Kolka niemowlęca jest nieznośna nie tylko dla samego dziecka, ale również dla jego rodziców. Chyba nie ma nic bardziej uciążliwego niż płacz dziecka, a co dopiero, gdy ten płacz trwa kilka-kilkanaście godzin dziennie, przez kilka pierwszych miesięcy. Mój synek przechodził kolkę przez 4,5 miesiąca, płacząc po każdym karmieniu 7 dni w tygodniu. W sumie przez cały ten okres spał 5-7 godzin na dobę , średnio od 20 minut do 1,5 godziny. Jak przetrwać ten okres, gdy cały czas jest się zmęczonym, a wszelkie środki są nieskuteczne? Przecież trzeba kiedyś spać, gotować, sprzątać, a mąż przecież musi chodzić do pracy.
W naszym przypadku synek nie spał z nami w sypiali, gdyż to po prostu nie było możliwe, ponieważ nie przesypiał nocy, a jak już zasypiał na kilka minut, wiercił się przez sen, pojękiwał, oddawał gazy. W tej sytuacji, gdybyśmy czuwali oboje w nocy przy dziecku podejrzewam, że żadne z nas, nie przetrwało by nawet tygodnia.
Ustaliliśmy z mężem, że będziemy się zmieniać. Ważna była samodyscyplina, gdyż bardzo często istniała pokusa, żeby zostać – pomóc drugiej osobie, gdy dziecko w tym czasie płakało... Tylko, że tak naprawdę, gdyby przy płaczącym dziecku było nawet 10 osób, nie zmieniło by to faktu, iż niemowlę będzie nadal płakało, a jutro będzie taki sam dzień i trzeba będzie mieć siłę, aby opiekować się maluchem. Trzeba było dużo samozaparcia. Syn zostaje z tatą, a ja spróbuję zasnąć. W tym czasie mąż zajmował się synem: karmił, koił płacz na ile było to możliwe, usypiał, czasami sam zasnął na kilka minut.
Ja kładłam się, przeważnie o godzinie 19.00 – 20.00 w drugim pokoju, często ze stoperami w uszach i miałam czas na sen do ok. 24.00. Tylko, że często człowiek po całym dniu zmagania się z kolką ze zmęczenia nie mógł spać. Potem ok. 24.00 zmieniałam męża i on kładł się spać, by wstać o 5.00 do pracy. Od godziny 6.00 zostawałam sama z dzieckiem aż do godziny 14.00, gdy mój mąż wracał z pracy. Przy kolce warto pamiętać o takim systemie zmianowym, nie koniecznie musi być to partner może być babcia albo ktoś kto przyjdzie na te 5-6 godzin w ciągu dnia i całkowicie zajmie się dzieckiem, tak aby główny opiekun miał czas na to, żeby się przespać po nieprzespanej nocy.
Dla mnie okres 4,5 miesiąca był okresem wyciętym z życia. Nie miałam czasu zupełnie na nic, często nawet na podstawowe potrzeby. System zmianowy z moim mężem pozwalał mi na regenerację fizyczną. Sen jest podstawą.
Pozostawał jednak problem ze sferą psychiczną. Każdy dzień był taki sam, każdego dnia były ataki kolki i płacz dziecka. Czułam się odcięta od świata. Co można w takiej sytuacji zrobić?
Warto w tym czasie mieć przyjaciela, kogoś z kim można by było porozmawiać o swoich problemach z kolką u dziecka czy po prostu porozmawiać na jakiś neutralny temat. Może być to babcia, przyjaciółka, siostra, ktoś bardziej neutralny, kto spojrzy na całą sytuację z boku, podniesie na duchu. Może taka osoba nas odwiedzić, gdy jesteśmy sami, można do niej zadzwonić. Szczerze odradzam kontaktu z osobami, które zamiast podnosić na duchu będą robić zupełnie coś innego. Najgorszą rzeczą jaką można zrobić to wmówić matce, która przeżywa kolkę u swojego dziecka, iż inne niemowlęta nie mają kolek, nie płaczą i że tak naprawdę to twoje dziecko jest wyodrębnionym przypadkiem. To nieprawda. Wystarczy przeczytać sobie wypowiedzi na forach rodziców zmagających się z podobnym problemem.
Warto wykorzystać obecność innej osoby przy dziecku i wyjść chociażby na krótki 20 minutowy spacer, aby choć na chwilę oderwać się od tej stresującej sytuacji. Zrobić coś małego dla siebie. Wziąć gorącą kąpiel itp. Coś co Cię odstresuję, pozwoli choć na sekundę zapomnieć o płaczu dziecka. Odpoczynek psychiczny jest bardzo ważny.
Przy kolce po każdym karmieniu bardzo trudno zrobić cokolwiek. Do jednej czynności np. ugotowania obiadu musiałam podchodzić po 4-5 razy, aby ją ukończyć. Warto prosić o pomoc kogoś w takich codziennych czynnościach np. posprzątaniu mieszkania, ugotowaniu obiadu. Świadomość, że nie jest się samemu, jest w takiej sytuacji bardzo ważna.
W takiej sytuacji, bardzo szybko przychodzą do głowy różne pesymistyczne myśli. Że jestem złą matką, że dłużej nie dam rady czy że to nigdy się nie skończy. To wszystko nieprawda. Te myśli są irracjonalne. Miliony ludzi cierpi z powodu kolek, niedojrzałego układu pokarmowego swoich dzieci a mimo to, wytrwali to, nie załamali się i są szczęśliwymi rodzicami. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, gdyż najlepszym lekarstwem na kolkę jest po prostu czas.
Drogie mamy może nie będziecie borykać się z tak skrajną kolką, jak w naszym przypadku po każdym karmieniu, ale zdaje sobie sprawę, że nawet ta zwykła kolka jest strasznie stresująca. Mam nadzieję, że te kilka rad pomogą Wam przetrwać ten trudny okres.