Niejednokrotnie zetknęłam się czy to w prasie czy w tv z czymś takim jak oczyszczacz powietrza. Nigdy wcześniej nie zgłębiałam tematu, gdyż po pierwsze skutecznie zniechęcała mnie cena takowego sprzętu, a po drugie czułam brak zaufania, że może taki oczyszczacz mieć działanie warte tej ceny. Nikt z mojego otoczenia nie miał doświadczenia i zdania w tym temacie, dlatego nie rozważałam nigdy takiego zakupu. Do czasu...
Nasza przygoda z tym sprzętem zaczęła się w zasadzie od przedszkola. Gdy syn skończył żłobek i poszedł do przedszkola, mieliśmy ogromne nadzieje, że intensywność i częstość jego zachorowań choć trochę spadnie… Niestety tak się nie stało. Chorował w zasadzie tak samo często i zwykle z takim samym przebiegiem, zaczynało się od kataru i potem szło już po całości. Na którymś z kolei zebraniu rodziców, jedna z mam zaproponowała aby spróbować zebrać fundusze na oczyszczacz powietrza, który stanie w sali naszych dzieciaczków jeszcze przed kolejną jesienią, by w okresie, w którym dzieci spędzają tam najwięcej czasu, miały szanse oddychać czystym powietrzem.
Zdania rodziców były oczywiście podzielone, gdyż chodziło o wydatek rzędu 1500 zł, dodatkowo dochodziła kwestia dyrekcji, czy wyrazi na to zgodę. Jednak po dłuższym przekonywaniu zwłaszcza rodziców, udało się podjąć decyzję o zakupie takiego sprzętu. Sama podchodziłam do tego dość sceptycznie, gdyż nie wierzyłam, że taki sprzęt może jakkolwiek pomóc w ograniczaniu ilości infekcji, na które zapadają dzieci, ale uznałam, że choćby ze względu na fakt, iż nasze dziecko spędza w przedszkolu 9 godzin dziennie, często przez cały dzień, nie opuszczając sali, w której zarówno bawią się jak i śpią, do tego okres grzewczy, zaduch, suche powietrze itd. że jednak warto spróbować, zwłaszcza, że w podziale na całą grupę nie były to ogromne pieniądze, więcej miesięcznie wydawałam na leki dla syna.
Przez okres wakacji gromadzone były pieniążki na ten cel, obrotnej mamie z trójki grupowej udało się pozyskać nawet darowizny od okolicznych firm i tym sposobem po niewielkiej zrzutce wszystkich rodziców, od nowego roku przedszkolnego w sali zagościł oczyszczacz powietrza.
I muszę przyznać, że byłam w szoku, kiedy cały wrzesień syn przechodził do przedszkola bez kataru, lekka infekcja dopadła go dopiero w listopadzie. Na grudniowym zebraniu rodziców jednogłośnie stwierdziliśmy, że jednak nasze dzieci chorują rzadziej, lżej i ogólnie widzimy ogromną różnicę. Widziały ją również panie przedszkolanki, które same podkreślały, że powietrze w sali jest zupełnie inne i same czują się dużo lepiej.
Sprzęt nie wymagał żadnych zabiegów, jedynie wymiany filtra mniej więcej raz na rok, więc nie stanowił żadnego problemu, ani dużych kosztów utrzymania, był cichy, zajmował niewiele miejsca a idealnie spełniał swoją funkcję. W styczniu przedszkole wyszło z inicjatywą zakupu większej ilości oczyszczaczy również dla innych grup. Co ostatecznie przekonało mnie, że warto rozważyć zakup takiego sprzętu również do domu. Sama borykałam się z częstym zapaleniem zatok, a mąż z alergią.
Choć ostatecznie nie był to mały wydatek, odmówiliśmy sobie paru innych rzeczy i końcem zimy takowy oczyszczacz powietrza stanął również w naszym mieszkaniu. Wybraliśmy taki z opcją nawilżania powietrza, dostosowany do wielkości mieszkania, by jak najlepiej spełniał swoją funkcję. Oczywiście nie obyło się bez marudzenia niektórych członków rodziny, że fanaberia, że zbędny wydatek etc. Natomiast aktualnie, kiedy w czasie pandemii większość z nas zmuszona jest pozostać w domu – pracować w domu, uczyć się itd. Kiedy nie zawsze możemy wyjść na świeże powietrze, kiedy w zasadzie zimą powietrze w większości miast w naszym kraju jest tak zanieczyszczone, że trudno o wywietrzenie mieszkania – uważam, że decyzja o zakupie tego sprzętu była jedną z najlepszych w ostatnim roku. Co po czasie przyznali nam również sceptycznie nastawieni.
Przede wszystkim od roku nie chorujemy. Zupełnie, wcale. Zapomnieliśmy co to katar i podrażnione gardło. Moje zatoki po długich latach walki udało się wyleczyć, mąż nie narzeka już na łzawiące oczy i wieczne kapanie z nosa. To, co jeszcze zauważyliśmy, to lepsza jakość snu, brak utrzymujących się w mieszkaniu długotrwale zapachów po gotowaniu czy sprzątaniu. Wielu naszych znajomych, nasi rodzice, współpracownicy, przeziębiają się regularnie, tak jak my do czasu zakupu oczyszczacza. A my w tym czasie cieszymy się zdrowiem, zwłaszcza naszego syna, któremu katar towarzyszył praktycznie non stop od pierwszego roku życia, a w tej chwili prawdopodobnie zapomniał już jak się dmucha nos. Nie bez znaczenia jest oczywiście dieta i przyjmowanie odpowiednich witamin czy probiotyków, ale uważam, że oczyszczacz powietrza odegrał u nas znaczącą rolę i nasze życie stało się dużo lżejsze, przyjemniejsze i patrząc na stan naszej apteczki domowej – również dużo tańsze. Podobnie chwalimy sobie funkcję nawilżania powietrza, której stale używamy w okresie grzewczym. Dobrym rozwiązaniem, które praktykujemy również teraz jesienią i planujemy również praktykować zimą, to aromaterapia – czyli olejki eteryczne, w których rozpylaniu również świetnie sprawdza się nasz oczyszczacz. Olejki np. z drzewa herbacianego czy eukaliptusowe bardzo dobrze oczyszczają zarówno powietrze jak i nasze drogi oddechowe, mi osobiście pomagają również w łagodzeniu bólów migrenowych.
Kilka osób z naszego otoczenia już przekonało się, że warto zainwestować w taki sprzęt i tym samym w naturalny sposób pomóc naszym pociechom w walce z infekcjami, a także w ograniczaniu ich ilości. Aktualnie w czasie pandemii oczyszczacze stały się bardzo popularne, zwłaszcza w gabinetach dentystycznych, salonach fryzjerskich i tym podobnych miejscach, gdyż ograniczają ryzyko rozprzestrzeniania się infekcji, zarazków i bakterii, chronią zarówno klientów jak i pracowników. Osobiście widząc taki sprzęt w miejscu do którego udaje się zwłaszcza teraz będąc w ciąży, czuje się bezpieczniej, bo z własnego doświadczenia wiem, że faktycznie ma to sens i spełnia swoje zadanie.
Sami nie wyobrażamy sobie już życia bez tego sprzętu i jesteśmy przekonani, że tak samo świetnie sprawdzi nam się przy drugim dziecku, które już od pierwszych dni życia, będzie miało zapewnione czyste i odpowiednio nawilżone powietrze w otoczeniu w którym będzie dorastać.