Pierwsza kąpiel, pierwszy ząbek, pierwszy katarek... Mnóstwo jest tych pierwszych razów w życiu naszych dzieci, dlatego jako mamy musimy się do tego odpowiednio przygotować. Abyśmy mogły jak najlepiej zadbać o nasze maluszki, warto się zaopatrzyć w odpowiednie akcesoria.
Poniżej znajdziesz listę rzeczy, bez których mamy Canpolu nie wyobrażają sobie pielęgnacji swoich dzieci, a także co warto spakować do kosmetyczki malucha.
Kasia - Mama 1,5 rocznego Kornela
Aspirator sprawdza się idealnie przy katarku, jak również podczas codziennej higieny noska. Dużem atutem jest to, że można samemu regulować siłę ssania, a wydzielina gromadzi się w przeźroczystym pojemniku, dzięki czemu mogę kontrolować jej kolor i konsystencję. Wymienne końcówki zapewniają długotrwałą higienę. Jak dla mnie super wynalazek. Uratował nas nie jeden raz, bo synek ostatnio często ma katarek. Nie wyobrażam sobie pielęgnacji jego noska bez aspiratora ;)
Jest zdecydowanie praktyczniejsze od zwykłego ręcznika. Dzięki wewnętrznej warstwie o wiele lepiej chłonie wodę. W szybki sposób można nim otulić maluszka po kąpieli, nie krępując jego ruchów. Okrycie ma jeszcze jedną bardzo ważną zaletę - posiada kapturek, który chroni mokrą główkę mojego synka przed wyziębieniem. Kornelek może ruszać się na wszystkie strony, a kapturek i tak pozostanie na swoim miejscu ;)
Kasia mama 11-letniej Patrycji i 7 - miesięcznego Michała
O higienę jamy ustnej synka dbam praktycznie od początku. Jeszcze będąc w ciąży zaopatrzyłam się w specjalną szczoteczkę na palec – świetna alternatywa dla tradycyjnych szczoteczek do zębów. Teraz Michał jest na etapie ząbkowania i szczoteczka bardzo nam pomaga. Ząbki jeszcze się nie przebiły, ale bardzo go swędzą dziąsełka. Szczoteczka jest dla nas zbawieniem, ponieważ ma specjalne wypustki, dzięki którym mogę mu robić delikatny masaż. Wiem, że to dla niego duża ulga.
Maria - mama 3-letniej Blanki i półrocznego Bartka
Obcinanie paznokci to wyzwanie dla każdego rodzica. Przy starszej córce korzystam tradycyjnie z nożyczek, ale teraz używam zarówno nożyczek jak i cążek. Głównie dlatego, że mąż też chciał mi pomagać w pewnych czynnościach pielęgnacyjnych przy Bartku, a jak wiadomo na tatusiowe ręce takie nożyczki są za drobne. Świetnie sprawdził się zestaw pielęgnacyjny, który zawiera zarówno cążki, jak i nożyczki. Nożyczki do obcinania cieniutkich paznokietków z zestawu są super, ponieważ mają zaokrąglone końcówki, co pozwala uniknąć skaleczeń.
Obie moje pociechy nie miały bujnej fryzury po urodzeniu, ale od samego początku starałam się dbać o ich główki i rosnące na nich „piórka”. Aktualnie używam wymiennie szczotki do włosów (na suche włoski - aby dodatkowo masować nią główkę i pobudzać włoski do wzrostu), jak i grzebyka (gdy są mokre), więc i w tym temacie świetnie sprawdził się zestaw pielęgnacyjny.
Urszula - mama 1,5 rocznego Adriana
Od pierwszej kąpieli synka chciałam mieć pewność, że woda w wanience synka ma odpowiednią temperaturę. Niektóre mamy nalewają wodę na tak zwane oko lub sprawdzając temperaturę łokciem, ale ja bałam się, że może być za zimna lub co gorsze za gorąca. Dla tego zdecydowałam się na zakup specjalnego bezrtęciowego termometru do kąpieli. Dzięki niemu miałam pewność, że synek na początku się nie poparzy a później kontroluję temperaturę na bieżąco, aby podczas zabawy nie wyziębił się w zbyt chłodnej wodzie. Polecam go każdej mamie.
Synek od początku nie był fanem mycia włosów, dlatego gdy tylko nauczył się samodzielnie siedzieć, zdecydowaliśmy się na zakup ronda kąpielowego. Genialny wynalazek. Na początku synek trochę się dziwił, że coś mu mama na głowę zakłada, ale gdy zobaczył, że wreszcie woda z pianką nie spływała mu do oczu, nie było końca radości.
Paulina - Mama 4,5 rocznego Krzysia
Każda mama zastanawia się co jest lepsze do mycia maluszka myjka czy gąbka. Według mnie każda jest przydatna, ale w zależności od wieku dziecka. U mnie myjka sprawdziła się na początku. Można nią znacznie łatwiej dotrzeć i dokładnie usunąć brud z każdej fałdki oraz zagięcia. Kiedy syn podrósł zaczęłam używać gąbki. Zresztą on ostatnio najchętniej myje się sam. Ma nawet swoje gąbeczki w kształcie zwierzątek.
Od kiedy Krzyś nauczył się samodzielnie poruszać, ciężko było czasem nad nim zapanować. Zmiana pieluszki to było wyzwanie, bo na przewijaku nie chciał w ogóle leżeć. Przewijałam go więc wszędzie, tylko nie tam ;) Żeby zabezpieczyć się przed ewentualnym zabrudzeniem zaopatrzyłam się w matę do przewijania. Choć większość mam używa jej na spacerach lub w podróży, u nas sprawdziła się najlepiej w domu ;) Świetny wynalazek. Łatwo ją wyczyścić i zajmuje bardzo mało miejsca.
Katarzyna - Mama 7-letniej Goli i 5 - miesięcznej Marysi
Pierwszy termometr, który kupiłam był do mierzenia temperatury w uszku. Niestety mojej młodszej córce ta metoda bardzo się nie podobała. W związku z tym, że córka jest smoczkowa, zdecydowałam się na zakup termometru smoczkowego. Marysia myślała, że to zwykły smoczek i bez problemu mogłam zmierzyć temperaturę.
Starszą córkę wychowałam na pampersach. Wydawało mi się, że to spora oszczędność czasu. Poza tym nie trzeba było inwestować na raz tylu pieniędzy jak przy pieluchach wielorazowych. Widząc jak moje koleżanki świetnie radziły sobie z pieluszkami wielorazowymi, z czasem zmieniłam na ich temat zdanie. W dodatku podliczając ogólne koszty okazało się, że jednorazówki są dużo droższe. Uznałam, że skoro u koleżanek wielorazówki się sprawdziły, wypróbuje je przy kolejnym dziecku. 5 miesięcy temu zostałam ponownie mamą. Jeszcze w ciąży do kilku par majteczek wielorazowych dokupiłam odpowiedni zestaw wkładów i póki co dajemy sobie świetnie radę ;)