Byłam dziś z mężem na cotygodniowych zakupach. W sklepach tłumy, bo już za tydzień będą święta Wielkanocne. Każdy zajęty własnym koszykiem zapomina o całym świecie, nawet o własnych dzieciach, które niestety muszą uczestniczyć z nimi w zakupach. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma szansę oddać dziadkom na przechowanie dziecka, czy wynająć opiekunkę na godziny, bo to dość duży koszt, ale jak zabieramy ze sobą swoją pociechę gdziekolwiek, to miejmy ją w zasięgu wzroku.
Niestety uczestniczyłam wczoraj w przykrej sytuacji. Chodząc pomiędzy regałami trafiłam na małego, płaczącego chłopczyka. Jak się później okazało, miał niecałe 1,5 roczku. Tuptał powolutku zalany łzami, mówiąc na przemian mama, tata.
Jak tylko go zobaczyłam podeszłam do niego, i zaczęłam wypytywać o rodziców. Niestety nie mogliśmy się porozumieć. Chłopiec był bardzo zdenerwowany i nie umiał mówić za dobrze. Zaczęłam pytać ludzi dookoła czy to ich synek. Niestety, nikt nic nie widział i nie słyszał. To, aż przykre, że dopiero ja zainteresowałam się chłopcem.
Postanowiliśmy z mężem zaprowadzić go do informacji. Tam miła Pani powiadomiła przez mikrofon, że został znaleziony mały chłopiec. Opisała w co jest ubrany, jak wygląda i podała mniej więcej wiek. Po 10 minutach przybiegła zdenerwowana mama, z wózkiem zakupowym i z kolejnym bobaskiem w nosidełku. Okazało się, że synek się jej wyrwał, bo nie chciała mu kupić czekoladek. Zdenerwował się i uciekł. To była chwila. Wołała go, ale jakby się zapadł pod ziemię. Właśnie miała iść zgłosić sprawę do informacji sklepu, ale ubiegliśmy ją. Była nam bardzo wdzięczna. Była bardzo zdenerwowana i miała w głowie najczarniejsze scenariusze. Wymieniłyśmy się numerami i umówiłyśmy na kawę z naszymi dziećmi oczywiście.
Ta historia miała dobre zakończenie, ale ile razy zdarza się, że dziecka nie można znaleźć dłużej, a czasem ktoś po prostu dziecko porywa? Takich historii jest wiele, dlatego drogie Mamy, jeśli macie możliwość nie zabierajcie swoich pociech na zakupy. Jak nikt z rodziny nie może Wam pomóc to może zaprzyjaźniona sąsiadka?