Jako młoda mama pierwszego dziecka dokładnie nie wiedziałam jak wygląda ciemieniucha. Tym bardziej, że w rodzinie nie ma u nas małych dzieci, poza moim szkrabem. Wiele natomiast słyszałam i czytałam o niej.
Bardzo mnie cieszył fakt, iż mojemu synkowi się nie przytrafia. Wtedy wydawało mi się, że zdarza się to tylko w rodzinach, gdzie niezbyt dba się o dzieci, rzadko kąpie. I wtedy się bardzo pomyliłam.
Synek prawie kończył 1,5 miesiąca i zaczął się pojawiać na jego głowie taki jakby suchy łupież. W pierwszej kolejności czytałam różne informacje na ten temat na stronach internetowych, gdzie jedne zapewniały, że są to pierwsze oznaki ciemieniuchy, inne całkowicie temu zaprzeczały tłumacząc, że to zwykłe przesuszenie główki. Wtedy bez żadnych specyfików delikatnie wyczesywałam główkę szczotką z miękkiego naturalnego włosia po kąpieli, ale rano "łupież" znów się pojawiał.
Któregoś dnia, gdy wyjmowałam mojego Michasia z łóżeczka doznałam szoku. Głowa dosłownie wyglądała jak w żółto-pomarańczowym kasku. Nie mogłam uwierzyć, że w ciągu jednej nocy z ładnej główki zrobiło się coś takiego. Widać było, że jemu to nie przeszkadza, bo śmiał się jak zawsze. W jego zachowaniu nie było nic nadzwyczajnego.
Przed kąpielą nasmarowałam główkę oliwką, nałożyłam watę by rozgrzewała ją i na koniec założyłam białą bawełnianą czapeczkę, gdyż ciemne kolory zawierają barwniki, co prawda bezpieczne dla dziecka ale wolałam ich unikać. Czapeczka była ponad godzinę na główce, potem delikatnie wzdłuż włosów wyczesywałam łuski, które osobiście mnie przerażały. Po kąpieli znów wyczesywaliśmy. W moich oczach nic się nie zmieniło. Ale zdawałam sobie sprawę, że do wszystkiego potrzebna jest cierpliwość. Następnego dnia było jeszcze gorzej. Główka po kąpieli zawsze ładnie pachniała cały następny dzień, natomiast w tym wypadku czuć było tylko łój, pot. Zabieg pielęgnacyjny powtarzaliśmy prze 4 dni, gdzie nie przyniósł praktycznie żadnych efektów. Stwierdzałam że jeśli do tygodnia nie zejdzie - a nic na to nie wskazywało - to zabiorę dziecko do lekarza. Kazałam jeszcze tego samego dnia kupić mężowi olejek na ciemieniuchę w aptece. Przed kąpielą aplikowałam oliwkę na głowę a podczas kąpieli olejek. Włosków już nie wyczesywałam wzdłuż włosia tylko masowałam głowę okrężnymi ruchami chyba z 20 min podczas kąpieli i wtedy pierwszy raz zobaczyłam małą poprawę. Zabieg ten stosowałam rano i wieczorem przez kolejne 4 dni i z główki wszystko zeszło.
Nieprzyjacielski suchy łupież znów się pojawił piątego dnia więc poszłam do lekarza, który przepisał bardzo tłustą maść na bazie jakiegoś kwasu. Teraz wciąż codziennie obserwuję bacznie główkę, bo ciemieniucha może wrócić do 6 miesiąca. My dopiero jesteśmy na półmetku. Czasem zauważam, że robią się małe zmiany na główce i od razu stosuje ten olejek na ciemieniuchę, wtedy też następnego dnia nie ma już śladu. Ale z własnego doświadczenia muszę przyznać, że niełatwym przeciwnikiem w naszym wypadku była ciemieniucha.
Drogie mamy jak wyglądało to u Was?