Odkąd syn skończył roczek, martwiło mnie jego prawe oczko, które zdecydowanie uciekało w stronę noska. Kuzynka uspokoiła mnie, że do 3 roku życia wszystko mu się wyrówna, jednak oczko dalej uciekało i nie zanosiło się na to poprawę.
Zaliczyliśmy pierwszą wizytę u okulisty gdy syn miał 2,5 roku, jednak zakończyła się ona niepowodzeniem, bo syn nie dał się zbadać, pani okulistka pokazywała mu różne zwierzątka i kształty, które wiedziałam, że zna, ale on odmówił współpracy. Kazano nam wrócić za pół roku.
Gdy wróciliśmy do gabinetu po kilku miesiącach badanie udało się przeprowadzić, ale niestety okazało się, że niezbędne będą okulary korekcyjne. Jako matka byłam tym załamana, sama noszę okulary i wiem jakie jest to uciążliwe, a na dodatek miałam w głowie obraz moich kuzynów z dzieciństwa i ich przysłowiowych „denek od słoików”.
Ale cóż było robić, z receptą udaliśmy się do salonu optycznego. Wcześniej byłam w kilku, aby zorientować się w cenie i wyborze oprawek. Nasz wybór padł na dość dużą sieć salonów optycznych z bardzo dobrymi warunkami cenowymi i co dla nas było niezwykle ważne ubezpieczeniowymi.
Będąc „zieloną” w temacie wyboru oprawek zdałam się na pomoc konsultanta.
Ostatecznie wybraliśmy, a raczej syn sobie wybrał, śliczne profesorki z oprawkami w kolorze granatowym i przeźroczystymi zausznikami.. Kupiliśmy także specjalny łańcuszek zabezpieczający okulary przed upadkiem na podłogę.
Zdecydowaliśmy się także na pakiet ubezpieczeniowy, który gwarantował całkowitą wymianę okularów w razie ich zniszczenia, za 20% pierwotnej ceny okularów. To byłą bardzo dobra decyzja ponieważ w przeciągu roku zmienialiśmy okulary już 4-krotnie (czy to z powodu zmiany dioptrii, bądź niestety zniszczenia okularów). Śmiało mogę powiedzieć, że dzięki temu zaoszczędziliśmy kilka tysięcy złotych.
Za kilka tygodni mamy kolejną wizytę kontrolną, mam nadzieję, że wada się zmniejszyła i będzie można ubrać „mocy” soczewkom.
Czy są tutaj mamy, których dzieci też noszą okulary? Jakie były Wasze doświadczenia?