Zuzia miała 4 miesiące, gdy dowiedziałam się o drugiej ciąży. Powiem szczerze to była dla nas wielka niespodzianka, chociaż liczyłam się z tym, że tak może być i w głębi serca tego chciałam, ale mimo wszystko byłam w szoku. Trochę popłakałam mężowi w ramię, później drżałam o życie mojego maluszka, bo pojawiło się podejrzenie ciąży pozamacicznej. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i 29.09.2011 na świat przyszła Zosia.
02.10.2011 wyszłyśmy ze szpitala, przyszła pora przedstawienia Zuzi młodszej siostry. Starsza córka wiedziała, że u mamy w brzuszku mieszka Zosia, ale nie wiedziała kim ona jest. Gdy po powrocie do domu ją ujrzała, aż zaniemówiła, a ja popłakałam się ze szczęścia.
Oczywiście były też łzy bezsilności. Nieraz płakałam z dziećmi, bo czasem niestety brakuje mi sił kiedy nagle, obie córeczki potrzebują czegoś ode mnie, w tej samej chwili i na już, a nie zawsze jest łatwo ocenić, której trzeba pomóc pierwszej. Niestety bardzo mało jest artykułów na ten temat. Znalazłam jednak sporo przydatnych informacji i porad od mam takich jak ja, dzięki temu mogłam się lepiej przygotować do mojej nowej roli. Roli multi mamy.
Najważniejsza jest organizacja i pomoc bliskich. Nasze dni wyglądają podobnie i zdecydowanie za szybko mijają. Staram się poświęcać tyle samo czasu Zuzi jak i Zosi, ale często się nie da równo podzielić uwagi na dwójkę maluchów. Opieka nad Zosią pochłania bardzo dużo mojego czasu, bo jest młodsza i mniej samodzielna. Na szczęście z pomocą przychodzą mi dziadkowie. Bez nich nie dałabym rady.
Na spacery chodzę z dziećmi sama. Zuzia idzie z reguły pieszo, natomiast Zosia jedzie w wózku lub w nosidełku. Kiedy muszę coś załatwić i dziewczynki muszę zabrać ze sobą, bardzo przydatny jest podwójny wózek.
Pierwszy miesiąc był zdecydowanie najgorszy. Ja zmęczona chodziłam jak cień, Zosia cały czas płakała, w dzień i w nocy, a Zuzia jej wtórowała. Budziły się na zmianę raz jedna, raz druga. Miałam wrażenie, że w ogóle nie śpię. Często kłóciłam się z mężem, ponieważ zmęczenie i bezsilność robiły swoje. Czasem nie wiedziałam w co ręce włożyć. W domu panował bałagan, a ja biegałam po domu za Zuzą z młodszą na rękach. Teraz jest już lepiej, ale zdarza się, że w nocy się wściekam i płaczę z dziećmi.
Niestety dwójka dzieci oznacza dwa razy więcej chorób. Zwykle zaczyna się kataru u młodszej, a później przechodzi on na Zuzię. Noce mamy wtedy z głowy, bo przecież dwa noski zatkane nie pozwalają spać. Na wizyty u lekarza jeżdżę zawsze z obiema dziewczynkami, oczywiście z obstawą, bo sama nie dałabym rady. Jedynie na szczepienia jeżdżę pogięciem, wtedy zabieram jedno dziecko, bo to dłuższa podróż i dość stresująca wizyta.
Nie jest łatwo, ale moje córeczki to najpiękniejszy prezent od życia. I cieszę się, że różnica między nimi jest tak mała. Widzę jak bardzo się kochają. Zosia tak bardzo rwie się do zabawy z Zuzią. Młodsza córcia dzięki starszej siostrze rozwija się w tempie błyskawicznym. Zuzia też na tym zyskuje. Bardzo chętnie opiekuje się siostrą młodszą, a gdy ta zapłacze pierwsza biegnie i podaje jej smoczek. Daje jej mleczko, a ostatnio nawet karmiła ją obiadkiem. Patrzę czasem na moje małe pociechy i łza szczęścia kręci mi się w oku.
I jeszcze jedno:
Nie zapominajcie o mężach/partnerach, bo zatracone w wirze matczynych obowiązków zapominamy o naszych mężczyznach, a przecież oni są tak samo ważni jak nasze dzieci.