Kiedy po raz drugi zostałam mamą było dla mnie oczywistą sprawą, to że chcę karmić piersią. Wiedziałam ile satysfakcji i przyjemności może sprawić ta specyficzna forma bliskości. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyby nie fakt, że tym razem zostałam mamą bliźniąt. Chciałabym się z wami podzielić moim doświadczeniem i spostrzeżeniami związanymi z karmieniem piersią dwóch małych ssaków :-)
Przede wszystkim byłam nieco zaskoczona podejściem personelu szpitalnego - zarówno lekarze, jak i położne byli zdziwieni, że chcę karmić piersią. Ba, usłyszałam nawet, że się przy tym upieram. Z każdej strony wręczano mi butelki, aby dokarmiać maluchy, co nie do końca mi się podobało.
Faktycznie jednak jest tak, że bliźnięta przychodzą na świat zazwyczaj nieco mniejsze niż dzieci z pojedynczej ciąży, w związku z tym utrata wagi w ich przypadku może być sporym problemem. Dlatego też należy racjonalnie rozważyć możliwość lub czasem konieczność dokarmiania mlekiem modyfikowanym. W naszym przypadku nie był to może aż tak znaczący problem, gdyż moje maluchy miały prawie po trzy kilo każde - to spora waga jak na bliźnięta. Jednak przyszły na świat poprzez cięcie cesarskie, a to jak wiadomo może opóźniać laktację. Nie upierałam się więc ślepo przy wyłącznym karmieniu piersią i korzystałam z rozwagą z przynoszonych przez położne butelek.
Przystawiałam najpierw każde z dzieci do piersi, a następnie podawałam butelkę.
Niezmiernie istotne jest pobudzenie laktacji w tych pierwszych dniach, dlatego bardzo przydatny okazał się już w szpitalu laktator, z którego starałam się korzystać w każdej wolnej chwili. Rozbudzenie laktacji jest w przypadku posiadania bliźniąt bardzo istotną sprawą, gdyż te pierwsze dni decydują o tym ile pokarmu będą wytwarzać nasze piersi.
Moje maluchy po początkowej utracie wagi jeszcze w szpitalu zaczęły przybierać. Niestety po dwóch dniach w domu okazało się, że znowu trochę spadły z wagą. Położna, która mnie odwiedzała zaleciła podawanie mieszanki trzy razy w ciągu doby. Ze względu na to, że moje dzieci mocno ulewały i problem ten był szczególnie uciążliwy w nocy zdecydowałam się na podawanie mieszanki wraz ze specjalnym zagęstnikiem właśnie podczas nocnych karmień.
Okazało się, że już podczas kolejnego ważenia dzieci ładnie przybrały. Dokarmiałam mlekiem modyfikowanym jeszcze przez tydzień, a każde kolejne ważenie pokazywało, że moim maluszkom bardzo dobrze służy moje mleko.
Kolejny problem z jakim może się borykać świeżo upieczona mama bliźniąt to czas spędzony na karmieniu. W pierwszych tygodniach wyglądało to tak, że z sypialni wychodziłam dopiero około południa i to tylko na szybką kanapkę. Maluchy chciały być przy piersi prawie cały czas. U nas problem potęgowało ulewanie - dzieci najadły się, następnie ulały i znowu były głodne. Trzeba zarezerwować sobie sporą dawkę cierpliwości na te pierwsze dni i tygodnie karmienia. Dobrze też mieć w domu kogoś do pomocy ale nie jest to koniecznością - ja byłam sama i poradziłam sobie więc można; )
Następny problem jaki mnie spotkał jest bezpośrednio związany z tym poprzednim – częste przystawianie maluchów do piersi oraz fakt, że są to dwa maluchy sprawia, że piersi nie mają w zasadzie żadnego nazwijmy to odpoczynku i są cały czas eksploatowane. Brodawki nawet w trzecim miesiącu karmienia bywają bardzo obolałe. Nie cały czas na szczęście, ale okresowo zdarza się, że któreś z dzieci za mocno przygryzie i to wystarczy, żeby z każdym kolejnym karmieniem ból się potęgował. Niezastąpione w tym przypadku są maści i nakładki silikonowe, które powodują, że ból jest mniej odczuwalny. Dzięki temu mogę „podleczyć” trochę brodawkę do kolejnego razu ;-)
Co do techniki to zdecydowanie polecam karmienie maluchów jednocześnie czyli karmienie symultaniczne. Ten sposób zdecydowanie oszczędza nam czas spędzony na karmieniu ale także sprawia, że oszczędzamy sobie sytuacji, gdy karmiąc jedno dziecko, to drugie głodne płacze. Biorąc pod uwagę początkowy dosyć długi czas karmieni byłoby to nie do zniesienia. Inna zaletą jednoczesnego karmienia bliźniąt jest to, że dziecko pijąc z jednej piersi pobudza wypływ pokarmu z drugiej. Jest to bardzo pomocne, gdy dzieciątko ma problemy ze ssaniem, a z racji tego, że bliźnięta często są wcześniakami, a te takowe problemy mogą mieć miejsce i jest to rozwiązanie najbardziej dla nich optymalne.
Trzeba jednak uważać, gdyż szybszy wypływ pokarmu może sprawiać, że dziecko nie nadąży go łykać i zacznie się krztusić. Nie ma jednak się co obawiać, ponieważ nie musi tak być.
Pomocny w karmieniu dwójki dzieci na raz będzie specjalny rogal do karmienia. Na rynku są nawet dostępne stworzone typowo dla bliźniąt. Ja mam taki duży rogal do spania i bardzo dobrze się sprawuje. Również mały rogal i poduszki wystarczą. Z całą pewnością łatwiej karmić dwójkę na raz, gdy ktoś nam pomaga podać maluchy, ale z czasem każda z mam nabiera pewności i doświadczenia i radzi sobie samodzielnie.
Ja początkowa obawiałam się tego, więc siadałam na środku łóżka, wcześniej po bokach kładłam maluchy i po kolei układałam na rogalu. Początkowo jak dzieci były mniejsze jedno układałam klasycznie, drugie natomiast spod pachy, obecnie oba karmię spod pachy i jest to dla nas wszystkich najwygodniejsza pozycja.
Moje doświadczenia pokazują, że wbrew pozorom karmienie bliźniąt wyłącznie piersią jest możliwe. Owszem, wymaga trochę samozaparcia i cierpliwości, ale czego się nie robi dla maluszków. Myślę, że należy rozważyć całą sytuację indywidualnie i dostosować sposób działania do potrzeb maluchów i mamy, jednak nie należy się poddawać od razu, gdyż ktoś w szpitalu nam mówi, że jest to bardzo trudne i może nie warto. Ja uważam, że zawsze warto spróbować.