Wraz z pojawieniem się jesieni pojawiają się chłodniejsze, wilgotne dni. Słońce nie grzeje już tak jak jeszcze kilka tygodni temu. Z szafy znikają krótkie spodenki, sukienki i spódniczki, a ich miejsce zastępują sweterki, długie spodnie i rajstopki. Wraz z wymianą zawartości szafy pojawia się pytanie "Jak ja mam ubrać dziecko"?
Przede wszystkim NAJWAŻNIEJSZE- nie przegrzewamy! To w niczym nie pomoże, a może wręcz zaszkodzić. Przegrzewając dziecię zaburzamy jego odporność, w wyniku czego nasza pociecha jest później bardziej narażona na przeziębienia.
Z tego co zaobserwowałam niestety dość często rodzice wolą założyć jedną warstwę więcej niż mniej. Pamiętam, gdy 4 lata temu, kiedy nosiłam jeszcze pod serduszkiem moją pierworodną czekałam na autobus. Był piękny, słoneczny wiosenny dzień. Fakt wiosna dopiero się zaczęła, więc jeszcze mało kto wyszedł z zimowych kurtek, ale naprawdę słońce tak miło i przyjemnie grzało, że stałam rozpięta i jeszcze było mi za ciepło. Zobaczyłam wtedy kobietę z dzieckiem w wózku. Nie przykuło by to szczególnie mojej uwagi, gdyby nie fakt, że to dziecko miało na sobie tyle warstw, aż ręce trzymało sztywno bo bokach i nie było w stanie ich zgiąć. Mało tego mamusia szczelnie owinęła temu dziecięciu nogi grubym kocykiem. Na moje oko dziewczynka miała z roczek, więc nie był to żaden noworodek.
Innym razem - również była to wczesna wiosna - pojechałam z moim 3-miesięcznym synkiem na USG bioderek. Tak jak w pierwszym przykładzie była piękna pogoda, więc stwierdziłam, że skoro jest tak ciepło to pozwolę synkowi nie założyć już rajstopek. Jechałam samochodem, a w foteliku miałam śpiwore,k którym mogłam nakryć go, gdy z samochodu będziemy przechodzić do ośrodka zdrowia. Ostatecznie pozwoliłam synkowi założyć tylko spodnie, a na górę nieco lżejszą kurteczkę. Weszłam do poczekalni, a tam mamy rozbierały dzieci z kilku grubych warstw: gruby koc, kombinezon, spodnie, rajstopy. Stałam, patrzyłam w szoku i zastanawiałam się czy ja aby jednak nie przesadzam z tym lekkim ubiorem. Po zbadaniu synka okazało się na szczęście, że nie jest mu ani za zimno ani za ciepło - wręcz idealnie.
Choć moje rady nie są wielkim okryciem mam nadzieję, że okażą się pomocne innym, początkującym mamom :)