„Kolorowe kredki w pudełeczku noszę, kolorowe kredki bardzo lubią mnie...” – myślę, że każdy rodzic prędzej czy później usłyszy tekst tej piosenki, bądź przypomni ją sobie z dzieciństwa.
Zainspirowana podejściem moich synów do rysowania kredkami w ostatnim czasie, postanowiłam napisać na ten temat coś więcej.
Rysowanie kojarzy nam się głównie z kredkami różnego rodzaju – od tych klasycznych ołówkowych, przez świecowe, pastelowe, po żelowe. Na rynku mamy ogromny wybór kredek, a do tego dochodzą nowości, jak kredki do kąpieli czy do malowania twarzy.
Kształty kredek również mogą nas zaskoczyć, bo oprócz klasycznych prostych, cienkich, mamy też różne grubości albo i kształty, dopasowane do dłoni maluszka. Są kredki stożkowe, w kształcie kółka, kamyczków a nawet świderki, rozgwiazdy czy myszki.
Ja postawiłam na klasyczne proste kredki ołówkowe, jak również te ołówkowe grubsze, trójkątne, które świetnie się sprawdzają u moich synów. Mamy też pastele, cieńsze i grubsze i właśnie te grubsze są chętniej wybierane.
Rysowanie i możliwość wypicia przy tym ciepłej kawy doceniłam dopiero niedawno. Wcześniej, gdy pierwszy syn był młodszy częściej sięgałam po książeczki, a w późniejszym czasie puzzle i na prace plastyczne czy zwykłe kolorowanie poświęcaliśmy naprawdę mało czasu. Teraz widzę, że bardzo to lubi i zajmuje go to na dłuższy czas. Również młodszy syn cieszy się na widok kredek i rysuje po swojemu przez dłuższą chwilę.
Jak się okazuje rysowanie, malowanie wpływa na wiele sfer – umysłową i psychologiczną, a także na emocjonalną i motoryczną.
Używanie kredek (na początku tych grubszych) doskonali chwyt pęsetkowy, a to znów jest bardzo ważne dla późniejszej nauki prawidłowego chwytu i pisania.
A co jeśli dziecko nie chce siedzieć przy stoliku i rysować? Jak wspierać rozwój w tej sytuacji?
Kiedy zostałam mamą, odkryłam, jak wiele jest sposobów na rysowanie, malowanie, nie tylko to najprostsze na kartce. Moje dzieciaki mają ogrom frajdy, gdy pozwolę im użyć do tego zwykłego kartonu. Najlepiej sprawdzają się tu grube kredki świecowe lub farby.
Jak widać wprowadzić dziecko w świat rysowania i kolorów można na wiele, pozornie nie związanych z tym sposobów, o których sama wcześniej bym nie pomyślała. Na pewno warto spróbować! To okazja nie tylko do rozwoju malucha, ale także do wspólnego spędzenia czasu czy właśnie wypicia ciepłej kawy. Życzę Wam miłej zabawy!