Mój poród już coraz bliżej, więc ostatnio z mężem wybraliśmy się na wizytę do wybranego przeze mnie szpitala w celu "zapoznania się" z porodówką. Okazuje się, że oddział oferuje poród na tzw. kole porodowym. Niestety sala, w której jest ono dostępne była zajęta, więc nie udało nam się zobaczyć go na żywo, ale bardzo zainteresowała mnie ta forma porodu.
Nie ma co ukrywać, że urządzenie wygląda co najmniej kosmicznie. Zespół rur, linek i siedzisko bynajmniej nie kojarzy się z aktem porodu. Okazuje się jednak, że dzięki takiej konstrukcji rodząca ma możliwość dowolnej zmiany pozycji przy użyciu prostego w obsłudze pilota, dzięki czemu rodzić można w pozycjach od leżącej, przez siedzącą, kuczną aż do całkowicie pionowej. Metalowa rama daje kobiecie podparcie dla rąk i nóg w dowolnym ustawieniu "siedziska". Co do tego ostatniego to jest ono zawieszone na linkach i trochę przypomina hamak, gdyż pozwala na kołysanie się czy swobodne ruchy miednicą bez konieczności przesiadania się z normalnego łóżka choćby na piłkę czy worek Sako. Poza tym w krótką chwilę można przyjąć pozycję leżącą, gdy jest potrzeba odpoczynku i zregenerowania sił.
Tak więc koło porodowe łączy nam wszystkie przyrządy i akcesoria porodowe takie jak łóżko, piłka, worek czy drabinki. Urządzenie to jest bardzo popularne w innych krajach europejskich i azjatyckich. U nas nadal jest to "nowość" na porodówkach, mimo że jest ono dostępne już od kilku ładnych lat...
Jako aktywna fizycznie "ciężarówka" nie wyobrażam sobie być praktycznie unieruchomioną w trakcie porodu. Wiadomo, że pozycji jest wiele, ale pewnie większość z Was się przekonała, że i tak zazwyczaj kończy się na leżąc na łóżku. A przecież od dawna wiadomo, że siła grawitacji jest sprzymierzeńcem w trakcie parcia. Dlatego zastanawia mnie, czy któraś z Was ma doświadczenie z porodem na kole? Spotkałyście się z nim w Waszych szpitalach?