Burak czerwony to jedno z najbardziej znanych warzyw w naszym kraju. Zazwyczaj kojarzy nam się z barszczem czy surówka serwowaną do niedzielnego obiadu. Pomimo niepozornego wyglądu tego warzywa zawiera ono w sobie mnóstwo cennych wartości odżywczych. Burak wzmacnia odporność, zapobiega nowotworom, a nawet spowalnia procesy starzenia się.
W moim przypadku burak został doceniony podczas ciążowej niedokrwistości. Jak dobrze wiemy jest to jedna z częstszych dolegliwości w czasie trwania ciąży. Chcąc uniknąć suplementacji w postaci leków rozpoczęłam kurację buraczaną. Nie dość, że z czasem anemia cofnęła się to dodatkowo uwolniłam się od zgagi. Buraki starałam się spożywać codziennie, pod różną postacią, aby nie popaść w rutynę. Już pierwsze wyniki kontrolne wskazały na wzrost hemoglobiny, co zmotywowały mnie do utrzymania buraczanej diety. Dowiedziałam się wtedy też, że zawierają one kwas foliowy, a jest on przecież niezbędny do prawidłowego rozwoju płodu. I jak tu nie polubić buraków?
Buraki najlepiej spożywać pod pierwotną postacią, czyli surowe. Podczas gotowania tracą one swoje cenne wartości. W moim przypadku najlepiej sprawdzał się sok z buraka, kiszonka z buraczków oraz sałatka z pieczonego buraka. W takiej postaci burak smakował mi najlepiej, a mogłam korzystać w pełni z jego bogactwa.
Aby przekonać wszystkie obecne i przyszłe mamy do buraków podzielę się swoimi 3 przepisami, które z pewnością Wam się spodobają:
Buraki myję, obieram ze skórki, wrzucam do wyciskarki razem z jabłkami i imbirem. Piję po ok 20 min od zrobienia, wtedy smakuje najlepiej.
Buraki myje, obieram ze skórki i kroje w 0,5 cm plastry. Układam je w dużym (5litrowym) słoju. Dodaje czosnek, koper, chleb, łyżkę cukru i soli. Zalewam przegotowaną, letnią wodą. Przykrywam gazą, wkładam do ciepłego miejsca i czekam 3-5dni. Po takim czasie sok ulega fermentacji i można go spożywać od razu lub po rozcieńczeniu z wodą. Oczywiście każdy może go sobie przyprawić solą czy cukrem w zależności od upodobań.
Upieczonego buraka obieram ze skórki i kroje na cieniutkie plasterki. Rukolę myję. Cebulę kroję w piórka a ser feta w kostkę. Nasiona i pestki prażę na suchej patelni. Wszystkie składniki mieszam ze sobą i polewam sosem. Taką sałatkę można zabrać ze sobą do pracy lub poczęstować nią gości.
Jest bardzo łatwy sposób, wystarczy kupić rękawiczki jednorazowe i zakładać je do przyrządzania każdego dania z udziałem buraka. Wtedy nie musimy martwić się o swoje dłonie i paznokcie bo czerwony kolor zostanie na rękawiczkach.
A co wy myślicie o burakach? Czy ich spożywanie jest dla was przyjemnością czy katorgą? U mnie miłość do buraczków pozostała już raczej na wieki, uwielbiam je pod każdą postacią i cały czas staram się przekonać do nich swoją rodzinkę :)