Do napisania tej porady skłoniły mnie ostatnie wydarzenia z życia mojej córci związane z ugryzieniem przez kleszcza. Ale po kolei.
W pogodny dzień przebrałam córkę (było wszystko ok) i wyszłyśmy na chwilkę na dwór, na huśtawkę. Po 10 minutach mała zawołała, że chce siusiu. Poszłyśmy więc do domu i posadziłam ją na nocnik. Kiedy siedziała zauważyłam, że ma bardzo dużego kleszcza i to na kolanie. Jeszcze takiego dużego nie widziałam. W pierwszej chwili pomyślałam, że mała przez spodnie zgniotła jakiegoś robaka, ale niestety był to kleszcz.
Od razu pojechałam z nią do przychodni i pielęgniarka wyciągnęła bez problemu, w całości intruza. Sama była zdziwiona, że taki duży. Po zabiegu wszystko było ok. Nawet śladu nie było po wyciągnięciu. Niestety po 14 dniach w miejscu wbicia się kleszcza pojawiła się krosteczka. Jakoś nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Niestety w 16 dniu krostka zaczęła się dość mocno czerwienić i zrobiła się niewielka obwódka. Był piątek wieczór. Pojechałam z Julią na opiekę całodobową. Lekarz stwierdził, że się nic nie dzieje. Powiedział, że tak może się dziać po wyciągnięciu kleszcza. I stwierdził, że nie ma powodów do paniki. Można powiedzieć, że troszkę się uspokoiłam, aczkolwiek z drugiej strony nie ufałam w 100 % temu lekarzowi.
Postanowiłam, że w poniedziałek skonsultuję to z naszym pediatrą. No, ale do poniedziałku były jeszcze dwa dni. W sobotę wieczór podczas zabawy w piaskownicy małej na pośladku pojawiła się czerwona, okrągła plama. Myślałam, że ją coś ugryzło. Jeszcze nie wiedziałam, że jest to rumień!! W niedziele zaś zauważyłam taką samą plamę na brzuszku. W poniedziałek z rana pojechałam z córką do lekarza. Okazało się że jest to rumień wędrujący!!
Pojawia się na ciele w różnych miejscach. Córka dostała bardzo silny antybiotyk na 10 dni. Nasz pediatra był też zdziwiony jak lekarz na pogotowiu mógł tak zbagatelizować sprawę. Nasza Julia niedawno skończyła kurację antybiotykową, a jedna z użytkowniczek Canpolu poradziła mi, żebym wykonała badanie w kierunku boreliozy. Za co dziękuję. Od tego momentu jestem zaopatrzona w preparaty odstraszające kleszcze. I zawsze starannie oglądam ciałko córki czy przypadkiem jakiś się nie przyssał.
A czy Wy Drogie Mamy macie jakieś doświadczenia z kleszczami??