Zanim zostałam mamą, miałam w głowie obrazek idealnej kąpieli noworodka – mały, spokojny bobasek leży w miseczce z wodą, błogo unosi rączki, a mama śpiewa mu kołysanki. Ach, jaka to miała być sielanka! No cóż, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Mój pierwszy syn, tuż po narodzinach, okazał się być... wyjątkowo niechętny wobec kąpieli. Już przy pierwszej próbie zanurzenia go w wodzie, zareagował wrzaskiem, który rozbrzmiewał w całym szpitalu. Serio – słyszałam go nawet przez zamknięte drzwi sali. Z każdą kolejną kąpielą było tylko gorzej. Maluch nie potrafił się uspokoić, a ja czułam się coraz bardziej bezradna.
Przecież to miało być takie łatwe! W końcu kąpiel noworodka to podobno jedynie chwila relaksu, prawda? Nic bardziej mylnego. Zaczęłam zadawać sobie pytania: *Czy coś robię nie tak?* *Dlaczego on tak płacze?* *Może coś mu nie pasuje?* Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, co mogłam zrobić źle i co mogę poprawić, żeby kąpiel stała się spokojnym rytuałem, a nie prawdziwym stresem.
Wydaje się oczywiste, ale nie zawsze jest. Zanim stałam się doświadczoną mamą, nie przykładałam się do temperatury wody tak, jak powinnam. Często była zbyt ciepła lub zbyt zimna. Dziecko noworodkowe ma bardzo delikatną skórę i wrażliwość na temperaturę, więc nawet minimalne zmiany mogą wpłynąć na komfort malucha. Ja osobiście miałam na początku problem z określeniem idealnej temperatury, a chłopak od razu zaczynał płakać, jak tylko woda była nieodpowiednia.
Używaj specjalnego termometru do kąpieli lub sprawdzaj temperaturę ręką. Woda powinna mieć około 36-37°C – ani za gorąca, ani za zimna. Wystarczy, że temperatura wody będzie zbliżona do temperatury ciała dziecka.
Przy pierwszych kąpielach byłam strasznie zestresowana. Szybko biegałam po łazience, szukałam ręcznika, próbując ogarnąć całą sytuację. Moje ruchy były gwałtowne, a hałas z otoczenia powodował, że synek od razu zaczynał płakać. Wzrost poziomu stresu w momencie kąpieli na pewno nie pomagał w budowaniu poczucia bezpieczeństwa.
Staraj się stworzyć spokojną atmosferę. Ogranicz hałas w łazience, bądź cicho i staraj się poruszać powoli. Noworodek to bardzo wrażliwa istota, a nadmierne hałasy czy pośpiech mogą tylko pogłębić stres.
Zdarzało mi się tak szybko wyciągać malucha z wody, że moment przejścia z ciepłej kąpieli na zimne powietrze po prostu go przerażał. Woda, która była jeszcze chwilę temu przyjemna, teraz wydawała się zimna, a on zaczynał płakać. W dodatku nie zdążyłam go odpowiednio otulić, przez co nie czuł się komfortowo.
Daj dziecku chwilę na adaptację do nowej sytuacji. Wyciągnij je powoli z wody, przytulaj, a dopiero potem osuszaj. To pozwala maluchowi poczuć się bezpiecznie i nie stresować się nagłą zmianą temperatury.
Początkowo używałam ręczników, które były za duże, za sztywne lub zbyt grube. Moje dziecko czuło się w nich niekomfortowo i w dodatku nie mogłam go odpowiednio przytrzymać. Do tego woda nie zawsze się nadawała do pielęgnacji, bo produkty, które stosowałam, były zbyt intensywne w zapachu lub składzie.
Zainwestuj w akcesoria dedykowane dla noworodków – ręczniki o specjalnej strukturze (np. z kapturkiem), delikatne kosmetyki bez zbędnych zapachów i składników drażniących, a także wanienkę z miękkim podparciem, które pomoże utrzymać dziecko w stabilnej pozycji. Wybieraj naturalne produkty, które są bezpieczne dla maluszków.
Kiedy po raz pierwszy próbowałam kąpać synka, nie miałam pojęcia, jak właściwie go trzymać. Byłam zestresowana, że coś pójdzie nie tak i zaczęłam go trzymać w sposób, który sprawiał, że czuł się niepewnie. Zbyt mocno, za luźno, nieodpowiednia postawa – to wszystko wpływało na to, że dziecko nie chciało współpracować.
Podczas kąpieli trzymaj malucha pewnie, ale delikatnie. Możesz używać rączek do podparcia główki i plecków dziecka. Warto również pamiętać, że dziecko najlepiej czuje się, gdy jest trzymane w wodzie w pozycji poziomej, co imituje poczucie bezpieczeństwa z życia prenatalnego.
Z czasem, po kilku eksperymentach, zaczęłam stosować pewne triki, które całkowicie zmieniły naszą kąpielową rutynę:
Kąpiel stała się dla nas regularnym, przewidywalnym momentem. Zacząłem używać ciepłego ręcznika do przykrywania malucha przed kąpielą, co pozwalało mu stopniowo przyzwyczajać się do zmian.
Skupiłam się na wolnych ruchach, spokojnym głosie i uspokajaniu dziecka. Śpiewanie cicho piosenek pomagało utrzymać malucha w spokojnym stanie.
Zdecydowanie skróciłam czas samej kąpieli, żeby nie przetrenować malucha.
Dzięki temu, po kilku tygodniach, kąpiel stała się dla nas wspólnym, relaksującym momentem. Tak, maluch nadal troszkę płakał od czasu do czasu, ale już nie było to tak dramatyczne. Zrozumiałam, że to proces, który wymaga czasu i cierpliwości. Teraz kąpiel to dla nas zgrany rytuał, który sprawia przyjemność i miłe wspomnienia.
Więc, drogie mamy – jeśli wasz maluszek nie znosi kąpieli, nie panikujcie. Każde dziecko jest inne, a odpowiedni czas i metoda pozwolą Wam przejść przez ten etap z uśmiechem. Pamiętajcie – najważniejsze to nie zniechęcać się, a znaleźć sposób, który będzie komfortowy zarówno dla malucha, jak i dla was!