Jakiś czas temu spotkałam dawną koleżankę z „podwórka”, z którą aż do czasów szkoły średniej byłyśmy prawie nierozłączne. Później się niestety przeprowadzili z rodzicami do innego miasta i powoli kontakt się nam urywał, został tylko telefoniczny. Jakież było moje zdziwienie, gdy spotkałam ją w sklepie na osiedlu! Witania i radości było bez miary. Korzystając z okazji poszłyśmy do kawiarni jak za starych czasów na pogaduchy i tam kolejne zaskoczenie…
Ula jest w drugiej ciąży i spytała co sądzę o porodzie lotosowym, bo właśnie na taki się zdecydowała. Ponieważ wcześniej o takim porodzie nie słyszałam, więc spytałam na czym to polega. Przyjaciółka spokojnie mi wszystko wyjaśniła. Powiem szczerze, że byłam lekko zaskoczona i to nie pierwszy raz w tym dniu.
Poród lotosowy polega na porodzie naturalnym (jak również przez cesarskie cięcie) dziecka i łożyska, gdzie nie odcina się pępowiny i czeka aż sama uschnie i odpadnie. Proces ten trwa do 10 dni maksymalnie, ale zwykle odbywa się to szybciej. W pierwszej dobie ważne jest umieszczenie łożyska nieco wyżej niż noworodka, ewentualnie na jego wysokość,i i czekać, aż łożysko przestanie pompować krew do organów dziecka.
W pierwszej dobie po porodzie łożysko trzeba umyć z wszystkich pozostałości krwi, żeby czasem nie zaczęły się psuć i dokładnie osuszyć. Następnie jak cała ciecz już spłynie umieszcza się łożysko w solance czyli w misce wysypanej warstwą soli, co znacznie przyspiesza jego wyschnięcie. Jeżeli sól nasiąknie trzeba ją wymienić na nową.
Spytałam jakie są z tego korzyści ? Odpowiedziała krótko i zwięźle.
Przede wszystkim noworodek nie odczuwa bólu ani szoku po odcięciu pępowiny tym bardziej, że w łożysku znajduje się 1/3 krwi dziecka i może spokojnie przepłynąć do organizmu. Dziecko ma więcej siły i jest bardziej odporne. Lepiej ssie pierś i co ważne jest lepiej dotlenione.
Spytałam czy jesteś tego pewna? – Tak jestem pewna - odpowiedziała. - Będzie przy mnie również doula, która była już podczas takich porodów.
Z jednej strony podziwiam jej odwagę, przygotowanie i zdecydowanie, z drugiej mam mieszane uczucia. Może dlatego, że wcześniej nigdy o tym nie słyszałam.
A wy drogie mamy co o tym sądzicie? Zdecydowałybyście się na poród lotosowy?