Ciąża to piękny stan, ale także bardzo od nas wymagający czas. Comiesięczne wizyty u lekarza, badania, kłucie, kolejki w przychodniach... ale każda z nas wie, że warto. Gdy dowiedziałam się od swojej lekarki o nieinwazyjnych badaniach prenatalnych od razu poczułam, że muszę z nich skorzystać.
Do pierwszego badania przystąpiłam w 12tc. Test PAPP-A, któremu się poddałam polega na ocenie biochemicznych parametrów krwi matki oraz ocenie parametrów ultrasonograficznych płodu. W czasie tego badania można wykryć aberracje chromosomalne prowadzące m.in. do Zespołu Downa. Badanie to można przeprowadzić u pacjentek w każdym wieku, gdyż jak podają badania taki SAM odsetek dzieci z Zespołem Downa rodzą kobiety przed, jak i po 35 roku życia, choć mówi się błędnie, że to zaburzenie dotyczy raczej dzieci urodzonych przez starsze matki.
Badanie jest szybkie i dość przyjemne, a wyniki z badania ultrasonograficznego są natychmiastowe. Na wyniki z krwi czekamy ok. 10 dni. Badanie to nie wykrywa jednak w 100% zespołu Downa i innych patologii płodu. Nieprawidłowy wynik testu nie oznacza choroby płodu, ale jedynie podwyższenie ryzyka, które należy zweryfikować innymi metodami takimi jak np. inwazyjne badania prenatalne w ciąży.
Na drugie badanie zostałam wysłana w 20 tc. Badanie to składało się tylko z jednej części - testu ultrasonograficznego, więc wyniki miałam od razu.Tutaj badano głównie anatomię płodu oraz funkcjonowanie narządów wewnętrznych, pępowinę, czynność serca, ruchy płodu, łożysko, płyn owodniowy, a także główkę dziecka wraz z mózgowiem, twarz i ewentualne rozszczepy, kręgosłup, klatkę piersiową, powłoki brzuszne, układ pokarmowy, moczowy, kończyny oraz narządy płciowe dziecka. W teście tym mogą zostać zauważone m.in. niektóre wady serduszka, które można leczyć już w okresie prenatalnym.
Według Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, jeżeli nie istnieją wskazania, aby wykonywać częściej, zaleca przeprowadzenie 3 takich badań. O ile dwa wyżej wymienione badania mogą być refundowane przez NFZ, trzecie badanie przeprowadza się na prośbę pacjentki, zaś jej koszt oscyluje w granicach 250-350zł.
Gdy zbliżałam się do 30 tc lekarka nakłaniała mnie do dopełnienia diagnostyki prenatalnej. Pomimo kosztów postanowiliśmy wspólnie z mężem udać się na badanie, które tak naprawdę daje zbliżony obraz do tego, które uzyskuje się ok. 20 tc. Różnica jest jednak taka, że 10 tygodni życia maluszka w naszym łonie to bardzo sporo czasu, w którym mogą się podziać różne rzeczy. Zapłaciliśmy i absolutnie nie żałujemy.
O ile wcześniejsze badania przebiegały u nas wzorowo, tym razem okazało się jednak, że nie wszystko jest tak jak być powinno i dalszy rozwój córci wymaga bacznej obserwacji. W całym tym smutku, który nas spotkał cieszę się, bo dzięki temu badaniu już dziś wiem, że szpital który wybrałam ze względu na brak sprzętu nie będzie właściwy dla mojego porodu. Jeżeli diagnoza się potwierdzi możliwe, że będę musiała rodzić wcześniej niż planowana data, i o wiele dalej od domu niż zakładałam, zaś Maleńka będzie wymagać bezpośredniej operacji...
Dlaczego o tym piszę ? Chciałabym byście i wy, drogie mamy zdecydowały się na takie badania. Ich celem jest wczesna diagnoza i ewentualne stworzenie optymalnych warunków porodu. Trzymajcie za nas kciuki i badajcie się.