Każdy rodzic w pewnym momencie mierzy się z pytaniem, czy należy już rozszerzać dietę swojemu dziecku, a jeśli tak - to w jaki bezpieczny sposób to robić.
Gdy mój najmłodszy synek skończył 6 miesięcy, rozpoczęłam przygodę z rozszerzaniem diety. Jako doświadczona mama trzech synków wiedziałam, jak podejść do tematu. A rozszerzanie nie przerażało mnie w ogóle. Nie bałam się, wiedziałam jak postępować w przypadku zadławień, zakrztuszeń, alergii pokarmowych.
Pierwszym smakiem, jaki zaproponowałam synkowi była dynia. Odwracał głowę, wymachiwał rączkami, a jak coś mi się udało włożyć do buźki, to wcale nie zachęciło go to do dalszego poznawania smaku. Pomyślałam: ok, nie ten smak. Kolejne dni i kolejne smaki i ta sama sytuacja. Warzywka, owoce, kaszki - bez znaczenia - nie chciał jeść. Pomyślałam, że nie jest gotowy, robiłam mu, np. tydzień przerwy a on dalej nic. Nie chciałam też robić nic na siłę, bo nie o to chodzi. Nie chciałam, aby zraził się do jedzenia.
Minął miesiąc, dwa, syn stał z rozszerzaniem w miejscu, a ja byłam coraz bardziej sfrustrowana. Ośmiomiesięczne dziecko tylko przy piersi, bo nic innego nie je. Dodatkowo frustrujący był fakt, że nie mogłam go zapoznać z produktami typu gluten czy jajko.
Było mi trochę smutno, że np. nie mogłam podać kaszki, zupki. Buraczkowa np. wyglądała tak – oddzielnie w kosteczkę włoszczyzna, buraczki. Zero wody. Często np. zblendowane danie mieszałam z czymś co mógł złapać – np. makaronem, pulpecikami z mięsa mielonego.
Z drugiej jednak strony poczułam wielką ulgę, bo w końcu zaczęły się postępy z jedzeniem. Może nie mogłam mu podać wszystkiego, czasami musiałam się nagłowić, w jakiej formie podać niektóre produkty, ale synek poznawał smaki i to było najważniejsze.
Syn zaczął jeść z łyżeczki w jedenastym miesiącu życia. W tej chwili ma skończony rok i dalej nie jest to jego ulubiona forma jedzenia. Dziś na przykład pół zupki ładnie mu podawałam łyżeczką, a od połowy zaczął mi grzebać w miseczce i samodzielnie zjadać rączką całe kawałki.
Drogie mamy, nie zawsze jest książkowo. Nie zawsze jest tak jak byśmy chciały. Nie zawsze to oznacza jakieś nieprawidłowości, choroby. Chociaż ja uważam że zawsze gdy coś nas niepokoi to warto porozmawiać ze specjalistą.
Powodzenia w rozszerzaniu diety u Waszych maluszków.