Karmienie piersią jest czymś wyjątkowym, naturalnym, "nie musisz się obawiać", "samo przyjdzie", "nauczysz się"...
Przed pojawieniem się maluszka cały świat wydaje się taki piękny, cudowny. Następnie poród, jest to duże wyzwanie, wysiłek i adrenalina. Gdzie kobieta zmęczona musi skupić się na dbaniu o siebie, o higienę krocza, o dietę, odpowiednią ilość płynów, zajmuje się maluchem, zmienia pieluszki, musi karmić i często jeszcze zająć się domem.
W poradnikach jest dokładnie opisana techniczna strona karmienia, jak włożyć brodawkę do ust dziecka, w jakich pozycjach najlepiej karmić. Ale nie znalazłam informacji, np: że będę musiała zagryzać poduszkę z bólu przy każdej próbie karmienia małej, że czasem to nawet popłakać mi się zdarzy.
Początki są naprawdę bolesne, nie ma co "owijać w bawełnę". Pokarmu jest mało, dziecko jest głodne i z całej siły ssie nasze delikatne nie przyzwyczajone do tego brodawki. Brodawki mogą pękać, następnie krwawić i w efekcie dziecko zamiast mleka będzie piło naszą krew. Krew może zmienić kolor stolca, o czym młoda mama nie koniecznie musi wiedzieć. Pomocne okazało się smarowanie własnym mlekiem i wietrzenie.
Mając na głowie tyle nowych obowiązków i głowę pełną pytań o dosłownie wszystko, bardzo ciężko jest się uspokoić i karmić. A zestresowana mama karmi "stresem" swoje dziecko, a zestresowane dziecko jest niespokojne i więcej płacze, co powoduje znów stres u mamy. MUSIMY oddać się karmieniu i na tą chwilę zapomnieć o całym świecie. Spokój to podstawa! Pamiętajmy o tym, że dla dzidziusia poród to też stres, który później będzie musiał odreagować, płaczem lub snem. Życzę tego drugiego (ja dwukrotnie miałam wrzeszczącego w niebogłosy maluszka).
W 2-3 dobie pojawia się już duża ilość pokarmu, szczęście rozpiera MAM CZYM KARMIĆ, by po chwili znów podciąć skrzydła, bo pełne piersi=ogromne, bolesne piersi, których nawet nie da się dotknąć, a co dopiero ułożyć wygodnie. Dobrze jest częściej przystawiać dziecko, robić zimne lub ciepłe okłady (zależy, które pomagają), ręcznie lub laktatorem odciągać nadmiar pokarmu. Ważne by nie dopuścić, do zastoju, czy też zapalenia piersi.
Jak już jest mleko, to płynie czy trzeba, czy nie trzeba, mokry stanik, koszula nocna, łóżko. Karmię jedną piersią, a z drugiej płynie mleka rzeka, ach jakie to cudowne! Czasem wkładki laktacyjne to za mało, z pomocą może przyjść pieluszka tetrowa, która za to konkretnie odznacza się pod ubraniem.
Nawet gdy mleko jest, nie każdy maluszek potrafi dobrze chwycić i ssać pierś, mnie to ominęło.
Dieta dla karmiących:( Nie dość że tak się poświęcasz, to jeszcze MUSISZ rezygnować ze swoich ulubionych potraw i gdzie tu sprawiedliwość??
U nas to trwało 7-10 dni. Brodawki były w strupkach, ale już mniej bolesne. Mleka w piersiach było akurat. Mała nauczyła się dobrze ssać, a ja przystawiać ją do piersi. Karmienie przestało mi się kojarzyć z salą tortur:)
Dziś karmienie córy to bardzo miły dla nas czas, bo czas tylko dla nas, intymny, wyjątkowy. Do póki będzie chciała, będę karmiła:) Czy przeszłabym to jeszcze raz? TAK, bo wiem, że warto!! Dla zdrowia małej, dla jej poczucia bezpieczeństwa, dla tej niezwykłej NASZEJ więzi, dla samej siebie, bo zgubiłam cały tłuszczyk :) Jest mi łatwiej odgadnąć na co ma ochotę, jaki ma humor itd, bo z pierwszą córcią bardzo krótko karmiłam, problemem było moje zdrowie i po prostu nie mogłam karmić.
Niesamowicie ważne jest nastawienie, jeśli chcesz karmić, to będziesz karmiła, tylko przygotuj się na to odpowiednio i nastaw się psychicznie.