Wychowanie to proces zaplanowany i w pełni świadomy, którego podejmują się rodzice. Nie da się ukryć, że może on się wiązać zarówno z przyjemnościami i słodkościami jakie niesie macierzyństwo, ale także z sytuacjami trudnymi, które wymagają pokładów empatii, cierpliwości i determinacji.
Mylić się jest rzeczą ludzką, dlatego też nie mam obiekcji, by stwierdzić, iż nie ma rodziców idealnych, którzy nigdy w życiu nie popełnili żadnego błędu.
A co to są te błędy wychowawcze? W skrócie i dużym uogólnieniu - to wszelkiego rodzaju nieprawidłowości w zachowaniu, które są bezpośrednio skoncentrowane na dziecku.
Z tym błędem wiąże się przede wszystkim bezwzględność w egzekwowaniu ustalonych reguł i zasad postępowania obowiązujących w domu. Rodzice rygorystyczni przede wszystkim często nie są w stanie znieść sprzeciwu odnośnie własnego zdania, a także mają problemy z umożliwieniem dziecku osiągnięcia jakiejkolwiek swobody – nie mówiąc już o autonomii. Bywa również tak, że z rygoryzmem wiąże się usilna chęć kontrolowania swojej pociechy na każdym kroku.
Rodzice przede wszystkim powinni stawiać realne wymagania, które dziecko jest w stanie samodzielnie spełnić. Owszem – można kontrolować ich realizację, jednakże z prawidłowym systemem wzmocnień. Należy też zestawić ze sobą nasze wymagania a potrzeby i możliwości dziecka, a dopiero później można podjąć świadomą decyzję.
Błąd agresji jest ogólnie znany opinii publicznej i szeroko rozpowszechniony poprzez różne kampanie reklamowe. Jednakże na agresję nie składa się tylko atak fizyczny, ale również atak słowny – który w efekcie może bezpośrednio zagrażać dziecku bądź je poniżać.
Przede wszystkim rodzic powinien być elastyczny, wyrozumiały i tolerancyjny. Jeśli jakiekolwiek konflikty wystąpią w relacjach z dzieckiem – powinien rozwiązywać je w sposób racjonalny i powszechnie akceptowany. Pamiętajmy – klaps to też przemoc!
Chodzi tutaj głównie o przerywanie działań dzieci, zakazywanie ich poprzez fizyczne bądź symboliczne zachowania rodziców. Często jest tak, że maluch w najlepsze bawi się, a nam się gdzieś spieszy i natychmiast go popędzamy żądając aby w tejże chwili przerwał to co aktualnie robi. Postawmy się na jego miejscu – pomyślmy przez chwilę, jakbyśmy się czuli, gdyby to nam ktoś non stop czegoś zabraniał bądź nie dał dokończyć.
Przede wszystkim trzeba tak sobie wszystko zaplanować, aby dziecko miało zagwarantowany czas na swobodną zabawę podczas całego dnia. Należy stwarzać mu warunki do rozwijania własnej inicjatywy i aktywności. Jeżeli natomiast działania te są konfliktowe bądź niebezpieczne – można ustalić wraz z maluszkiem ich zastępczą formę lub trochę je zmodyfikować.
Chyba wszyscy wiedzą co to znaczy, jednakże w roli uściślenia – jest to dystans do spraw dziecka, nie okazywanie mu zrozumienia i zainteresowania względem jego aktywności. Zdarza się, iż na „odczepne” puszczamy dziecku np. bajkę by dało choć chwilę spokoju, aby rodzic mógł odsapnąć… albo notorycznie je odsyłamy z kwitkiem, kiedy koniecznie chce nam o czymś opowiedzieć. Mniej więcej na takich zachowaniach polega tenże błąd.
Przede wszystkim należy zapewniać dziecko, że mamy dla niego czas, a nie że jest piątym kołem u wozu i tylko nam „marudzi” gadając o swoich „problemach”, których przecież w naszym mniemaniu nie ma. Należy też stwarzać mu warunki do samodzielności i w pełni je akceptować.
W tym błędzie chodzi o to, że w nadmierny sposób koncentruje się uwagę dziecka na osobie rodzica, na jego zdaniu, potrzebach i uczuciach. Nie bez znaczenia jest również chęć imponowania mu, wyróżniania się i niekiedy częste obrażanie się na pociechę.
Owszem możemy demonstrować swoje zachowania, ale muszą być one w pełni zgodne z wymaganiami, które stawiamy dziecku. Trzeba być dla niego wzorem – ale nie należy zapominać o skromności w traktowaniu siebie i równowadze wobec interesów własnych i dziecka. Po prostu – ZACHOWAJMY UMIAR.
Tak, tak, tak – jeden z najczęstszych błędów, który popełniają rodzice. A to nic innego, jak bezwarunkowe spełnianie zachcianek dziecka, nie stawianie mu żadnych wymagań. Dlaczego rodzice mają z tym problem? Często jest tak, że po prostu czują się bezradni w procesie wychowania i dla „świętego spokoju” wolą się ze wszystkim zgodzić.
Należy przede wszystkim ustalić jakieś reguły i zasady. Uzgadniać i obmawiać wszystko z dzieckiem – a przede wszystkim pod żadnym pozorem nie powinniśmy zgadzać się na wszystko. Nawet w sytuacji, gdy mamy wyrzuty sumienia, bądź chcemy zapewnić dziecku lepsze dzieciństwo niż sami mieliśmy.
W tymże błędzie chodzi przede wszystkim o wyręczanie dziecka w działaniu, bez względu czy sobie z nim radzi, czy też nie. Często jest tak, że rodzice traktują swoje dzieci jak ciągle małe, nieporadne maluszki, którymi należy się wiecznie opiekować i wszystko przy nich robić. Z drugiej strony błąd ten również jest uwarunkowanym tym, że rodzic niekiedy woli sam coś zrobić „aby było szybciej”.
Należy dziecku POMAGAĆ, a nie je wyręczać. Kluczem do sukcesu jest współpraca i umożliwienie dziecku rozwijania i zdobywania nowych umiejętności.
"To na pewno nie moje dziecko!” – często słyszy się takie teksty na wywiadówkach w szkole, bądź na placach zabaw. Chodzi tu przede wszystkim o to, że rodzice traktują je jako najwyższe, nieomylne dobro i starają się chronić przed wszystkim i przed wszystkimi – a przy tym – nie dopuszczając jakichkolwiek jego negatywnych cech.
Należy wykazać się choć odrobiną krytycyzmu, który powinien iść w parze z akceptacją. Jak dopuścimy do siebie to, że nasza pociecha również jak każdy człowiek na tej ziemi – ma jakieś wady – wszystkim wyjdzie to na dobre.
Kiedy występuje błąd niekonsekwencji? Sądzę, że wszyscy to wiemy. Mianowicie – chyba każdy zna sytuacje, w których rodzic mówi – NIE, a po paru chwilach i tak ustępuje.
Pomyślmy dwa razy zanim coś zrobimy. Niech nasze zachowania będą spójne, adekwatne i przemyślane. To według mnie jest klucz do sukcesu.