Jak ogólnie wiadomo, troska o dziecko, jego bezpieczeństwo i zdrowie, towarzyszy rodzicom właściwie od chwili, gdy dowiadują się o fakcie zostania rodzicami. Taka troska towarzyszyć im będzie już zawsze. Czasem mniejsza, chwilami większa, ale nie opuści już nigdy. To naturalne. Dzisiejsze czasy, stawiają przed rodzicami wiele zagrożeń do rozważenia, do zadbania, profilaktyki i niestety nerwów.
#Pneumokoki - przyczyny choroby
#Pneumokoki - leczenie i profilaktyka
#Szczepienia przeciw pneumokokom
Chyba jednym z najgłośniejszych i stresujących rodziców najbardziej są pneumokoki. Za sprawą szerokiej informacji w gabinetach lekarskich, ale przede wszystkim, na skutek znaczących i działających na wyobraźnię rodzica kampanii społecznych, nagłaśnianych w mediach. Wielu rodziców zna pneumokoki wyłącznie w wyniku obejrzenia rzeczonych akcji. Kampanie mają na celu informację, tu zadanie zostało spełnione (choć właściwie zastanawiam się, czy aby na pewno), ale w takiej formie, w jakiej są obecnie dostępne, przynoszą jeszcze kilka skutków. Przerażające widoki płaczących dzieci, w szpitalach, poza domem, z pokłutymi rączkami sprawiają, że wśród wielu rodziców zapanowała panika. Boją się, nie znają szczegółów, pytają, rozmawiają ze znajomymi, w efekcie czego często dalej konkretów nie mają, strach za to się zwiększa.
Jako młoda mama, również prawie uległam tej zbiorowej histerii i wyobrażałam sobie rzeczone pneumokoki jako głównego zabójcę naszych czasów. Na szczęście dana mi była możliwość pracy nad pneumokokami z lekarzami oddziału pediatrii szpitala wojewódzkiego w moim mieście, dzięki temu poznałam strachy trochę bliżej.
Ogólnie rodzicom wydaje się, że pneumokoki, to bakterie „teraz”, że skoro wcześniej nie było kampanii, akcji, szczepień i paniki, to musiały powstać dość niedawno. Nic bardziej mylnego, przedstawione światu jako pneumokoki bakterie, to nic innego jak Streptococcus pneumonia czyli dwoinka zapalenia płuc. Pomijając historię, to bakterie znane od bardzo dawna. Czy uśpione? Nie! Zarażały od zawsze. Co zatem sprawiło, że widmo pneumokoka, jako śmiertelnego zagrożenia zawisło nad rodzicami?
Przede wszystkim (i na to chcę zwrócić szczególną uwagę) swoisty paradoks. Jeszcze w czasach mojego dzieciństwa, ale również w czasach dzieciństwa moich rodziców czy dziadków, zakażenia pneumokokowe były całkowicie i łatwo wyleczalne zwykłymi antybiotykami. Jakim zatem cudem wraz z postępem medycyny i nauki, nagle możliwości leczenia zostały zmniejszone? A takim, że w dzisiejszych czasach, w których antybiotyki przyjmowane są „jak witaminy”, zażywane samowolnie, często wtedy gdy są zbędne, często nie takie, jak należy, niestety często przepisywane przez lekarza bez zdecydowanej konieczności – wiele szczepów dwoinki stało się zupełnie opornych na antybiotykoterapię. Tak, tak! To wszystko NASZA wina!!! To my – ludzie „naszych czasów” sprawiliśmy, że dwoinka stała się takim zagrożeniem.
Jak jednak jest z tym zagrożeniem? To widmo szpitala, ciężkiej choroby, śmierci – jest realne? Czy powstało w wyniku „postraszenia” rodziców w kampaniach?
Streptococcus pneumonia to grupa bakterii obejmująca ponad 80 szczepów (rodzajów). Na szczęście najgroźniejsze konsekwencje wywołuje tylko kilka z nich. Pneumokoki stanowią szczególne zagrożenie dla osób starszych (pow. 65 rż), niemowląt i dzieci poniżej 2 rż. Niebezpieczeństwo w tych przypadkach wiążę się z niższą odpornością, dzieci we wskazanym wieku nie posiadają jeszcze zupełnie wykształconego układu immunologicznego, osoby starsze zaś zazwyczaj borykają się z dodatkowymi schorzeniami, obciążającymi odporność, ich organizmy są słabsze, wolniej się regenerują, słabiej walczą, a ogólna odporność drastycznie spada. Choć do grupy ryzyka przy zakażeniu pneumokokami należą jeszcze inne przypadki, ja chciałam skupić się na dzieciach. Dwoinką zaraża się drogą kropelkową, a więc przez ślinę, kaszel, kichanie.
Samo zakażenie organizmu pneumokokiem, nie musi prowadzić do choroby. Wielu zdrowych ludzi (zarówno dorosłych, jak i dzieci) staje się jedynie nosicielami dwoinki, którzy owszem, mogą zarażać, ale niekoniecznie sami chorują.
