Chociaż o wiele rzadziej niż kiedyś to nadal jeszcze wykonuje się nacinanie krocza przy porodzie. Tak było też u mnie. Zabieg z pozoru drobny i prawie nie odczuwalny w porównaniu z chociażbym ostatnią fazą skurczy porodowych, ale jednak wymaga założenia szwów na nacięte krocze. A to wiąże się z pewnymi niedogodnościami oraz powoduje, że konieczna jest odpowiednia pielęgnacja i higiena rany. Powoduje również lekki spadek formy u świeżo upieczonej mamy. Chciałabym się z Wami podzielić sposobami, które pomogły mi przetrwać ten trudny czas.
Częste podmywanie się przynosi nie tylko ulgę w bólu ale również zapewnia środowisko nie sprzyjające namnażaniu się drobnoustrojów. Najlepiej robić to przy każdej wizycie w toalecie. Krocze można przemywać delikatnymi płynami do higieny intymnej, naparem z nagietka lub kory dębu. U mnie najlepiej sprawdził się słaby roztwór szarego mydła. Działał przeciwzapalnie i antyseptycznie. Rana bardzo szybko się zagoiła.
Ważne jest również dokładnie osuszanie krocza po umyciu. Najlepsze w tym celu są papierowe ręczniki. Ważne jest aby delikatnie przykładać je do rany a nie pocierać po niej. Po wyjściu ze szpitala świetnie sprawdza się także suszarka do włosów! Strumień powietrza powinien być chłodny i dość wolny.
Latem sprawa jest prostsza. Najlepiej jest nosić specjalne siateczkowe majtki poporodowe i sukienkę. Zrezygnować należy z rajstop, spodni i syntetycznej bielizny. Zimą można założyć luźne bawełniane spodnie. Dostęp powietrza jest niezbędne do prawidłowego gojenia się rany. Jeżeli krwawienie poporodowe jest małe to możesz zrezygnować z dużych podkładów a tak jak ja, korzystać z najprostszych bawełnianych podpasek lub wkładek. Ważne, żeby nie miały skrzydełek, które mogą zaczepiać o szwy i powodować ból lub rozrywanie rany.
Tkanki po nacięciu są bardzo tkliwe przez co siadanie sprawia ogromny ból. W takim przypadku pomocna może być specjalna poduszka w kształcie obwarzanka lub tak jak w moim przypadku - dziecięce kółko do pływania. Ważne, żeby nie było za duże.
Wiadomo, że z noworodkiem w domu nie da się ( a wręcz nie powinno) spędzać całego dnia w pozycji leżącej, ale... staraj się jak najwięcej odpoczywać, a przy wykonywaniu domowych czynności przybierać pozycje, które nie będą obciążały krocza. Ruszaj się na miarę swoich możliwości. Zrezygnuj jednak z dźwigania i czynności wymagających bycia pochyloną.
Większość pozycji do karmienia wymaga pozycji siedzącej. Dla mnie nieopisaną pomocą była specjalna poduszka do karmienia w kształcie fasolki, która odciążała kręgosłup i pozwalała na lekkie odgięcie się do tylu. Ogromną ulgę przynosiło też karmienie na siedząco z wyprostowanymi nogami opartymi na łóżku lub taborecie.
Coraz częściej stosuje się już szwy rozpuszczalne, które nie wymagają wizyty w poradni przyszpitalnej. Jeżeli jednak tak jak ja będziesz miała założone szwy wymagające zdjęcia to warto wiedzieć, że usunąć je może nie tylko lekarz ale również położna podczas wizyty patronażowej. Warto ją o to poprosić. W ten sposób unikniesz być może kilkugodzinnej wyprawy do szpitala.
I pamiętaj, że bardzo wiele zależy od nastawiania. Im spokojniej będziesz podchodziła do tego, co się dzieje, tym łatwiej się z tym uporasz. Nie wszystko da się przewidzieć. Może przez całą ciąże planowałaś, że urodzisz bez nacięcia a wyszło inaczej? To nie koniec świata. Rana szybko się zagoi. Najważniejsze, że Twój maluszek jest już bezpieczny i z Tobą.