Pamiętam jak dziś, gdy na wizycie u okulisty usłyszałam, że mój kilkumiesięczny syn ma nosić okulary. Byłam trochę przerażona, nie wiedziałam w ogóle jak podejść do tematu, bo jednak niemowlak to nie kilkuletnie dziecko, które przy rozmowie zrozumie, że okularki są potrzebne i trzeba je nosić. Na dodatek wada jest na tyle mała, że syn bez okularów widzi tylko troszkę gorzej, a tu jednak przy większej wadzie, gdy dziecko nagle widzi wyraźnie lepiej, to chce nawet nosić okulary no, a przy małej nie ma aż takiej różnicy w widzeniu bez czy z. Chciałam się podzielić z Wami, jak podeszłam do tematu i jak przyzwyczaiłam synka do nowego akcesorium na twarzy.
Zacznę może od tego, że pierwsze dni to był koszmar. Okulary nie wytrzymywały ciągiem na twarzy nawet kilku minut, bo syn od razu chciał je zdzierać. Miałam już ochotę się poddać, schować je do szuflady i zapomnieć o sprawie, no ale to zdrowie mojego syna, które dla mnie jest nawet ważniejsze niż moje własne. Podpytałam więc o temat mamy okularników, które znam. Poza tym oczywiście posiłkowałam się Internetem i poradami Pani, która dobierała nam pierwsze okularki i ruszyłam z tematem. Nie ukrywam, lekko nie było, ale małymi krokami doszliśmy do celu, w którym syn nosi swoje okulary kilka godzin w ciągu dnia (a dla mnie to już spory sukces).
Postanowiłam zacząć od pokazania mojemu niemowlakowi jego okularków. Mógł je podotykać, obejrzeć, a nawet zdążył ich posmakować. Oczywiście pod moim czujnym okiem, bo to jednak też nie jest taki tani sprzęt i szkoda. gdyby zostały zniszczone.
Sama mam wadę wzroku, ale rzadko chodzę w okularach, wole szkła kontaktowe. Jednak, gdy zaczęłam przyzwyczajać syna do okularków to i ja ściągnęłam soczewki i założyłam swoje oprawki, żeby syn zobaczył, że mamusia też takie ma. Jeśli same nie nosicie okularów to zachęcam do zakupu zerówek, wyjęciu szkieł ze starych okularów przeciwsłonecznych albo poproszeniu kogoś (np. babci) kto nosi okularki o pomoc. Dzieci uczą się wszystkiego od nas, wiec taki przykład na kimś dorosłym serio może pomóc.
Jak zawsze pomocne lutro. Gdy tylko ubrałam synkowi okularki to od razu poszliśmy do wielkiego lustra na naszym ganku i mógł się przeglądać do woli. Pokazywałam mu w lustrze, że oboje mamy śliczne okulary i biłam brawo, żeby poczuł, że to jest dobre i sprawia nam obojgu radość.
Jak wspomniałam, zaczęliśmy pierwszego dnia od pokazania synkowi jego okularków, później kolejny dzień to było ich założenie na dosłownie 10 minut i tak co dnia ten czas wydłużałam. Trzeci dzień 30 minut, czwarty godzinka itd... Oczywiście to nie jest tak, że ubierzemy i jest wszystko fajnie, trzeba przygotować ulubione zabawki, przekąski i inne umilacze czasu. Chodzi o to, by dzieciaczek zajął sie czymś innym i zapomniał, że coś na tej twarzy jest. Gdy tylko widziałam, ze syn sięga po okularki żeby je ściągnąć to delikatnie zabierałam jego rączkę i dawałam mu ulubione zabawki lub kawałeczek ulubionego owocu. No i każda ta minuta to była taka mała walka rączki syna z moją. No i oczywiście też nie wszystko na raz. Jak widziałam, ze syn ma dość to robiliśmy przerwę i zakładaliśmy okularki znów po jakiejś chwili.
Poza samym przyzwyczajeniem dziecka są też inne tematy, nad którymi należy się pochylić. Przede wszystkim dobór okularów. Nie muszę chyba mówić, że dla niemowlaka najlepsza opcja to okularki na gumce, najlepiej też plastikowe, żeby długo służyły. No ale poza samą wygodą użytkowania i odpowiednim doborem przez profesjonalistę polecam, żeby dziecko wybrało samo. Ja wiem, że kilku miesięczne dziecko nie powie "mama chcę te" ale my poprzymierzaliśmy 3 różne pary w sklepie optycznym i wyraźnie widziałam, ze najbardziej jaskrawe spowodowały nawet lekki uśmiech.
Z takich dodatkowych kwestii chcę jeszcze wspomnieć o czyszczeniu. Niemowlak dużo jednak dotyka tych okularków, brudzi je palcami, ale też czasem gdzieś przetrze obślinionym gryzakiem, czy łapką pełną jakiś smakołyków. Dlatego ja przecieram okularki syna czasem nawet kilka-kilkanaście razy na godzinę (zależy co robi) bo jeśli nagle dzieciaczek przez brudne okulary nie będzie dobrze widział świata, to może się zrazić bo po co mu coś co sprawia, że jest gorzej, a nie lepiej.
No i nie zrażajcie się, u mnie ta batalia na początku nie była łatwa, ale małymi kroczkami też da się dojść do celu, a cel nawet osiągnięty z czasem jest lepszy niż poddanie się na starcie. Jeśli też borykacie się lub będziecie się borykać z tematem okularków u swojego niemowlaka to mam nadzieje, że moje doświadczenie i wypracowany sposób na adaptację wam pomoże.