2.10.2014

(182)

Jak ubierać by nie przegrzewać?

Wraz z pojawieniem się jesieni pojawiają się chłodniejsze, wilgotne dni. Słońce nie grzeje już tak jak jeszcze kilka tygodni temu. Z szafy znikają krótkie spodenki, sukienki i spódniczki, a ich miejsce zastępują sweterki, długie spodnie i rajstopki. Wraz z wymianą zawartości szafy pojawia się pytanie "Jak ja mam ubrać dziecko"?.

some desc

Jak ubierać by nie przegrzewać?

Wraz z pojawieniem się jesieni pojawiają się chłodniejsze, wilgotne dni. Słońce nie grzeje już tak jak jeszcze kilka tygodni temu. Z szafy znikają krótkie spodenki, sukienki i spódniczki, a ich miejsce zastępują sweterki, długie spodnie i rajstopki. Wraz z wymianą zawartości szafy pojawia się pytanie "Jak ja mam ubrać dziecko"?

Przede wszystkim NAJWAŻNIEJSZE- nie przegrzewamy! To w niczym nie pomoże, a może wręcz zaszkodzić. Przegrzewając dziecię zaburzamy jego odporność, w wyniku czego nasza pociecha jest później bardziej narażona na przeziębienia.

Z tego co zaobserwowałam niestety dość często rodzice wolą założyć jedną warstwę więcej niż mniej. Pamiętam, gdy 4 lata temu, kiedy nosiłam jeszcze pod serduszkiem moją pierworodną czekałam na autobus. Był piękny, słoneczny wiosenny dzień. Fakt wiosna dopiero się zaczęła, więc jeszcze mało kto wyszedł z zimowych kurtek, ale naprawdę słońce tak miło i przyjemnie grzało, że stałam rozpięta i jeszcze było mi za ciepło. Zobaczyłam wtedy kobietę z dzieckiem w wózku. Nie przykuło by to szczególnie mojej uwagi, gdyby nie fakt, że to dziecko miało na sobie tyle warstw, aż ręce trzymało sztywno bo bokach i nie było w stanie ich zgiąć. Mało tego mamusia szczelnie owinęła temu dziecięciu nogi grubym kocykiem. Na moje oko dziewczynka miała z roczek, więc nie był to żaden noworodek.

Innym razem - również była to wczesna wiosna - pojechałam z moim 3-miesięcznym synkiem na USG bioderek. Tak jak w pierwszym przykładzie była piękna pogoda, więc stwierdziłam, że skoro jest tak ciepło to pozwolę synkowi nie założyć już rajstopek. Jechałam samochodem, a w foteliku miałam śpiwore,k którym mogłam nakryć go, gdy z samochodu będziemy przechodzić do ośrodka zdrowia. Ostatecznie pozwoliłam synkowi założyć tylko spodnie, a na górę nieco lżejszą kurteczkę. Weszłam do poczekalni, a tam mamy rozbierały dzieci z kilku grubych warstw: gruby koc, kombinezon, spodnie, rajstopy. Stałam, patrzyłam w szoku i zastanawiałam się czy ja aby jednak nie przesadzam z tym lekkim ubiorem. Po zbadaniu synka okazało się na szczęście, że nie jest mu ani za zimno ani za ciepło - wręcz idealnie.

Jak zatem sprawdzić czy dziecku nie jest za ciepło? Jak je hartować i ubrać żeby nie było przegrzane?

Oto kilka moich rad które zapewne w większości są już znane:

  • Kark lub plecki to najlepsze miejsca do sprawdzenia czy dziecko jest odpowiednio ubrane. Nie dajcie sobie wmówić babciom, że jak dziecko ma zimne rączki czy policzki to jest mu zimno!
  • Sine usta i gęsia skórka, ewentualnie drganie szczęki mogą oznaczać, że dziecku jest za zimno.
  • Mówi się ponoć, że niemowlę powinno mieć jedną warstwę więcej niż dorosły człowiek. Zgodzę się z tym, ale nie do końca, bo są pory roku np. lato, kiedy malucha ubieram tak jak siebie.
  • Kiedy pogoda jest niepewna zawsze warto zabrać dodatkowe okrycie. Lepiej jest w razie czego mieć co dołożyć/założyć/czymś przykryć niż ubrać dziecko za grubo, tak tzw. wszelki wypadek.
  • Ubiór powinien być przystosowany do wieku dziecka. Wiadomo, że taki noworodek lub 3 miesięczny brzdąc jest mniej ruchliwy niż taki, który skończył już rok, chodzi i wszystko go interesuje.
  • Idąc z dzieckiem na zakupy i wchodząc do sklepu nawet na te 15 minut naprawdę poświęćmy te 2 minutki, aby zdjąć dziecku czapkę, rękawiczki i kurtkę lub choociaż ją rozpiąć. Wystarczy niewiele, by maluch się spocił.

Choć moje rady nie są wielkim okryciem mam nadzieję, że okażą się pomocne innym, początkującym mamom :)