Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że dbanie o higienę jamy ustnej maluszka można rozpocząć dopiero wówczas, gdy w jego buzi pojawią się pierwsze ząbki. Na szczęście znajomy pediatra w porę uświadomił mnie, że powinno nastąpić to już w ciągu pierwszych tygodniach po narodzeniu(!). Od tamtej pory, gazikiem nałożonym na palec, czyściłam jamę ustną swoich córeczek z resztek pokarmu po każdym karmieniu.
Gdy dziewczynki skończyły 3 miesiące kupiłam im pierwsze sylikonowe, także nakładane na palec, szczoteczki do zębów, które nie tylko dbały o właściwą higienę jamy ustnej ale także przynosiły ulgę w bolesnym ząbkowaniu.
Po pierwszej, nakładanej na palec rodzica silikonowej szczoteczce, nadchodzi pora na pierwszą, własną szczoteczkę do zębów. Gdy wręczałam swoim córeczkom ich pierwsze w życiu szczoteczki po prostu pękały z dumy!
Pierwsza szczoteczka powinna być wykonana z miękkiego, nie podrażniającego delikatnych dziąseł dzieci, włosia. Najlepiej byłoby abyśmy pomagały nią myć naszym, malcom zęby po każdym posiłku, ale gdy okazuje się to niemożliwe starajmy się to robić co najmniej dwa razy dziennie –rano i wieczorem. Na początku wystarczy, że do mycia ząbków będziemy używać jedynie przegotowanej wody, którą należy zmoczyć szczoteczkę.
My pierwszą pastę kupiliśmy Poli gdy skończyła rok i co ważne nie zawierała ona fluoru. Nakładaliśmy jej naprawdę niewiele i dbaliśmy o to. By nie została ona zlizana ze szczoteczki jeszcze przed myciem. Potem powoli i starannie myliśmy jej pierwsze ząbki, pokazując przy tym w jaki sposób powinno się to robić. O pośpiechu i niedbalstwie nie mogło być mowy! Tak samo zresztą jak w przypadku naszej młodszej córeczki, Idy.
Jeśli macie wątpliwości czy aby w diecie waszego maluszka jest wystarczająco dużo fluoru udajcie się po pomoc do pediatry. Tylko on może zdecydować bowiem o ewentualnym podaniu dziecku fluoru w kroplach. Warto przy tym wiedzieć, że zbyt duże ilości fluoru w organizmie mają negatywny wpływ na jego funkcjonowanie. Nigdy nie decydujcie się na włączanie fluoru do diety dziecka bez wiedzy lekarza. To bardzo niebezpieczne.
Niektórym z nas wydaje się, że na pierwszą wizytę do stomatologa powinno udać dopiero wówczas, gdy dziecko będzie miało już wszystkie(albo większość) ząbki. Nic bardziej mylnego – próchnica może bowiem zaatakować nawet zdecydowanie dużo wcześniej. Najlepiej będzie jeśli na pierwszą wizytę do pedodonty wybierzecie się jeszcze przed pierwszymi urodzinami waszej pociechy, nawet jeśli nie ma ona jeszcze ząbków.
Dentysta sprawdzi czy z nimi jest wszystko w porządku. Jeśli obawiacie się reakcji Waszych dzieci podczas pierwszego badania możecie je najpierw odpowiednio do tego przygotować. Ja bawiłam się z dziewczynkami w dentystę, oglądałyśmy na ten temat bajki z ich ulubionymi bohaterami i czytałyśmy książeczki opowiadające do wizycie gabinecie dentystycznym. Na szczęście moje obawy się nie potwierdziły – obie były zafascynowane rozkładanym fotele, brzęczącymi narzędziami i wesołymi opowieściami Pani stomatolog o bakteriach mieszkających w jamie ustnej.
A jeśli już macie pierwszą wizytę za sobą pamiętajcie by odwiedzać dentystę co najmniej raz na pół roku. Dzięki regularnym wizytom w gabinecie dentystycznym niejednokrotnie udaje zatrzymać się próchnicę w samym zalążku.
