W sieci możemy znaleźć wiele poradników dotyczących kompletowania wyprawki. Wiele szpitali publikuje na swoich stronach listy rzeczy wymaganych przy przyjęciu do porodu. Jest to powszechne i pomocne, a wiele punktów się pokrywa. Jako mama 2-latki będąca w drugiej ciąży chciałabym się z Wami podzielić moimi radami na efektywne spakowanie nie tylko do porodu, ale także na mniejsze i większe wyjazdy z dziećmi.
Mój pierwszy poród był niespodziewany (37 tc.) i szybki. Na izbę przyjęć trafiłam już z 8 cm rozwarciem. Nie zdążyłam skorzystać z wyposażenia sali porodowej ani ze znieczulenia, nie zdążyłam się nawet przebrać w koszulę do porodu. Torbę pakowałam sama. W trakcie porodu położne co chwila o coś prosiły, a to o pieluszkę tetrową, a to o ręcznik, a ja ze skurczami co minutę nie bardzo mogłam się skupić i przypomnieć sobie, co gdzie jest. Mąż szukał na czuja, robiąc przy okazji bałagan. Z perspektywy czasu myślę, że dobrym rozwiązaniem jest pakowanie torby do szpitala (na wyjazdy też) wspólnie z mężem czy osobą towarzyszącą. To on/ona będzie potem najbardziej przytomna i kontaktowa, więc dobrze, aby wiedział/a co zostało spakowane i gdzie.
Wygodniej się przechowuje, transportuje i użytkuje rzeczy, gdy są spakowane w oddzielnie torby. Jedna na poród, druga na pobyt w szpitalu. Dzielę rzeczy kategoriami (zgodnie z przeznaczeniem) np. na ubrania, kosmetyki, akcesoria do karmienia, jedzenie. Na wyjazdy pakuję kilka mniejszych toreb wg kategorii i właściciela: ubrania moje, ubrania Męża, torba pielęgnacyjna z pieluchami itp., torba z akcesoriami do karmienia (butelki, słoiki itp.), zabawki :-)
Zdecydowanie łatwiej jest coś znaleźć, później schować, a i w bagażniku wygodnie się układa kilka mniejszych toreb niż wielkie walizy. Zwłaszcza, jeśli oprócz bagaży musi się tam zmieścić wózek albo łóżeczko turystyczne. Jest to wygodne także przy krótkich wizytach w odwiedziny, gdy wystarczy zabrać tylko kilka pieluch i jedzenie dla pociechy. Albo przy korzystaniu z łazienki, gdy wszystkie kosmetyki i przybory mamy spakowane w oddzielnej kosmetyczce, którą wrzucamy luzem do bagażnika.
Wydaje Ci się, że spakowałaś wszystko, co niezbędne i jesteś przygotowana na każdą sytuację? A może liczysz, że w razie potrzeby mąż szybko skoczy do sklepu czy apteki? Spakowałaś przecież wszystko, co znajdowało się na szpitalnej liście MUST HAVE :) Pamiętaj jednak, że placówki porodowe przygotowują jedynie przykładową listę, która obejmuje wyłącznie rzeczywiście niezbędne przybory. Nie każdy oddział posiada wyposażoną kuchnię, więc jeśli chcesz korzystać z własnych posiłków powinnaś mieć własny kubek, talerz i sztućce. Przydadzą się też ścierki, serwetki, ręczniki papierowe, gąbka do zmywania. W szpitalu napoje wydawane są zwykle tylko z posiłkami, a więc 3 razy na dobę. Zaopatrz się więc w zapas wody lub innych napojów, cukier, kawę/herbatę, mleko.
Jeśli na oddziale jest ogólnodostępna lodówka to praktycznym rozwiązaniem jest przygotowanie zamykanego pojemnika lub koszyka, do którego wstawisz własną żywność np. nabiał, warzywa, kanapki. Drugi pojemnik przygotuj do przechowywania koło łóżka produktów niewymagających niskiej temperatury. Z mojego doświadczenia przydadzą się też kapcie i klapki pod prysznic, kilka ręczników, małe poduszki "jaśki" lub poduszka do karmienia. Niektóre szpitale zapewniają ubranka dla dzieci i środki pielęgnacyjne, czasem pieluchy, ale zwykle tylko na czas pobytu. Przy wypisie i tak będziesz musiała ubrać malucha we własne ubranka. Bywa także, że informacje zamieszczone na stronie placówki są nieaktualne lub trafisz do innego szpitala niż planowałaś. Lepiej spakować się przezornie nawet w to, co niekoniecznie Ci się przyda, oczywiście w granicach rozsądku. Nie musisz od razu zabierać laktatora czy sterylizatora, ale przynajmniej jedna butelka czy podkłady poporodowe nie zajmą dużo miejsca. Nie chcesz chyba, żeby potem mąż, zamiast wspomóc Cię w opiece nad maluchem, jeździł od jednego sklepu do drugiego? :-)
A Wy, jakie macie patenty na pakowanie?