Jeśli Twój lekarz ginekolog postawi taką diagnozę podczas ciąży to pierwsze co - nie przejmuj się za bardzo, gdyż i tak nie masz na to za bardzo wpływu. Hipotrofia wewnątrzmaciczna to nic innego jak niska masa urodzeniowa dziecka. Ktoś kiedyś wymyślił sobie coś takiego jak siatki centylowe masy dziecka i jeśli Twoje dziecko mieści się poniżej 10 percentyla (czyli 10 procent dzieci ma mniejszą wagę urodzeniową od Twojego) to lekarz postawi diagnozę, że jest za małe i za wolno "tyje".
Do siódmego miesiąca ciąży prawie nie było wydać u mnie brzuszka ciążowego. Wyglądało tak jakbym się tylko mocniej najadła. Mój ginekolog owszem zaczął się przejmować, że nie tyje, ale generalnie nic z tym nie robił. Na usg wychodziło, że dziecko przybiera na wadze, aczkolwiek jest dosyć małe jak na swój wiek. Lekarz jednak nie kazał się tym martwić, gdyż twierdził, że każde dziecko może przybierać we właściwym dla siebie tempie. I tak w 35 tygodniu ciąży trafiłam do szpitala na patologię ciąży na obserwację. Nie było źle, bo dziecko mieściło się w 13 percentylu, ale tydzień potrzymali i wypuścili.
Jednak do tego czasu dziecko już nie rosło praktycznie wcale. Tak więc wróciłam do szpitala w 38 tygodniu ciąży. Dziecko było już poniżej 10 percentyla, ale lekarze woleli czekać na akcję porodową. Mały chyba się zdenerwował, bo już następnego dnia chciał wyjść na świat :) Ostatecznie urodził się z wagą 2500 g (jest to górna granica, do której jest dziecko klasyfikowane jako hipotrofik). Dziecko otrzymało 10 punktów i było zupełnie zdrowie, tylko malutka kruszynka.
Jako matka nie miałam na to wpływu, gdyż nie paliłam (to jest główna przyczyna zaburzeń rozwoju płodu), odżywiałam się normalnie, prowadziłam zdrowy i aktywny tryb życia. Lekarz stwierdził, że dziecko nie rosło, gdyż łożysko było już starzejące się i nie dostarczało mu wystarczających składników odżywczych.
Automatycznie dziecko zostało skierowane na wizyty w przyszpitalnej przychodni patologii noworodka, celem kontrolowania wagi. W książeczkę zdrowia dziecka też została wpisana informacja, że dziecko miało hipotrofię. Po miesiącu czasu mój synek z wagi 2320 (bo z taką wagą wychodziliśmy ze szpitala) przytył do wagi 3060 g :-) Karmiony tylko i wyłącznie piersią. Nawet neanatolog w poradni był zdziwiony, że tak ładnie tyje.
Co prawda, dalej się mieści gdzieś w okolicach 3 percentyla na siatce, ale co z tego? Nie dajcie sobie wmówić, że wasze dziecko powinno ważyć tyle, mierzyć tyle czy mieć taką, a nie inną skórę czy włosy na głowie. Jeśli zaczniecie się przejmować takimi rzeczami to się zamęczycie. Najważniejsze, że dziecko jest zdrowie, rośnie i się prawidłowo rozwija! A w moim przypadku jestem zadowolona, że jest taki malutki, bo nie tylko jest śliczna kruszynką, ale też póki co nie muszę się za dużo nadźwigać ;)
Pozdrawiam wszystkie mamy hipotrofków :-) A wasze dzieci ile ważyły po porodzie?