Każda przyszła mama z niecierpliwością czeka na przyjście dziecka na świat. Niestety często zdarza się, że wyznaczone przez lekarza terminy mijają a zwiastunów porodu nie widać, co wtedy? Tylko spokój może nas uratować. Nie ma co panikować. Jeżeli jesteśmy pod stałą opieką lekarza nie ma powodu do niepokoju, ponieważ nawet najmniejsze nieprawidłowości spowodują, że zostaniemy skierowane na oddział patologii ciąży.
Pamiętajmy, żeby słuchać naszego lekarza i stosować się do jego zaleceń. Na tym etapie ważne jest też to aby dziecko było monitorowane poprzez badania ktg oraz usg, żeby wykluczyć niebezpieczeństwo dla maleństwa i mamy.
Będąc w około 36 tygodniu ciąży słyszałam, że moje dziecko już niedługo pojawi się na świecie. Mówiono mi to tak często, że około 38 tygodnia zaczęłam bardzo mocno obserwować swój organizm i szukać zwiastunów porodu, przecież to już czas, myślałam. Nic bardziej mylnego. Mojemu dziecku nie spieszyło się na świat. Czytałam wtedy o naturalnych metodach wywołania porodu. Na szczęście nie przyszło mi do głowy, żeby wprowadzać je w życie. Owszem starałam się być do końca w miarę możliwości aktywna, ale nie na tyle by zaszkodzić dziecku. Tygodnie mijały a terminy wyznaczone przez lekarza minęły.
Tydzień po terminie wyznaczonym z ostatniej miesiączki zgłosiłam się na oddział patologii ciąży, gdzie przez kolejny tydzień czekałam na poród. W ciągu tego czasu ciągle dostawałam telefony i wiadomości z pytaniami czy już urodziłam, dlaczego jeszcze nie urodziłam lub kiedy ja wreszcie urodzę. Wysłuchiwanie rad i ostrzeżeń, że na pewno lekarze mnie zaniedbują. Muszę uważać, bo to już za długo i natychmiast powinnam rodzić, bo moje dziecko urodzi się w najlepszym wypadku chore.
Byłam już tak sfrustrowana, że zadzwoniłam do lekarza prowadzącego niemalże z płaczem i pytaniem co robić. Całe szczęście zachował on zimną krew i tłumaczył mi przez dobre 10 minut, że nie ma powodu do niepokoju wypytując o wszystkie badania jakie przeprowadzono już w szpitalu.
Po tygodniu oczekiwania poród nie rozpoczął się, więc trzeba było go wywołać, dwukrotnie zresztą. Moja córka urodziła się więc w 42 tygodniu ciąży, duża, silna i zdrowa.
Z perspektywy czasu innym mamom w podobnej sytuacji polecam nie słuchać wszystkich, którzy w jakiś sposób wywołują w nas i tak duży już niepokój. Mówmy wprost, że nie chcemy słuchać takich bzdur, a lekarze wiedzą co robią. Oszczędzi nam to i zdrowia i nerwów. Pamiętajmy jednak, aby w tym wszystkim zachować także czujność i jeśli czujemy, że coś może być nie tak z naszym dzieckiem nie bójmy się tego konsultować. Lepiej sprawdzić 10 razy za dużo niż o 1 za mało.