Na przykładzie mojego synka mogę stwierdzić, że dopiero teraz po 3 miesiącu wiem, jak postępować w przypadku ulewania i co robić by je zminimalizować (do dziś bowiem nie udało mi się go całkowicie wyeliminować).
Ulewaniem nazywamy „wypuszczanie” cienką strużką pokarmu przez dziecko. Zazwyczaj niezwłocznie po karmieniu, a czasami nawet w jego trakcie.
Nam ulewanie zdarzało się zarówno przy piersi, jak i na butelce.
Nie należy mylić ulewania z wymiotami, różniącymi się przede wszystkim: ilością wydalanego pokarmu jak i prędkością, z jaką dziecko wypuszcza go z buzi – to bardziej chlustanie, plucie, często pod dużym ciśnieniem.
Jeśli chodzi o treści pokarmowe wypuszczane przez maluszka podczas ulewania to czasami jest to „żywe” mleko, czasami już dobrze chyba wszystkim znany tzw. twarożek, serwatka już po częściowym trawieniu (de facto taka serwatka mówi nam o tym, że część pokarmu na 100% trafiła do żołądka – co czasami bardzo uspokajało mnie).
Zaznaczę fakt, że jeżeli dziecko przybiera na masie wg wskazań, nie jest apatyczne należy to traktować wyłącznie z perspektywy braku dojrzałości układu pokarmowego. Jeżeli jednak widzicie, że maluszek jest marudny, płaczliwy, a podczas kontroli wagi wskazuje na niski przyrost masy, należy pomyśleć o krokach mających na celu wyeliminowanie tego problemu.
U nas zdarzało się tak, że Adaś ulewał bardzo dużo, po każdym posiłku. Czasami nie wiedziałam czy to jeszcze ulewanie (strużka) czy już wymioty. Miałam wrażenie, że ulewał więcej (choć wiem, że to niemożliwe) niż zjadł…
Kochane mamy, a jak wy radziłyście sobie z problemem ulewania? Podzielcie się Waszymi sposobami wyeliminowania tego problemu.