Bardzo często spotykamy się ze wzmożonym lub obniżonym napięciem mięśniowym u niemowlaków. Dysfunkcje w związana z napięciem mięśni powstają na skutek zaburzeń w przekazywaniu bodźców między mózgiem a mięśniami dziecka.
U naszej córeczki zdiagnozowano obniżone napięcie obręczy barkowej i wzmożone napięcie grzbietu kręgosłupa. Innymi słowami nierównomierne rozłożenie napięcia mięśni.
Początkowo diagnoza dla nas nie była jakaś straszna, jednak po przeczytaniu różnych artykułów, które sprawiały, że włos jeżył się na głowie zaczęliśmy porządnie się martwić i denerwować.
Obecnie nasza córcia ma pięć miesięcy i rehabilitacja przynosi efekty. Bardzo ważna jest jednak diagnoza na wczesnym etapie. Dlatego rodzice jeżeli coś was niepokoi w zachowaniu waszego maleństwa koniecznie trzeba udać się do lekarza.
U nas problemy z napięciem mięśni zostały przypisane cytomegalii, którą przebyłam w ciaży. Od razu zostaliśmy skierowani do neurologa, logopedy, na usg główki i w konsekwencji na rehabilitację. Ćwiczymy z córcią już 4 miesiące metodą bobath oraz często masujemy jej dłonie. Metoda ta polega na tym, że fizjoterapeuta ćwiczy całe ciało naszego maleństwa. Dzięki temu dostarcza odpowiednich doznań czuciowych i ruchowych, a dziecko jest dynamicznie aktywizowane. Rodzaj, tempo i rytm ćwiczeń fizjoterapeuta dobiera indywidualnie.
Początki dla nas młodych rodziców były na prawdę trudne. Podczas pierwszej rehabilitacji nie mogłam patrzeć na to, jak moje dziecko męczy się stawia opór i zachodzi się od płaczu, łzy same napływały mi do oczu. Przez kilka kolejnych zajęć płacz był nie do zniesienia. Pani tłumaczyła, że dziecko to nie boli i że nic złego mu się nie dzieje, ale my z mężem wychodziliśmy po prostu wypompowani...
Pocieszę jednak innych rodziców tym, że z wizyty na wizytę było coraz lepiej . Malutka zaakceptowała rehabilitantkę oraz nowe otoczenie, a niektóre ćwiczenia sprawiają jej nawet przyjemność np. ćwiczenie na piłce, którą również zakupiliśmy do ćwiczeń w domu. Z biegiem czasu okazało się, że ćwiczenia wcale nie muszą być aż tak nieprzyjemne, trzeba tylko stworzyć odpowiednią atmosferę dziecku i już jest połowa sukcesu :) Staramy się z mężem wykorzystać każdy moment na ćwiczenia, przekłada się to również na proste czynności jak np. przewijanie, odpowiednie chwytanie, przekręcanie, podnoszenie i noszenie córci. Oczywiście wymaga to dużej mobilizacji ze strony rodziców, ale uwierzcie, że szybko to zaprocentuje.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.