Jako świeżo upieczona mama chciałam, by moje dziecko miało najpiękniejszy kącik do spania z baldachimem, ochraniaczami na szczebelki i wiele innych "must have" od których uginają się sklepowe półki. Na szczęście szybko poszłam po rozum do głowy i jak urodziła się córka postawiłam na prostotę i minimalizm. Wiele słyszałam o SIDS (ang. Sudden infant dech syndrome) czyli zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej.
SIDS to nic innego jak nagły, nieoczekiwany zgon dziecka do 1 roku życia, którego przyczyny nie można wyjaśnić w wyniku autopsji, dochodzenia na miejscu zdarzenia, ani na podstawie karty medycznej dziecka. Najczęściej występuje miedzy 2, a 4 miesiącem życia w okresie jesiennym i zimowym. W Polsce szacuje się, że na SIDS umiera około 180 dzieci rocznie.
Według wytycznych Amerykańskiej Akademii Pediatrii dotyczących bezpiecznego snu niemowlaka:
Wielu Rodziców stosują również Monitory Oddechu, które uspokajają rodziców i nie martwią się o sen maluszka, jednak AAP nie udokumentowało, że stosowanie takich urządzeń zmniejszenia częstość występowania SISD,
Ja w miarę się otrząsnęłam z zakupowego szału wyprawki i zrezygnowałam z wszystkich niepotrzebnych kurzo łapaczy na rzeczy niezbędne dla bezpiecznego snu. A czy Wy dałyście się ponieść zakupom czy również zachowałyście zdrowy rozsądek?