Kiedy córeczka miała 2,5 miesiąca, mój partner musiał wyjechać w podróż służbową za granicę. Moi rodzice mieszkają w Niemczech. W Polsce jesteśmy sami, więc pomyślałam, że warto byłoby się wyrwać razem z nim. Nasza podróż miała 800 km. Dużo myślałam przed wyjazdem jak to będzie. Strach i przygotowania trwały jakiś czas przed podróżą.
Rano, w południe, wieczorem, w nocy... Jeśli mam być szczera, nie warto zwracać uwagi na porę podróży. Należy ją dostosować do siebie. My wyjechaliśmy w południe by przez większe miasta przejechać bez korków stworzonych przez wracających ludzi z pracy.
Przed podróżą przewertowałam strony internetowe, fora i podpytywałam znajomych jak to jest z podróżą niemowlęcia w foteliku samochodowym. Obiło mi się wcześniej o uszy, że dla dobra kręgosłupa podróż nie może trwać dłużej niż 2 h, a przerwa powinna trwać 20 min. Zadzwoniłam nawet do położnej, która powiedziała, by nie budzić dziecka kiedy śpi w czasie podróży. Córka jest ogromnym śpiochem. Wiedziałam, że gdy będziemy jechać nocą, ona po prostu będzie spała.
Bardzo ważna w tym momencie jest higiena. Karmię córkę sztucznie, przez co problem był większy niż przy karmieniu piersią.
Ze względu na podróż w głównej części autostradami, nie zawsze można było się zatrzymać na stacji benzynowej, gdzie są przewijaki. Czasem trzeba było to zrobić na tylnym siedzeniu. Warto mieć ze sobą pod ręką:
Choć przed podróżą bardzo się denerwowałam, teraz już po drodze powrotnej mogę powiedzieć, że nerwy nie były potrzebne. Dużo wygodniej podróżować z niemowlęciem, które w samochodzie śpi i nie potrzebuje jeszcze tyle uwagi, niż z dzieckiem, które jest wszystkiego ciekawe i nie potrafi zbyt długo wysiedzieć na miejscu. Bardzo ważne by przestrzegać bezpieczeństwa oraz higieny w czasie podróży.