Główną przyczyną zmiany stanu nosicielstwa w stan chorobowy, jest właśnie obniżenie odporności. Na samo zainfekowanie bakterią, wpływ ma przebywanie w dużych skupiskach ludzkich lub w otoczeniu dużej grupy dzieci, które w związku z naturalnym brakiem ograniczeń w kontaktach między sobą nawzajem, łatwo przekazują sobie przeróżne drobnoustroje (nie tylko pneumokoki!), wirusy czy infekcje, które następnie za ich pośrednictwem dostarczane są w środowiska dorosłych. Na zmianę nosicielstwa w zakażenie natomiast – długotrwałe wystawianie organizmu na działanie dymu tytoniowego, przebyte zapalenie ucha środkowego, czy infekcje wirusowe.
Pneumokoki mogą wywołać dwa rodzaje zakażeń: inwazyjne i nieinwazyjne. Te pierwsze, obarczone są sporym ryzykiem, mają trudny przebieg i dużą intensywność. Należą do nich: posocznica (SEPSA), bakteriemia, zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych. Inwazyjnemu zakażeniu organizmu sprzyja częsta lub samowolna antybiotykoterapia (dochodzi wówczas do antybiotykooporności szczepów bakterii), nosicielstwo wirusa HIV, długie leczenie immunosupresyjne (farmakologia, mająca na celu wstrzymanie reakcji odpornościowych organizmu, np. w syt. po przeszczepie), choroby nowotworowe.
Do zachorowań nieinwazyjnych, a więc dużo mniej poważnych, należą infekcje górnych dróg oddechowych, zapalenie spojówek, ucha środkowego, zatok przynosowych lub gardła, a także zapalenie śluzówki nosa (katar!!!). Choć generalnie rzadko się o tym mówi, zachorowań na nieinwazyjne zakażenia pneumokokowe, zwłaszcza wśród dzieci jest zdecydowanie więcej niż na skomplikowane i poważne inwazyjne. Zdarza się, że mijają prawie samoistnie, bez drastycznych ingerencji farmakologicznych, zwykle zaś bez płaczu, szpitala i trudnego leczenia.
Leczenie zakażeń pneumokokowych jest trudne, właśnie ze względu na to iż polega na skutecznej antybiotykoterapii. Ta zaś często jest nieskuteczna gdyż organizmy faszerowane antybiotykami nadmiernie, słabiej reagują, a antybiotyki przyjmowane niewłaściwie wcześniej, powodują hodowanie szczepów na antybiotyki opornych.
W zakażeniach pneumokokowych (jak i właściwie we wszystkich innych) istotną rolę odgrywa profilaktyka. W tym wypadku ważne jest naturalne wzmacnianie odporności, odpowiedzialnej w najwyższej mierze za pneumokokowe zakażenia. W przypadku małych dzieci, jeśli to tylko możliwe, warto unikać olbrzymich skupisk ludzkich (nie chodzi o zamykanie się w sterylnym domu, a wybieranie miejsc, gdzie kształtujący się układ odpornościowy dziecka, nie będzie narażony na ataki z każdej strony, gdzie będzie miał czas dojrzewać powoli, bez zbytniego narażania). Postępowanie profilaktyczne opiera się na powszechnie znanych zasadach i sposobach wzmacniania odporności, jak karmienie piersią, dbałość by w rozszerzonej diecie dziecka znalazła się odpowiednia ilość świeżych warzyw i owoców, produktów bogatych w kwasy tłuszczowe omega-3 i cynku, unikanie produktów zawierających cukier, a także zdrowy i odpowiednio długi sen, częste spacery, pilnowanie by przy dziecku nie palono.
Szczepienia ochronne są dopełnieniem profilaktyki odpornościowej. Medycznie uzasadnione przypadki, w których zaleca się szczepienia, obejmują dzieci chorujące przewlekle, z obniżoną odpornością, dzieci poniżej 2 roku życia, które uczęszczają do żłobków (bądź znaczną część czasu spędzają w dużych skupiskach), przedszkolaki do 5 roku życia jak również ich młodsze rodzeństwo, nawet jeśli wychowuje się w domu. Pozostałe dzieci takich szczepień nie wymagają bezwzględnie, choć jeśli rodzic ma życzenie, oczywiście bez problemu szczepione są wszystkie.
Szczepionki przeciw pneumokokom, dzielone są na dwa typy:
Szczepionki dla niemowląt, składają się z cząstek drobnoustrojów chorobotwórczych i specjalnych białek, które powodują wytworzenie się pamięci immunologicznej nawet u najmłodszych niemowląt. Do niedawna wybór szczepionki skoniugowanej oscylował pomiędzy 7- i 10-walentną, co oznaczało, że chronił przed siedmioma lub dziesięcioma szczepami pneumokoka. Od początku 2010 roku, dostępna jest trzecia opcja, szczepionka 13-walentna.
Nie warto pneumokoków bagatelizować. Dzieci narażone szczególnie, powinny zostać objęte właściwą profilaktyką i działaniami, warto jednak nie dać się zwariować i wiedzieć, że wśród ogólnej liczby zachorowań na pneumokokowe zakażenia – te, które stanowią poważne ryzyko (inwazyjne) zdarzają się naprawdę rzadko, zdecydowana większość (o ile dochodzi do zakażenia, a nie tylko nosicielstwa) to zachorowania nieinwazyjne.