Witam, Chciałabym się podzielić z innymi mamami sposobami na powrót do formy!
Mam 33 lata, przed porodem byłam aktywną młodą kobietą. Wszędzie mnie było pełno, w pracy, w domu, jestem społecznikiem z wyboru i z zamiłowania, mam mnóstwo zainteresowań.
Pierwsza ciąża, zaplanowana, przemyślana i przede wszystkim chciana. 9 kwietnia 2010 przyszedł na świat Filip. Nie byłam typem kobiety w ciąży siedzącej w domu i narzekającej jakie to ma opuchnięte nogi, że nie mogę się schylić, że czuję się jak wieloryb... Pozostałam aktywna do dnia porodu, mimo tego przytyłam w ciąży prawie 21 kg..... jak widać się nie oszczędzałam :) Filip urodził się przez cesarskie cięcie, choć wcale tego nie chciałam. Życie jednak pisze nam inne scenariusze, to była szybka decyzja lekarzy na sali porodowej i dziękuję im za to.
Nie liczyłam na to, że jak będę wychodziła ze szpitala zmieszczę się w ubrania sprzed ciąży. Poprosiłam męża, by przywiózł mi takie z 5 miesiąca. W dniu porodu pozbyłam się około 8 kg. Czułam się lżejsza i dumna, że jestem mamą. Rana po cesarskim cięciu goiła się szybko. A ja od początku myślałam o synku, o domu, o mężu i o sobie. I nie czułam się egoistką, że chcę być piękna jak dawniej. Spełniona mama może być szczęśliwą kobietą. Karmiłam piersią około roku, uważam, że jest to najlepsze co mogłam dać mojemu dziecku, a co pozwoliło mi szybko wrócić do formy, przy współudziale kilku czynników.
Ograniczyłam rzeczy smażone i produkty wzdymające ze względu na potencjalne kolki, a także słodycze. O schabowym zapomniałam na kolejne trzy miesiące.... i w sumie mogłabym żyć bez niego do dzisiaj. Zainwestowałam w parowar, a mojemu mężowi też wyszło to na zdrowie - kilka kilogramów mniej kochanego ciałka. Mleka nigdy nie lubiłam, więc się nim nie katowałam. Za to 2 litry wody dziennie to było minimum.
Z racji, że byłam po cesarskim cięciu intensywne ćwiczenia zaczęłam dopiero po 2,5 miesiącach. Laktator w ruch, mleko do butelki, mąż na stanowisku, karnet na siłownię kupiony, torba spakowana. Koleżanka z pracy nie odpuściła - dwa razy w tygodniu przez kolejne cztery miesiące. Endorfiny szczęścia wydzielające się w moim organizmie jak się zmęczę były nieocenione. Wróciły wspomnienia, gdy ćwiczyłam dla przyjemności i dla zdrowia.
Pierwsza wizyta u fryzjera.... O rany! jakie to było ekscytujące, usiadłam na fotelu, zamknęłam oczy i kazałam zrobić się na bóstwo. Mąż mnie nie poznał ;) ale był zachwycony!
Zamówiłam do domu, bo już nie mogłam się doczekać.... Filip spał smacznie, a ja oddałam się zabiegom pielęgnacyjnym: manicure, pedicure, maseczki, peelingi.... Ach co to był za dzień. Fakt, że z przerwami dla mojego żarłoka, ale cóż:) Było warto, od tego czasu raz na dwa tygodnie spotkanie w ulubionym salonie kosmetycznym.
Wreszcie mogłam zmieścić się w coś co nie było dla wielorybka :) Filip dzielnie towarzyszył mi na zakupach, a i jego nie ominęły przyjemności.
Na początku z tymi, którzy też byli "dzieciaci" , ale z czasem zaczęliśmy wychodzić wspólnie do kina, ulubionej knajpki, na kolację.
Starannie przygotowany i zorganizowany. Do dzisiaj widzę zazdrosne spojrzenia koleżanek, pytające "Jak to zrobiłaś, niemożliwe, przecież to dopiero pół roku" i pełne podziwu spojrzenia kolegów "Ale laska! Niemożliwe!" :) Ach co to był za dzień!
Drogie Mamy! Trzeba uwierzyć w siebie, korzystać z pomocy innych, dzielić obowiązki i ufać mężowi, że sobie poradzi - w końcu to też jego dziecko, tak samo kochane. Przestałam być Zosią - Samosią i stałam się Dumną Mamą! Mój Powrót Do Formy - szczerze polecam!
PS. Teraz stosuje znowu, bo właśnie urodziłam Olgę - mamy już prawie 2 miesiące ;)