Przyjęło się, że ciąża to radosny czas oczekiwania na nowe życie. Często wymarzone, wytęsknione. Piękne chwile, obserwowanie rosnącego brzuszka, oczekiwanie na pierwsze ruchy, pełne radości i emocji odliczanie dni do pierwszego spotkania z dzieckiem. Niestety nie zawsze jest tak, jakby się tego chciało i ciąża kończy się nagle poronieniem... Co zrobić, gdy do tego dojdzie, jak poradzić sobie z bólem straty, przetrwać czas starań o kolejne dziecko, ciążę, no i ostatecznie jak przetrwać kolejną ciążę bez obaw i strachu?
Moja pierwsza ciąża zakończyła się poronieniem w 10 tc. Po 5 latach starań - mniej lub bardziej intensywnych zaszłam w kolejną ciążę, która od początku określona była jako wysokiego ryzyka straty - z krwawieniami, skurczami, ciężkim porodem, zakończona szczęśliwie urodzeniem syna. Po kolejnych 4 latach trzecia ciąża zakończona również poronieniem w 10 tc. Tym razem - mając na uwadze nasze doświadczenia, lata starań, różnych badań, które ostatecznie nie dały żadnych informacji dlaczego tak ciężko nam zajść w ciążę i ją utrzymać, nie daliśmy się zbyć lekarzom i komentarzom, że niestety statystyki pokazują, że x% ciąż tak się kończy i że mamy się cieszyć, że mamy chociaż zdrowego syna. Mieszkamy w średniej wielkości mieście, szukaliśmy pomocy u różnych specjalistów w większych ośrodkach, przeczytaliśmy tysiące komentarzy i historii na różnych forach internetowych i postanowiliśmy działać.
Z moją psychiką nie było najlepiej. Wiele bezsennych nocy, rozmyślania czy mogłam zrobić coś, aby się udało, obwinianie siebie, że nie jestem w stanie dać nowego życia. Nie było łatwo. Odliczanie ile moje dzieci już by miały miesięcy, lat, jakie by były, co by lubiły, jak wyglądały. Płacz do poduszki, aby nikt nie słyszał, a przed ludźmi kamienna twarz twardej babki, która poradziła sobie ze stratą. Rozpacz przy każdym kolejnym okresie i rozczarowanie, że nie ma upragnionych dwóch kresek, dołek psychiczny na wieść o każdej ciąży koleżanek czy kuzynek, blokada przed odwiedzaniem świeżo upieczonych rodziców. Łatwo nie było. Tym bardziej, że wiele osób, których nie dotknęły takie doświadczenia nie potrafi sobie nawet wyobrazić jak wielkie emocje ta strata przynosi. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Na szczęście dostałam namiary na dobrego psychologa, który pomógł mi przepracować stratę i odzyskać równowagę psychiczną. Jak to osiągnąć - oprócz korzystania z fachowej pomocy? Mówić otwarcie o swoich uczuciach, bólu, dać sobie tyle czasu ile potrzeba na przeżycie żałoby po stracie. Zabrzmi to brutalnie, ale zweryfikować listę znajomych - ja zaczęłam unikać tych, którzy nie potrafili zrozumieć, że zamiast iść na imprezę i udawać, że nic się nie stało wolę posiedzieć z książką w domu, bo tego akurat potrzebuję. Nie bać się wyrażać swoich emocji i prosić o pomoc, kiedy czujemy, że nas wszystko przerasta. Nie jest to prosta droga, ale dzień po dniu, krok po kroku będzie lepiej...
A jak ma się sprawa z medycznego punktu widzenia? Po drugim poronieniu zrobiliśmy badania genetyczne. Niestety wynik dziecka był niemożliwy do odczytania, ale za to u mnie wyszło, że mam trombofilię, która może powodować problemy z utrzymaniem ciąży.
Nie tylko samego poziomu TSH, ale również FT3, FT4 czy poziomu przeciwciał tarczycowych. Niewłaściwe wyniki mogą utrudniać zajście w ciążę, lub powodować wady rozwojowe płodu.
Zmiana nawyków żywieniowych, wykluczenie produktów powodujących problemy zdrowotne, jeśli wyniki badań wykażą jakiekolwiek nietolerancje (np. gluten, laktoza).
Regularne uprawianie sportu - odpowiednio dobranego do warunków zdrowotnych oraz stylu życia + suplementacja witamin, które pozwolą na właściwą pracę organizmu (poprzedzone wcześniejszymi badaniami krwi)
Zmiany zakrzepowe, które jej towarzyszą mogą utrudniać zagnieżdżenie się zarodka w macicy, być przyczyną ograniczenia wzrostu płodu, zaburzeń w rozwoju łożyska, a nawet utraty ciąży
Sprawdzają, czy u rodziców nie występują wady genetyczne powodujące poronienia.
Podstawowych parametrów + hormonów - niedobór lub nadmiar niektórych hormonów może spowodować, że ciąży nie da się donosić.
Po poronieniach nie da się do końca wyeliminować stresu i obaw. Ulga przychodzi dopiero w momencie urodzenia zdrowego dziecka. Ale można znaleźć swój złoty środek na przetrwanie tego okresu w jak najlepszej kondycji fizycznej i psychicznej. Nie jest to łatwe, bywają chwile zwątpienia, ale trzeba cieszyć się każdym dniem i mieć nadzieję, że tym razem szczęśliwie dobrniemy do końca ciąży.