Odpowiedź na pytanie "czy bać się maści sterydowych?" nie jest prosta, ale zapewne każda mama, która dostaje od lekarza receptę z maścią sterydową sobie je zadaje. Pewnie część zaufa lekarzowi, ale u części włączy się lampka ostrzegawcza czy aby na pewno to dobre.
Przygodę ze stosowaniem maści sterydowych rozpoczęliśmy, gdy synek miał troszkę ponad dwa miesiące życia. Ujawniła się i została zdiagnozowana wówczas skaza białkowa. Lekarz zalecił odpowiednią dietę (moją), ponieważ wtedy karmiłam jeszcze piersią oraz dał receptę na maść sterydową. I kwestia czy stosować maść zaowocowała natłokiem myśli, bo to przecież malutkie i delikatne dziecko, z delikatną skórą. Ostatecznie wygrał rozsądek i umiarkowanie.
Dobra zasada jest jedna: gdy trzeba! U nas znaczy to tyle, że jest bardzo silna, swędząca zmiana skórna i przede wszystkim świeża. Gdy synek ma zmiany skórne, ale nie drapie się mocno i jest spokojny wolimy stosować inne preparaty przepisane przez lekarza, głównie natłuszczające i odżywiające skórę.
Sterydy są stosowane w przypadku różnego rodzaju wysypkach, wypryskach oraz zapaleniach skóry. Działa on jako środek przeciwzapalny i przeciwalergiczny.
W przypadku AZS, jak u mojego synka, są momenty, że pielęgnacja innymi środkami nie działa. Na swędzenie nie pomagają żadne kropelki. Zmiany skórne bywają mocno zaognione, a dziecko ciągle się drapie. Może to doprowadzić do nadkażeń bakteryjnych. Dlatego też my zdecydowaliśmy się na stosowanie tego typu maści.
Pamiętać musimy o:
Głównym powodem występowania efektów niepożądanych w stosowaniu maści sterydowych jest ich niewłaściwe stosowanie.
Przy leczeniu atopowego zapalenia skóry nasz lekarz przepisał nam również maść niesterydową, aczkolwiek powiedział, że to na wypadek, gdyby maść z hydrokortyzonem nie podziałała. Jak na razie nie zastosowaliśmy jej.
Wybór czy stosować maści sterydowe czy nie należy do Was, ale trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw.