Pojawieniu się nowego członka rodziny towarzyszy wiele nowych potrzeb. Maluch musi gdzieś spać, mieć się w co ubrać, musi być też miejsce do przewijania i kąpieli. Potrzeb jest znacznie więcej, bez niektórych rzeczy zapewne można by się obejść, ale byłoby to kłopotliwe. Dodatkowo, małe dzieci są często wymagające i trudno odczytać ich ukryte za płaczem potrzeby. Rodzice dwoją się i troją, aby uspokoić wrażliwe maleństwo. Sięgają po szeroko reklamowane (i zwykle drogie) cud-produkty, które nie zawsze się sprawdzają. Sama mam na swoim koncie kilka takich zupełnie niepotrzebnych zakupów. Poniżej moja subiektywna lista produktów, w które nie warto inwestować.
Noworodkowi i małemu niemowlęciu jest obojętne gdzie śpi. Dla niego są ważne warunki (ciepło, cicho, ciemno - por. metoda 5S dr Karpa), a nie miejsce. Kosze i kołyski są wygodniejsze pod względem zagospodarowania przestrzeni i bardziej mobilne niż łóżeczko, ale dziecko szybko z nich wyrośnie. Jest też do nich lepszy dostęp, co jest i zaletą (dla opiekunów), i wadą - bo ten dostęp ma też rodzeństwo malucha. Znane są też przypadki wypadnięcia dziecka z kołyski, którą samo rozbujało przez sen. Kokony są pod tym względem bezpieczniejsze, ale trzeba je na czymś postawić. Są też nieodpowiednie dla większych dzieci, które mogą "przyturlać się" do ścianki i ograniczyć w ten sposób dopływ powietrza. Przystawki do łóżka rodziców także nie posłużą długo. Gdy dziecko waży już ponad 5 kg, rodzic i tak musi wstać, aby podnieść dziecko (zwłaszcza do przewijania). Dziecko jest zabezpieczone tylko z jednej strony, może się przemieścić na łóżko rodziców. Taka przystawka zajmuje też miejsce przy łóżku i ogranicza rodzicom swobodne poruszanie się wokół.
Te produkty same w sobie nie są złe, ale da się te same potrzeby zaspokoić w inny (prostszy i tańszy) sposób. Do spowijania dziecka można użyć pieluszki, kocyka albo otulacza - posłużą dłużej niż woombie (szyte na wzrost) i są bardziej uniwersalne. Na rynku są też dostępne różnego rodzaju aplikacje imitujące różowy i niebieski szum, a nawet dźwięk suszarki czy odkurzacza. Wiele dzieci uspokaja także ustawienie radia między stacjami oraz wszelkie SzSzSzumiące jednostajne dźwięki :)
Ten punkt może się wydawać dziwny, ale w pierwszych miesiącach życia przydają się głównie ubranka wygodne do zakładania, zdejmowania oraz przewijania, miękkie i przyjemne dla delikatnej skóry (bawełna). Dla mnie podstawa to body z krótkim i długim rękawem oraz pajace. Większość śpiochów nie rozpina się w kroku, więc do przewijania trzeba je całkiem zdejmować. Kaftaniki i bluzki mają tendencję do podwijania się na pleckach i dziecku może być niewygodnie. Spodnie i kombinezony są wygodne jako okrycie wierzchnie, nie potrzeba kurtek, butów. Zaś sukienki, spódniczki, kamizelki, ogrodniczki itp. zostawmy dla starszych, chodzących dzieci.
Właściwie każda czynność pielęgnacyjna dzieci doczekała się wypuszczenia na rynek wielu gadżetów i akcesoriów. Np. do kąpieli służą już nie tylko wanienki, ale różnego rodzaju wkładki oddzielające do dużej wanny, wkładki na dno wanienki, kwiaty i wiaderka do kąpieli, ronda kąpielowe, kubki do mycia głowy... Tak, jakby wykąpanie malucha było nie lada wyczynem ;) Dziecko można kąpać w zwykłej misce lub wanience, a na dno można położyć pieluszkę tetrową lub flanelową. Aby woda nie dostała się do oczu podczas mycia głowy, można się ze starszakiem bawić w "wiszenie na trzepaku" - sam wówczas ładnie odchyli głowę do tyłu :) Generalnie, im więcej zabawy, tym lepiej, dziecko się nie stresuje.
W tym punkcie chodzi już nie tylko o użyteczność, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo. Nie powinno się w żaden sposób przyspieszać naturalnego rozwoju dziecka - sadzać i obkładać poduszkami, gdy jeszcze nie siedzi, nosić w nosidle niezapewniającym pozycji ergonomicznej, kłaść w huśtawce lub bujaku, w których może się zaprzeć nóżkami i niebezpiecznie wyginać kręgosłup (odwrócone C) lub nawet z nich wypaść. Używanie chodzika lub prowadzenie dziecka z podtrzymaniem może zaburzać jego postawę i naturalny rozwój. Dziecko nie tylko nie nauczy się chodzić wcześniej, ale taka "nauka" może się niekorzystnie odbić na jego zdrowiu. Są to więc zakupy nie tylko zbędne, ale i niebezpieczne.
Większość urządzeń typu niania elektroniczna działa tylko jednostronnie i reaguje tylko na dźwięk. Włącza alarm, gdy dziecko zatrzeszczy łóżkiem zmieniając pozycję albo kichnie nie wybudzając się. To marna "pomoc" dla rodzica, który zrywa się co chwila i biegnie do malucha sprawdzić, co się stało. Dużo praktyczniejsze są urządzenia z komunikacją dwustronną (rodzic może słownie uspokoić dziecko, zanucić kołysankę bez konieczności przychodzenia do dziecka) albo takie z kamerą - można podejrzeć, co dziecko robi, nawet jeśli nie śpi. Istnieją też aplikacje na smartfona, które "dzwonią" do rodzica, gdy dziecko zapłacze - aplikacja wymaga dwóch telefonów, jeden zostawia się przy dziecku, drugi rodzic ma przy sobie.