Powszechnie wiadomo, że to właśnie cukier jest głównym sprawcą powstawanie próchnicy u dzieci. Trzeba więc pamiętać o tym, aby nigdy nie dosładzać serwowanych im potraw, ograniczyć ilość zjadanych słodyczy(uważam , że do pierwszego roku życia dziecku nie powinno się podawać ich w ogóle) i wypijanych soków lub herbatek owocowych, w których znajduje się naprawdę bardzo dużo niezdrowego cukru, który niekorzystnie wpływa nie tylko na stan ząbków ale i całego organizmu.
Soki zawierają dużo naturalnego cukru – fruktozy, który podobnie jak zwykły cukier wpływa niekorzystnie na stan zębów i dziąseł. Dlatego też nigdy nie powinnyśmy dawać ich do picia naszym maluszkom tuż przed snem (po umyciu ząbków) a tym bardziej w nocy. To samo tyczy się słodzonych herbatek owocowych. Gdy moim córeczkom chciało się pić w nocy podawałam im najczęściej przegotowaną, niskozmineralizowaną wodę mineralną. Pomogło nam to nie tylko w zapobieganiu próchnicy, ale także pozwoliło odzwyczaić je od nocnych karmień.
Długotrwałe podawanie dziecku smoczka lub butelki ze smoczkiem(zwłaszcza przy której dziecko zasypia), wpływa negatywnie nie tylko na higienę jamy ustnej dziecka ale także i na jego zgryz. Gdy karmiłam dziewczynki piersią, starałam się nie korzystać z butelek ani smoczków. Już od ok. 6 miesiąca życia karmiłam je łyżeczką, a napoje serwowałam w kubeczkach z ,,dziubkiem” lub słomką.
Obie córeczki karmiłam piersią prawie do 2 roku życia. Uwielbiałam czuć tę wspaniałą bliskość, obserwować rosnącą z dnia na dzień między nami więź... Ale gdy skończyły rok, postanowiłam oduczyć je nocnego podjadania, które ma niestety również niekorzystny wpływ na stan dziecięcych zębów i dziąseł. Mleko, zarówno naturalne jak i modyfikowane, zawiera bowiem naturalny cukier – laktozę, który podobnie jak występująca w owocach fruktoza, negatywnie wpływa na stan dziecięcego uzębienia. Nam z problemem nocnych karmień pomogła przegotowana, niskozmineralizowana woda mineralna, którą podawałam dziewczynkom do picia, kiedy się przebudziły.
Każdy zapewne wie, że najlepiej byłoby aby słodycze zostały raz na zawsze wyeliminowane z dziecięcej diety. Ale to przecież prawie nie wykonalne! Moje córeczki spróbowały pierwszych łakoci, dopiero po ukończeniu przez nie 1 roku życia. Dodam ponadto, że były to produkty przeznaczone dla najmłodszych, czyli takie które nie zawierały dodatkowego cukru, konserwantów ani sztucznych barwników.
Dziś kiedy moje córeczki są już w wieku przedszkolnym, tradycyjne słodycze staram się zastępować świeżymi owocami, suszonymi morelami czy bakaliami. Staram się również unikać wszelkiego rodzaju słodyczy, które pozostają w jamie ustanej na dłużej, czyli gum, landrynek i lizaków(wśród tych ostatnich są jednak takie, które są dla zdrowia naszych dzieci bezpieczne, np. lizaki Mniam-mniam) oraz słodyczy które oblepiają zęby, np. gum rozpuszczalnych, pianek czy krówek. Jeśli jednak już podaliśmy naszemu dziecku porcję słodkości, musimy także pamiętać o tym aby po ich zjedzeniu dokładnie wyszczotkowało zęby.
Podczas, gdy niemowlakowi wystarczy umycie jamy ustnej i dziąseł przegotowaną wodą, dwu i trzylatek powinien do tego celu używać już pasy z fluorem. Pierwszą pastę z fluorem powinno się kupić dziecku, gdy potrafi już wypluwać. Ważne tutaj jest to, by przy jej wyborze kierować się wiekiem dziecka.
Pasta przeznaczona do mycia zębów mlecznych ma nieco inny skład niż ta przeznaczona do mycia zębów stałych. Różnią się też dawką fluoru. Do niedawna więc każda z moich córeczek miała inną pastę – Ida tę przeznaczoną dla dzieci od 0 do 2 roku życia , a Pola tę przeznaczoną dla dzieci od 2 do 6 roku życia. Przy używaniu pasty trzeba też zwrócić uwagę na jej ilość – najodpowiedniejsza będzie tutaj porcja wielkości małego ziarnka grochu. Przedawkowanie fluoru może być przecież, jak pisałam wyżej, groźne dla zdrowia.
