Podczas wizyty u pediatry i bilansu dwulatka synek został bardzo dokładnie zbadany. W tym samym dniu dostaliśmy skierowanie do Poradni Chirurgii Dziecięcej, gdyż u naszego synka stwierdzono wędrujące jąderka. Zarówno ja jak i mąż byliśmy bardzo zaskoczeni tym faktem, gdyż synek kilkakrotnie podczas różnych wizyt był badany przez lekarzy i nigdy nie zwrócono nam na ten problem uwagi.
Na wizytę kontrolną umówiłam się dość szybko, gdyż po pięciu dniach już byliśmy w drodze, aby spotkać się z Panią Doktor. Podczas wizyty synek został najpierw zbadany na stojąco, a dopiero potem poproszono mnie o położenie synka i tym samym badania powtórzono w tej pozycji. Nie zlecono dodatkowych badań, gdyż Pani Doktor uznała, że póki co nie ma się czym martwić. Odetchnęliśmy z ulgą, gdyż po dokładnych badaniach nie stwierdzono u naszego synka cofnięcia się jąder, a na następną wizytę kontrolną mamy zgłosić się dopiero za dwa lata.
W przypadku naszego synka jądra od czasu do czasu cofają się. Wtedy nie są wyczuwalne w mosznie. Po mojej kilkudniowej obserwacji raz nie są wyczuwalne częściowo a innym razem całkowicie. Jak to uznała Pani Doktor może być to spowodowane ochłodzeniem ciała lub po prostu stresem związanym np. z wizyta u lekarza. Zapytano się też nas jak sytuacja wygląda tuz po kąpieli czy podczas snu synka. Wiedzieliśmy, że wówczas jadra są w mosznie. Usłyszeliśmy również, że do 3. roku życia bardzo często zdarza się, że jądra wędrują, ale z czasem sytuacja ta normuje się i nie jest wówczas potrzebna ingerencja chirurga.