26.3.2015
Wśród naszych znajomych i rodziny zapanowała ostatnio moda na życie bez telewizora. Rodzice z tych rodzin mówią, że to strata czasu i po usunięciu telewizora z domu, rodzina ma o wiele więcej czasu dla siebie. Jednak telewizja to nie samo zło, jak więc znaleźć tu złoty środek?
Wśród naszych znajomych i rodziny zapanowała ostatnio moda na życie bez telewizora. Rodzice z tych rodzin mówią, że to strata czasu i po usunięciu telewizora z domu, rodzina ma o wiele więcej czasu dla siebie. Jednak telewizja to nie samo zło, jak więc znaleźć tu złoty środek?
Włos mi się jeżył na głowie jak na różnych forach czytałam wypowiedzi matek, które nawet malutkim dzieciom (najmłodsze miało 3 miesiące!) włączały telewizor, żeby mieć je z głowy i móc poświęcić trochę czasu np. na buszowanie po Internecie. Z drugiej strony są też rodziny, które telewizora w ogóle nie mają.
Rozwija zatem naszą kreatywność w zakresie wymyślania różnego rodzaju zabaw. Jak dzieci są małe, rodzice muszą pomóc im odkrywać inne ciekawe “rzeczy do zrobienia”, natomiast większe dzieci same uczą się kreatywnie spędzać czas. Zamiast biernego gapienia się w ekran mamy zatem czytanie, malowanie, kolorowanie, układanie klocków, wyjścia na świeże powietrze i wszelkie inne zabawy – wszystkie dużo lepsze od oglądania. Tu zatem znajdujemy plus nieposiadania telewizji.
Po pierwsze nie musimy tego telewizora kupować. Po drugie nie musimy opłacać żadnego abonamentu za programy. Po trzecie nie płacimy mniej za prąd. Kolejny argument za nie posiadaniem telewizora.
I tutaj pojawia się lekkie zdziwienie dla mnie, gdyż rodzice nie mający telewizorów często puszczają dzieciom różne bajki na laptopie. Dla mnie to pewna nieścisłość – jeżeli nie mam telewizora to czy nie jest lekkim oszukiwaniem siebie i innych fakt, że czas, który spędzilibyśmy oglądając telewizję spędzamy przed ekranem laptopa?
Mówię tu o dzieciach w wieku szkolnym, ponieważ rozmawiają oni często o różnych bajkach, serialach itd., a dzieci z “beztelewizorowych” rodzin nie mają pojęcia o czym toczy się rozmowa.
Tu nieposiadanie telewizora wydaje się być minusem.
Nie uczymy ich mądrego korzystania z telewizji oraz świadomego wyboru rzeczy wartościowych. Takie dzieci często będąc w miejscu, gdzie telewizor jest dostępny np. u krewnych czy kolegów ze szkoły, oglądają telewizję bez opamiętania, ponieważ jest to dla nich coś nowego i zakazanego. Tutaj minus dla nieposiadania telewizora.
My póki co telewizor w domu mamy, jednak staramy się bardzo go ograniczać, zarówno naszej córce, jak i sobie samym. Panuje zasada, że nigdy telewizor nie gra “sam sobie”. Włączamy go, gdy chcemy obejrzeć coś konkretnego, wartościowego dla nas. Wyłączamy go, jak tylko zaczynają się reklamy. Córeczka ogląda tylko wybrane przeze mnie bajki i to maksymalnie pół godziny dziennie (nigdy jednym ciągiem). I ten model na dzień dzisiejszy jest dla nas optymalny.
Nie chcemy pozbawiać się zupełnie telewizora, gdyż można w nim obejrzeć wiele wartościowych i ciekawych programów. Wyznajemy zasadę, że nie można dzieciom zupełnie zabraniać oglądania telewizji. Zamiast tego trzeba od początku pomagać im wybierać z niej to co wartościowe w taki sposób, by jako dorosłe już osoby, same umiały te decyzje podejmować.
Musimy pamiętać, że na dzieci działa przede wszystkim nasz przykład. Jeśli my sami, jako rodzice, telewizji poświęcamy mało czasu, wybierając z umiarem tylko to co dobre, one też będą tak robić. Jeśli pokażemy, że poza oglądaniem telewizji istnieje pełno innych, ciekawszy zajęć, będziemy z nimi czytać, grać w gry czy np. jeździć na rowerowe wycieczki – dzieci też będą wybierać podobne zajęcia. Powodzenia w podejmowaniu “telewizyjnych” decyzji!