Postanowiłam opisać to z czym ostatnio jako rodzice musieliśmy się zmierzyć, aby rodzice dzieci, u których również stwierdzono objaw zachodzącego słońca wiedzieli, że często nie jest to równoznaczne z chorobą malucha.
Podczas jednej z kontrolnych wizyt u pediatry u naszego synka stwierdzono objaw zachodzącego słońca. Od razu dostaliśmy skierowanie do szpitala. Mieliśmy tam przeprowadzić odpowiednie badania, a wyniki skonsultować z specjalistą, gdyż synek patrząc na wprost ma częściowo przysłonięte źrenice przez dolną powiekę. Natomiast nad źrenicą widoczny jest rąbek białkówki nieprzykryty górną powieką.
W szpitalu nie zwlekano i USG przezciemiączkowe zrobiono nam od razu po przyjeździe, mimo iż dotarliśmy tam w środku nocy. Pierwsze badanie i diagnoza: synek nie ma wodogłowia. Jednak zostawiono nas w szpitalu celem obserwacji i skonsultowania objawów z innymi lekarzami. Po badaniach synek zasnął od razu, natomiast ja długo nie mogłam. Prawie przez całą noc bałam się i myślałam jak to jutro będzie. Co jeśli synek jest chory? Ogrom pytań i jedna, wielka niewiadoma.
Kolejny dzień minął nam na licznych badaniach. Była wizyta u okulisty, synka badał również neurolog, który wypytywał nas szczegółowo czy nie zauważyliśmy u synka pewnych niepokojących symptomów takich jak: niepokój, apatia, wzmożone lub obniżone napięcie mięśniowe, bardzo nasilone i nieustające odruchy noworodkowe, asymetryczne układanie się czy opóźnienie rozwoju psychoruchowego. Doktor zmierzył obwód główki, podciągał synka za rączki do pozycji siedzącej, poprzewracał i zrobił z nami jako rodzicami wywiad. Pytał nas między innymi jak synek do tej pory się rozwijał. Były też przeprowadzone kolejne badania USG przezciemiączkowe. Pani doktor zaleciła też kontakt z rehabilitantem.
Po kolejnych wizytach specjalistów i licznych badaniach okazało się, że synek rozwija się prawidłowo, a badania neurologiczne nie wykazały niczego niepokojącego. Lekarze jednoznacznie stwierdzili, że synek po prostu ma taką urodę i żeby się tym zbyt nie przejmować, ponieważ z wiekiem objaw zniknie. Wiadomość ta bardzo nas ucieszyła.
Gdy wychodziliśmy ze szpitala, zalecono obserwację synka. Gdy zauważymy jeden z wymienionych wyżej objawów lub cokolwiek nas zaniepokoi, mamy niezwłocznie udać się do odpowiedniego specjalisty. W międzyczasie udaliśmy się do Poradni Rehabilitacyjnej, ponieważ i takie było zalecenia. Pani doktor po dość długiej obserwacji synka stwierdziła, że nie ma najmniejszej potrzeby, abyśmy zostali wysłani do rehabilitanta, ponieważ maluszek rozwija się prawidłowo. Sam stabilnie siedzi, a jak na osiem miesięcy potrafi już więcej niż inne dzieci.