Każdą szczoteczkę do zębów powinno się wymieniać ok. co trzy miesiące. Po tym czasie szczoteczka może i ze względów higienicznych (nagromadzenie bakterii) i mechanicznych (uszkodzone włosie, odkształcenia) może już nie spełniać swojej podstawowej funkcji. Ja dodatkowo wymieniam szczoteczki do zębów dziewczynek, po każdej infekcji. Nagromadzona na ich powierzchni bakterie mogą być bowiem bardzo groźne dla zdrowia. I to nie tylko jamy ustnej ale i całego organizmu.
Podczas gdy kilkumiesięczne szkraby chętnie korzystają z naszej pomocy przy myciu zębów, to już 2 - latki wolą robić to same. Na początku warto im jeszcze jednak pomóc, ponieważ nie są one w stanie oczyścić ząbków zbyt dokładnie. Aby pomóc w nauce mycia zębów swoim córeczkom myłam żeby razem z nimi, pokazując im jednocześnie w jaki sposób należy to robić. Przy okazji starałam się nauczyć je, że mycie zębów powinno trwać co najmniej 2 minuty.
Aby ten czas szybciej nam upłynął, opowiadałam im bajki, śpiewałam piosenki, kupiłam nawet specjalne klepsydry które miały odmierzać czas przy myciu zębów. Teraz bardzo często korzystam z pomocy budzika – ustawiam do na 120 sekund, mówię ,,start”, a dziewczynki zabierają się do szorowania, które kończą dopiero wtedy, gdy zadzwoni budzik. Mamy przy tym wszyscy wiele frajdy.
Dobrym rozwiązaniem przy nauce mycia zębów jest również zakup szczoteczki elektrycznej dla dzieci. Moje córeczki dostały je na swoje odpowiednio 2 i 3 urodziny. Na początku wybraliśmy te tańsze, wspomagane bateriami, by sprawdzić czy aby w ogóle będą z nich korzystać. Po kilku dniach okazało się, że był to strzał w 10. Dzięki ruchomej główce szczotkowanie zębów taką szczoteczkę jak dla dzieci znacznie łatwiejsze.
Ale nie znaczy to, że dziecko nie będzie już potrzebowało przy tej czynności naszej pomocy. Ja do tej pory staram się pomagać dziewczynkom w szczotkowaniu, szczególnie Iduni, która ma dopiero 2 latka.
Do niedawna najbardziej chyba popularnym zabiegiem mającym poprawić tan zębów naszych dzieci była fluoryzacja, czyli nałożenie na zęby fluoru w postaci pianki, żelu lub lakieru. Fluoryzacji mineralizuje, a więc wzmacnia zęby i zapobiega powstawaniu próchnicy. Moja starsza córka została poddana zabiegowi lakierowania zębów (czyli nakładanie na zęby lakieru zawierającego fluor), gdy miała cztery lata. Młodsza z kolei Ida, została poddana, za namową znajomego pedodonty, zabiegowi lakowania zębów.
Jest to zabieg przeprowadzany wyłącznie na zdrowych ząbkach. Polega na wypełnianiu bruzd i szczelin zęba za pomocą laku – specjalnej substancji chroniącej przed bakteriami i działaniem kwasów bakteryjnych. Niektórzy specjaliści uważają bowiem, że należy lakować zęby zanim pojawi się ryzyko zainfekowania zęba próchnicą, czyli najlepiej w ciągu 2 miesięcy od ich wyrżnięcia. Chory, zalakowany ząbek, nie zawsze może być bowiem zauważony (lak może przykryć chore miejsce w taki sposób, że próchnica będzie niewidoczna gołym okiem).
Jeśli do ząbków dzieci wdarła się już niestety próchnica może je uratować tylko jeden zabieg – lapisowanie, czyli nałożenie na zaatakowany próchnicą ząb azotanu srebra, który na działanie bakteriobójcze. Dzięki temu zabiegowi próchnica zostaje zatrzymana i nie rozprzestrzenia się na inne, zdrowe ząbki.