Będąc dzieckiem bardzo lubiłam wspólne, rodzinne obiady. Niestety takie chwile były rzadkością i zdarzały się dosłownie „od święta”. Uwielbiałam jednak ten stan, kiedy przy stole rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Uważam, że czas spędzony przy stole z rodziną był dobrze zagospodarowanym. Jako nastolatka obiecałam sobie, że gdy będę miała swój dom, to pierwszą rzeczą jaką do niego kupię będzie duży stół i wygodne krzesła. I tak też się stało.
Teraz staram się wdrożyć w życie system przynajmniej jednego wspólnego posiłku. Nie zawsze jest łatwo.
Sporo trudności sprawiło mi takie rozplanowanie dnia, żeby wygospodarować czas na wspólny obiad. Wiadomo, i ja i mąż wracamy z pracy o innych porach. Dodatkowo ja pracuje zmianowo. Synek jest z nianią w domu.
Jest to szczególnie ważne dla dziecka, by nie musiało głodne czekać na wspólny posiłek. Ustaliłam, że synek przed drzemką zjada zupkę (ja to nazywam pierwszym obiadem), a po drzemce niewielki podwieczorek. To sprawia, że gdy wracamy do domu, to nasze dziecko chętnie i z apetytem zjada z nami posiłek – drugi obiad (jakby drugie danie np.: ziemniaczki, rybka, surówka).
To dla osoby, która szybciej dotrze do domu i będzie mogła rozpocząć przygotowanie obiadu. Tu duży ukłon w stronę mojego męża, który wspólnie ze mną realizuję tę ideę. Początkowo trudno mi było go nakłonić do gotowania, ale poradziliśmy sobie w ten sposób, że przygotowywałam obiad wcześniej, aby on go tylko ‘wstawiał’. Teraz doszliśmy już do takiego poziomu, że mąż obiera i gotuje ziemniaki, smaży kotlety, a nawet robi surówki.Oczywiście tak planuję te obiady, żeby nie miał za trudno. Bardziej skomplikowane potrawy zostawiam na swoją zmianę.
Takie wspólne obiady bardzo nas zżywają. To jest czas, kiedy rozmawiamy z naszym dzieckiem o jego dniu spędzonym w domu. Rozmawiamy o tym, co działo się w pracy, planujemy kolejne dni itp. Jest to bardzo fajna sprawa. Synek uczy się zjadania posiłków przy stole, czerpie od nas dobre wzorce i postawy. My mamy czas by odetchnąć. Mamy wtedy też czas dla naszego dziecka. Takich wspólnych chwil i tak zawsze jest za mało, więc warto by każdy moment w pełni wykorzystać.