Moja ciąża od początku nie należała do najłatwiejszych i do tych miłych i przyjemnych. Przez prawie 5 miesięcy dręczyły mnie nudności i wymioty, a później dopadła osłabiona, przez właśnie wymioty, odporność.
Chciałabym opisać w swojej poradzie choroby, które na pozór niby niebezpieczne, mogą okazać się niebezpieczne dla naszego maleństwa.
Około 5. Miesiąca ciąży dopadła mnie grypa jelitowa. Niby nic groźnego, a jednak jej przebieg w trakcie ciąży był bardzo gwałtowny i ostry. Wracaliśmy do domu autem kiedy poczułam, że robi mi się niedobrze. Myśląc, że to powrót nudności – objawów ciąży, kazałam przystanąć mężowi na chwilę, żeby pooddychać świeżym powietrzem. Niestety zaczęłam wymiotować. Po dwóch godzinach wymiotowałam już non sto - miałam może 2 minutowe przerwy.
Oczywiście w trakcie ciąży żadnych leków przeciwwymiotnych nieprzepisanych przez lekarza brać nie można, więc próbowałam się leczyć sama, domowymi sposobami. Jagody, coca-cola , gorzka herbata, mięta - niestety na nic wszystko - było coraz gorzej. Aż o drugiej w nocy mąż musiał zawieźć mnie do szpitala, bo zaczęłam wymiotować krwią. Zostałam oczywiście przyjęta. Przez kolejne dwa dni otrzymywałam jedynie kroplówki , nic nie jadłam. Moja pani doktor dała mi ostrą reprymendę, że tak długo zwlekałam z przyjazdem do szpitala, i że mogło się to źle skończyć dla dziecka.
Niestety długo nie cieszyłam się zdrowiem w 7 miesiącu ciąży okazało się, że "złapałam" nie wiadomo od kogo półpaśca. Jakieś półtora tygodnia wcześniej mama zadzwoniła, że dzieci mojej siostry mają ospę i czy ja się z nimi nie bawiłam. Szybko pomyślałam, że przecież miałam ospę w dzieciństwie, więc się nie mogłam zarazić. Ale jakieś 2 dni później rozbolał mnie kark, więc pobiegłam do lekarza pierwszego kontaktu.
Ten dokładnie mnie zbadał i stwierdził, że to zwykłe owianie. Okres letni, a ja z mężem kupiliśmy mieszkanie i dużo jeździliśmy samochodem, więc pomyślałam, że pewnie tak jest. Tydzień później przy przeprowadzce zauważyłam około 10 krostek na brzuchu, ale stwierdziłam, że to pewnie potówki, w końcu lato i ciepło, a ja ciągle coś układałam po przeprowadzce.
Po tygodniu miałam wizytę u pani ginekolog, opowiedziałam jej wszystko, a ta obejrzała i zbladła. Wystraszyła też mnie, że to półpasiec, że teraz trzeba antybiotyk i że jest groźny dla dziecka w tym miesiącu. Była to wersja poronna półpaśca, dlatego było niewiele krostek, które nie swędziały. Nie miałam też innych objawów jak gorączka, poza tym jednym bólem karku, który przeszedł po jednym dniu.
Dziś jestem szczęśliwą mamą 3,5 miesięcznego chłopca. Jednak pierwsze 2 miesiące to była seria wielu badań słuchu, bowiem półpasiec mógł uszkodzić słuch malucha i chcieliśmy sprawdzić czy z synkiem jest w porządku. Na szczęście nic się takiego nie stało.
Chciałabym przyszłe mamy przestrzec, żeby uważały na siebie i ograniczały kontakt z dziećmi w wieku przedszkolnym. Mimo, że ciąża to piękny stan, kiedy chcemy jak najwięcej przebywać z dziećmi, to pamiętajmy, że dla dobra naszego maleństwa warto ograniczyć ryzyko.