdorazowo na nową. Dopiero około 16 -20 roku życia można zakończyć leczenie, ponieważ dopiero wtedy większość rozwoju struktur twarzoczaszki zostaje zakończona.
Bardzo ważny jest jednak moment podjęcia leczenia nie należy zwlekać z podjęciem tej jakże ważnej dla dziecka decyzji. Nieprawidłowości w zgryzie, które wraz z upływem czasu powiększają się, mogą w późniejszym wieku uniemożliwić podjęcie leczenia, czy też sprawić, że nie będzie ono w pełni skuteczne. Zdaję sobie sprawę, że podjęcie takiej decyzji jest bardzo trudne, jednak biorąc pod uwagę konsekwencję warto przemyśleć sprawę i rozważyć różne opcje na miarę własnych możliwości.
Znajomi, którzy borykają się z problemem późnego ząbkowania cały czas mają świadomość, że być może będą musieli stanąć przed takim wyzwaniem. Na razie jednak nie histeryzują, czekają na rozwój wydarzeń. Nie zdecydowali się na prześwietlenie, ponieważ ich synek już kilka razy miał wykonywane zdjęcie RTG z uwagi na częste przeziębienia i zapalenia oskrzeli. Nie chcą go dodatkowo narażać na naświetlania, choć takie zdjęcie być może pokazałoby z czym mają do czynienia.
Ja z własnych obserwacji mogę powiedzieć, że coraz więcej dzieci wśród znajomych ząbkuje około pierwszego roku życia. Większość z rodziców po prostu czeka, bo faktycznie do szóstego roku życia i tak niewiele można zrobić.
Warto podkreślić, że nie każdy przypadek późnego ząbkowania jest związane z brakiem zawiązków zębowych. Zanim zaczniemy histeryzować warto prześledzić ząbkowanie nasze, czyli rodziców. Być może z jednej lub drugiej strony bywały takie właśnie sytuacje. Wydaje mi się, że z ząbkami tak jak ze wszystkim - każde dziecko rozwija się w swoim tempie i trzymanie się sztywno tak zwanych norm, czy średniej wieku wzmaga tylko niepokój. Warto na malucha spojrzeć z pewną dozą indywidualizmu ;)