Drogie mamy, na pewno wiele razy słyszałyście od "Ciotek Złota Rada" przeróżne opinie na temat smoczków, tudzież cumelków, od "dlaczego mu nie dajesz smoczka?", po "dlaczego mu dajesz smoczek, przecież będzie miał krzywe ząbki".
Sama wiele razy czytałam różnego rodzaju opinie na temat smoczków. Do napisania natchnęła mnie babcia, która jak zwykle wie najlepiej, bo coś powiedzieli w tv... a akurat był reportaż o smoczkach.
Niektóre osoby twierdzą, iż smoczki niekorzystnie wpływają na rozwój zgryzu u dziecka, co może skutkować problemami w późniejszym czasie i krzywymi zębami, inni zaś, że smoczki wspomagają rozwój zgryzu...
Kochane.. Moja opinia na ten temat jest taka: wszystko zależy od tego, jak się tego smoczka używa.. no i wiadomo, każde dziecko jest inne.. Jeśli będzie miało predyspozycje do posiadania krzywych ząbków- to i tak je będzie mieć.
Sama mam dwójkę dzieci. Oluś ma 19 miesięcy, Julka 2. Różnica niewielka, a jednak dzieci różne. Gdy urodził się Olek, byłam przeciwnikiem cumelków. Nie chciałam dawać Olkowi. Pewnego dnia odwiedziła nas rodzina i usłyszałam "Dlaczego on nie ma smoczka?" Tak jakby to był obowiązek jego posiadania.
Oluś miał kupiony smoczek, ale kilka razy mu go próbowaliśmy dać i nie chciał, nie potrzebował po prostu, bo zaspakajał się przy piersi. Pewnego jednak dnia tak strasznie płakał. Nie mogliśmy sobie poradzić. Dałam mu smoczek i się uspokoił. Od tamtej pory Oluś miał cumelek jako uspokajacz. Później jednak coraz częściej go chciał, w końcu gdy skończył 7 miesięcy i był bardzo ciekawski, postanowiłam, że oduczę go ssania smoczka w dzień, bo go nie potrzebuje. Nie było to trudne, ale ciągle słyszałam "daj mu smoczka", "przecież jest malutki, na pewno chce sobie possać". Nie złamałam się jednak i od tamtej pory Oluś cumelka ma tylko do spania (tak korzysta z niego do dziś).
Nie ukrywam, że jednak gdy widzę "na mieście" dwu-trzy latki z cumlem to wygląda to co najmniej nie na miejscu, ale każda z nas ma prawo robić tak jak uważa, zresztą są dzieci, które tak przywiązały się do smoczka, że wręcz się z nim nie rozstają. Za niedługo chciałabym Olka oduczyć całkiem ssania smoczka, ale widzę, że jeszcze nie jest gotowy.
Moja córcia- dwumiesięczna Juka jak narazie ze smoczka nie korzysta prawie wcale, choć zaczęłam jej go dawać odrazu, gdyż bałam się, że będzie "bezcumlowa". Niestety teraz widzę, że dzieci które nie mają smoczka wcale, często sprawiają problemy. My, mamy karmiące musimy sie zastanowić jak długo chcemy karmić swoje posiechy i czy w wieku dwóch lat chcemy robić dzieciom za cumel.
Julka widocznie na razie nie potrzebuje smoczka. Dostaje go czasem na spacerze, gdy nie może zasnąć. W domu się nie chwyci, bo wie, że mama da cycusia. Zobaczymy co będzie za miesiąc, dwa, rok...
Reaumujac: smoczki wcale nie są takie złe. Wszystko zależy od naszego podejścia. Wiadomo, nie należy z niczym przesadzać w żadną stronę i powinniśmy dziecko oduczyć ssania smoczka w odpowiednim czasie, ale też nie popadajmy w paranoje, bo uwierzcie: SMOCZEK NIE MOŻE BYĆ BARDZO POMOCNY.