Wszystkie mamy wiedzą, że zabawki ze sklepów sa drogie, szybko się maluchom nudzą i żal się ich pozbyć, kiedy dziecko traci na nie ochotę. Czasem warto zrobić coś samemu z materiałów, które kosztują niewiele, a kiedy dzieci się tym znudzą, po prostu bez żalu wyrzucić.
Przezroczystą, niedużą butelkę plastikową napełniamy do połowy ryżem lub kaszą, (najlepiej różnokolorową) i zakręcamy. Powstanie grzechotka, którą można też turlać i stymulować w ten sposób malca do raczkowania.
Ich wykonanie jest bardzo proste. Robimy je z białego papieru. Dzieci samodzielnie kolorują i nadają imiona statkom. Lakierem do paznokci malujemy trochę spód, żeby za szybko nie łapały wody. Następnie miskę napełniamy wodą i puszczamy łódki. Ze starszym maluchem można robić wyścigi w dmuchanie łódeczek. To dobre ćwiczenie, ponieważ stymuluje dziecko do poprawnego mówienia (ćwiczenie logopedyczne).
Rolkę malujemy w paski lub oklejamy papierem samoprzylepnym. Doczepiamy zszywaczem lub doklejamy skrzydełka wycięte np. z serwetek lub chusteczek (muszą być lekkie i zwiewne, żeby się ruszały), zawiązujemy sznureczek i gotowe. Takie pszczółki można zawiesić na pałąk od wózka, fotelika lub doczepić do karuzelki.
Robimy duże kule i przywiązujemy za pomocą wstążeczek do karuzeli. Błyszczące, poruszające się kule przyciągają uwagę niemowląt.
W nakrętkach robimy dziurki rozgrzanym drutem i nawlekamy je na sznurek w taki sposób, jaki chcemy. Najważniejsze by grzechotały. Odstępy tworzymy poprzez zawiązanie supełka. Kształt możemy uzyskać przeróżny. Ja lubię grzechoczącego dłuższego węża, którego można ciągnąć po podłodze, żeby dziecko raczkowało/pełzało za nim.
Tych zabawek jest oczywiście tyle, ile każda z was ma w wyobraźni. Podawajcie, proszę, w komentarzach własne pomysły.