Za oknem piękna pogoda, więc masz ochotę wyjść na dwór. Świetnie! Ty i Twoje dziecko wypoczniecie i pobawicie się poza domem. Moje dziecko na przykład bardzo lubi przebywać na dworze, na świeżym powietrzu, a ja świetnie się przy tym relaksuję. Można w ten sposób aktywnie spędzić czas i zaproponować dziecku zabawy, których nie da się zorganizować w domu.
Pierwsza wyprawa do piaskownicy i pierwsze wspólne przeżycia. Kiedy zabrałam Maksa do piaskownicy, był malutki. Wiedziałam, że nie będzie się jeszcze bawić tak, jak starsze dzieci, jednak moim celem było coś innego - pokazanie mu nowego, ciekawego miejsca, w którym już niedługo będzie spędzać dużo czasu. Moje maleństwo w domu uwielbiało zabawy w przesypywanie ziaren z jednej do drugiej miseczki. Dlatego przygotowana na tę ewentualność, z dwoma kubełkami zaczęłam zabawę w przesypywanie piasku. Widziałam, że już samo dotykanie go było dla Maksa interesujące. Potem przesypałam piasek przez sitko na jego rączki, co wywoływało radosny uśmiech. Zmysł dotyku został pobudzony, ale pomyślałam, że warto jeszcze poeksperymentować i zdjęłam mu skarpetki. Dotykał stópkami raz suchego, raz mokrego piasku. W trakcie zabawy dotykał też i znalezionych kamyczków i bawił się nimi.
Po zabawie w piaskownicy wyruszyliśmy na spacer w poszukiwaniu innych skarbów. Maksa ciekawiło wszystko: patyczki, kamyki, kwiatki. Pamiętaj, taki spacer to sama przyjemność pod warunkiem, że będziesz kontrolować, co Twoje dziecko podnosi z ziemi. Jeśli cały czas jesteś przy nim, na pewno będziecie się bawić i dobrze, i bezpiecznie. Wspólne zbieranie kwiatków, pierwsze próby chwytania i zrywania to nowe doświadczenia. Możesz „pogilgotać” kwiatkiem, trawą czy liściem różne części ciała dziecka. Jeśli jest ciepło i trawa jest sucha, pozwól dziecku pochodzić po niej boso. Będzie to odmienna powierzchnia niż piasek i inne wrażenia dotykowe. Kiedy wrócicie do domu, jeszcze raz obejrzyj z dzieckiem zebrane „skarby” i nazwij je. Podczas całego spaceru pokazuj dziecku nowe przedmioty, których nie ma w domu, i nazywaj je.
W weekendy zazwyczaj wybieraliśmy się całą rodziną do parku i rozkładaliśmy się na kocyku. Właśnie wtedy, na świeżym powietrzu, ćwiczyłam z synkiem przewracanie na boczek, z plecków na brzuszek, zginanie rączek i nóżek, „rowerek”. Te ćwiczenia można wykonywać w domu, ale wykonywane na miękkim kocyku były jeszcze przyjemniejsze. Czasem puszczaliśmy bańki mydlane. Patrzyłam z radością na synka, jak próbuje je złapać i jak wodzi wzrokiem za tymi, które mu uciekły.
Pierwsza wyprawa do ZOO była bardzo emocjonująca. Wcześniej czytałam Maksowi książeczki o zwierzątkach i pokazywałam je na ilustracjach. Teraz jednak miał je zobaczyć te ich realnych rozmiarach. W ZOO, oprócz wielu wrażeń wizualnych, czekało na niego dużo bodźców słuchowych. Oglądaliśmy kolejne zwierzątka nazywając je i naśladując ich dźwięki. Dzień wypełniony był wrażeniami i nowymi doświadczeniami. Tego Maks mógł doświadczyć tylko wychodząc z domu.
Jeśli chcesz pobawić się z dzieckiem poza domem i sprawić mu przyjemność, nie musisz wcale daleko wyjeżdżać. Oczywiście wyjazd nad morze czy w góry jest dobrym pomysłem, ale pamiętaj, że dla Twojego maleństwa wyjście choćby dwie przecznice dalej, na przykład do parku czy placu zabaw, jest niesamowitą przygodą pełną nowości.
Raczkowanie, turlanie, chodzenie, zabawy na powietrzu mają wpływ zarówno na fizyczny, jak i psychiczny rozwój dziecka. Na podwórku można wykonywać zabawy, których często nie możesz przeprowadzić w domu, co wzbogaca Twój repertuar aktywności. Maluszek poznaje nowe przedmioty, osoby, otoczenie w wesołej atmosferze, a Ty i Twoja rodzina, dzięki spędzaniu czasu na powietrzu, również macie możliwość zrelaksowania się i odstresowania.